czwartek, 24 marca 2016

Rozdział XI

    Magnus wszedł do sali z niewesołą miną. Usiadł za biurkiem i zmierzył całą klasę wzrokiem. Zatrzymał się chwilę dłużej na postaci ciemnowłosego osiemnastolatka siedzącego przy oknie i tracącego kontakt z rzeczywistością. Ciekawe o czym myśli. Mimo wszystko Magnus miał wrażenie, że dokładnie wie, co właśnie dręczyło Aleca. Wczorajsze wydarzenia były... tak, na pewno rozmyślał o tamtym pocałunku. Analizował wszystkie za i przeciw, doszukiwał się sensu, czuł się zagubiony. Zupełnie tak samo było z Banem. W nocy długo nie mógł zasnąć, dlatego zatuszował cienie pod oczami rozcierając czarną i błękitną kredkę przy dolnej linii rzęs. Do tego ubrał niebieską koszulę w kratkę z podwiniętymi rękawami, elegancką błyszczącą kamizelkę, szare, obcisłe dżinsy i świecący pasek z wielką literą "M" na klamrze.

   Gdy zorientował się, że już zbyt długo w klasie panuje cisza westchnął głośno i odezwał się do młodzieży.

- Dzisiaj rano zaczepił mnie dyrektor. Trochę sobie ostatnio nagrabiłem.

    Oczy wszystkich zwróciły cię w kierunku nauczyciela. No prawie wszystkich. Osoba, której uwagi  Magnus najbardziej pragnął wciąż wpatrywała się w szare niebo za oknem. Na prawdę podziwiam go... Tak odpłynąć. 

- Przejrzał dzienniki wszystkich klas, które uczę i... - zawiesił teatralnie głos. Wiedział, że żeby ludzie go słuchali musi bawić się tonacją. Monotonne mówienie szybko nudziło słuchaczy i sprawiało, że przekazywana wiedza zlewała się w jedną, nieskładną całość. Dlatego zdarzało mu się nisko mruczeć, prawie krzyczeć i śmiać się na lekcji. Dzięki temu uczniowie nie rozpraszali się zbyt szybko i chcąc nie chcąc ich uwaga wciąż powracała do omawianego tematu. Z jednym wyjątkiem. Na Aleca to nie działało. Gdy chłopak już raz się wyłączył tylko bezpośrednie zwrócenie mu uwagi mogło ściągnąć go z powrotem na ziemię. - Stwierdził, że macie zaskakująco mało ocen. Szczerze mówiąc odkąd zacząłem uczyć w tej szkole wpisałem oceny tylko jednej klasie. Miałem zły humor i zrobiłem im kartkówkę. - wyszczerzył się. Cała klasa zaczęła chichotać.

- I teraz masz zamiar zrobić nam niezapowiedziany test? - dopytywał się Olivier.

- Nie. Szczerze mówiąc nie popieram takich niespodzianek. Najchętniej to w ogóle bym was nie sprawdzał, ale muszę. Nie chcę stracić pracy. - westchnął. - Dlatego od dzisiaj na każdej lekcji  będę zapraszał jedną osobę na środek.

   Przez klasę przeszedł pomruk niezadowolenia. Magnus wyciągnął komórkę i otworzył specjalną aplikację.

- Jest was w klasie 29? - spytał stukając palcem w ekran. - Dobra. - podszedł do siedzącej w pierwszej ławce Kate i podał jej urządzenie. - Żeby nie było, że robię komuś na złość. Naciśnij przycisk i powiedz jaki numer wylosowało. - polecił uczennicy.

- Dobra. - uśmiechnęła się dziewczyna. Przez krótką chwilę numerki w szybkim tempie migotały na ekranie. Po chwili zatrzymały się i w białym polu została tylko jedna liczba. - Jedenaście. - oznajmiła Kate oddając Magnusowi urządzenie.

- Ech... kto ma numer jedenaście? - w sali panowała cisza. Uczniowie rozglądali się między sobą. W końcu wszyscy spojrzeli w stronę ciemnowłosego chłopaka zatopionego we własnych myślach.

   Cholera, nie możliwe... Bane podszedł do laptopa leżącego na biurku i sprawdził kto kryje się pod numerem 11. Jednak... Alexander Lightwood. Nauczyciel dyskretnie przygryzł od środka policzek.

- No, więc zaczynamy. Alexander, zapraszam.

   Zero odpowiedzi. Czyżby aż tak odpłynął?

- Alec? - zawołał trochę głośniej.  Chłopak podskoczył na krześle.

- Co jest? - spytał. - O co chodzi?

   On na prawdę nie wiedział co się dookoła niego dzieje. A gdyby tak... Magnus uśmiechnął się odrobinę złośliwie. Potem złagodniał i spojrzał na Aleca czule.

- Chodź tu. - powiedział łagodnie. Kilku uczniów uśmiechnęło się słysząc ton jego głosu. Oczy Lightwooda były okrągłe ze zdziwienia.

- Po co? - spytał zdezorientowany.

- Zapraszam cię do mnie. Chyba mi nie odmówisz.

   Na jego twarzy pojawił się rumieniec. Rozejrzał się dookoła, wszyscy na niego patrzyli a on wciąż nie miał pojęcia o co chodzi nauczycielowi. Czyżby chciał... przy wszystkich?

- Ja... - jąkał się. Szukał wzrokiem jakiejkolwiek pomocy. Dostrzegał tylko wyzywające spojrzenie nauczyciela.

- Oj, no nie daj się prosić. Wstydzisz się przed swoją klasą? - usiadł na biurku zarzucając nogę na nogę. Dłonie oparł na blacie za sobą. - Jeśli zaraz tu nie przyjdziesz to się rozmyślę, obrażę albo coś w tym stylu. - Uśmiechał się słodko.

- Tylko, że ja nie rozumiem...

- Oj głupiś... po co mógłbym ciebie tu zapraszać? - Magnus wyraźnie zaakcentował słowo "ciebie". Pozostali uczniowie starali się stłumić śmiech, nie wszystkim to wychodziło. Nauczyciel spojrzał na nich karcąco. - A w z czego się tak chichracie? Jeśli macie z tym jakiś problem, to zapraszam, możecie śmiało komentować. - Kilku nastolatków nie wytrzymało. Wybuchnęli głośnym śmiechem. Alec spuścił głowę, ale wstał i podszedł do biurka. W jego oczach Bane dostrzegł rozpacz.

- No widzisz. -uśmiechnął się mężczyzna. - Aż tak trudno było wstać i tu podjeść?

   Zeskoczył z blatu i podszedł do przerażonego chłopaka.

- A teraz zadam ci pytanie. Odpowiedz mi, tylko szczerze. I obiecaj, ze nie będziesz zmyślać.

  Alec skinął głową. Przez chwile mierzyli się wzrokiem.

- Wymień po kolei wszystkie wyprawy krzyżowe, ich daty, przywódców i skutki. - Magnus odwrócił się i usiadł w fotelu za biurkiem. Cała klasa wybuchnęła gromkim śmiechem. Lightwood wyglądał, jakby nauczyciel go spoliczkował.

- C..Co?

- Wyprawy krzyżowe. Pamiętasz? Ostatni temat.

- Och tak... - wyglądał na więcej niż zdezorientowanego. Jego wzrok błądził od świetnie bawiącej się młodzieży, do nauczyciela siedzącego wygodnie przed nim.

- Och.. Alec, kochany.- odezwał się Magnus. Słowo " kochany" powiedział całkowicie nieświadomie. Nie zdawał sobie sprawy, jak mogło zabrzmieć. Mogło, ale nie zabrzmiało. Mówił to tonem rodzica, który poucza niegrzeczne dziecko. Brzmiało tak naturalnie. Nikt nie zwrócił na to uwagi. Nikt z wyjątkiem Aleca. - Który raz już to powtarzam, co? Mógłbyś mnie czasem słuchać. To na prawdę nie boli.

- Słucham cię. - mruknął niepewnie chłopak.

- Tak, ale nie na lekcjach. Nie jestem tu po to, żeby siedzieć i wyglądać. Mam was czegoś nauczyć, prawda?

- Więc po co ta cała scena? - Alec zmarszczył brwi i rzucił Bane'owi wściekle spojrzenie. W sali zapanowała grobowa cisza.

- Właśnie po to, żebyś się czegoś nauczył. - zwrócił się do pozostałej części klasy. - Tak się będzie kończyć wyłączanie się na historii. To tylko takie ostrzeżenie, ale pamiętajcie, że ja nie lubię być ignorowany.

- To miało mnie czegoś nauczyć? - odezwał się chłopak. Nagle zniknęło całe zawstydzenie, w jego oczach płonęła dzika determinacja. - Nie, to nie była lekcja, tylko zwykła złośliwość. Na prawdę, pomyślałeś przez chwilę o tym, jak mogę się czuć?

- Nie musiałem się domyślać. - zaśmiał się melodyjnie. - Jesteś jak otwarta księga, wszystkie emocje można wyczytać z twojej twarzy.

- Więc śmieszy cię to? - w głosie chłopaka dało się usłyszeć nutkę goryczy.

- Teraz zmieniasz temat, żeby uniknąć odpowiedzi na pytanie. - wzruszył ramionami nauczyciel.

- Bane, wiesz co... - wtrąciła się Carolinne z ostatniej ławki.- Alec ma rację, to na prawdę było chamskie.

- Hmm... Teraz zwracasz mi uwagę, a jeszcze przed chwilą sama pękałaś ze śmiechu. - zmrużył swoje kocie oczy. Wyglądał drapieżnie i... niebezpiecznie.

- Ale ja jestem jeszcze zwykłym szczeniakiem, a ty dorosłym. Na dodatek nauczycielem. Nie powinieneś być odrobinę odpowiedzialniejszy? - Magnus już to kiedyś usłyszał. Tylko od innej osoby, w innym miejscu i w innej sytuacji.

- Jestem niewiele starszy. Szczerze mówiąc mógłbym się spokojnie umawiać z kimś z tej klasy i nie wyglądało by to nieprzyzwoicie. - wzruszył ramionami. Alec przełknął głośno ślinę.

- Nie znam odpowiedzi. - wtrącił spuszczając głowę. - Nic nie umiem. Wpisz mi jedynkę i zacznijmy tę cholerną lekcję.

  Bane zerknął na chłopaka.

- Kompletnie nic nie wiesz?

   Ten tylko pokręcił głową.

- No dobra. Siadaj. Ale popraw to w najbliższym czasie. Nie lubię wpisywać złych ocen.

- Jesteś strasznym egoistą. - stwierdził Alec po czym odwrócił się i usiadł na swoim miejscu.

   Magnus tylko wzruszył ramionami i zaczął prowadzić lekcję. Alec usłyszał za sobą szepty.

-Carolinne ma racje. Było śmiesznie, ale jednak trochę przesadził.

- Kurde, na prawdę go lubię, bo jest spoko ziomek. Szczerze to trochę mnie rozczarował.

- No. Ja bym go chyba zabił, gdyby zrobił ze mnie takie pośmiewisko.

     "Pośmiewisko". No właśnie. Tym stał się Alec. I to przez kogo? Przez osobę której ufał, jednego z najbliższych. Więc ten wczorajszy pocałunek.. to była tylko gra? Może Magnus wciąż tylko się z nim droczył i po kryjomu śmiał z jego zachowania? Czyli ten związek był zabawą? Głupkowatym przedstawieniem? A on, zbyt ufny, dał się w to wszystko wciągnąć.

  Poczuł na ramieniu czyjąś dłoń.

- Ej, Alec. - odezwał się Chris, który siedział za nim. - Nie przejmuj się nim. Jest dziwny, wszyscy o tym wiemy. Tym razem trochę przesadził.

- Jeśli chcesz się jakoś odegrać, to służymy pomocą.- uśmiechnął się jego sąsiad, Andrew.

- Wiecie co.- Alec przez chwilę się zastanowił. - Może to nie jest taki zły pomysł. - uśmiechnął się do chłopaków, a ci wymienili spojrzenia i energicznie przytaknęli.

  Magnus co chwila zerkał na Lightwooda rozmawiającego z siedzącymi za nim chłopcami. Zagalopował się, to prawda. Mimo wszystko czuł wewnątrz spokój i radość. To był pierwszy raz, gdy widział Aleca rozmawiającego na lekcji.

***

- Dobra, to byłoby na tyle. - Bane zerknął na wiszący na ścianie zegar. - Jak już wspomniałem macie zbyt mało ocen. Na przyszłą środę przygotujcie krótki referat na temat znaczenia religii w średniowiecznej Europie.

   Przez klasę przeszedł ponury szmer.

- Alec, zostań chwilę po lekcji.- Magnus zwrócił się do bruneta gdy tylko zadzwonił dzwonek. Nie oczekiwał odpowiedzi i żadnej nie otrzymał. Właśnie zaczynała  się długa, półgodzinna  przerwa. Chyba powinien porozmawiać ze swoim chłopakiem. Tak, chłopakiem. Nie uczniem, znajomym ani przyjacielem. Chłopakiem, bo przecież byli w związku. Rozsiadł się wygodnie na fotelu i patrzył swoimi kocimi oczami na Alexandra pakującego podręcznik do torby.

   Gdy Olivier, który wychodził jako ostatni, zamknął za sobą drzwi Magnus usłyszał podniesiony głos bruneta. Tego się nie spodziewał.

- Co to, do cholery, miało być?! - Alec ruszył w stronę biurka. W jego oczach można było dostrzec wściekłość. Słodko marszczył brwi.

- Posłuchaj mnie..- zaczął spokojnie Magnus. Nie dane było mu dokończyć.

- O nie. To ty mnie posłuchaj. Jestem wściekły, jak nigdy. Świetnie się bawiłeś? Robiąc ze mnie idiotę przed całą klasą?

- Dramatyzujesz.

- A ten komentarz? " Mógłbym spokojnie umawiać się z kimś z tej klasy." ? Odbiło ci?!

- Alec, uspokój się.

- Nie.  Nie tym razem, Magnus. Mam dość tych twoich głupich gierek.

- Co? - Bane wstał z fotela mrużąc oczy. - O co ci chodzi?

- O to całe przedstawienie. Miałeś ubaw z naiwnego, aspołecznego nastolatka, co? Po co ten "niby związek"? Żebyś miał się z czego pośmiać ze znajomymi przy piwie? - Alec już nie potrafił powstrzymać zalewającej go wściekłości. Wszystkie jego myśli zaczęły wypływać na wierzch w niekontrolowany sposób.

- Stop. O czym teraz mówisz?

- Nie udawaj idioty.

- Alec. Na każdej lekcji śpisz. Przez pięć minut mówiłem, że trochę się od dzisiaj pozmienia, a gdy wylosowałem twój numer do odpowiedzi nie miałeś bladego pojęcia co się wokół ciebie dzieje. To była nauczka. Teraz dwa razy pomyślisz, zanim kolejny raz odpłyniesz.

- Zajebista nauczka. - warknął chłopak. - Wyborny żart. Śmieszny dla wszystkich, z wyjątkiem mnie.Teraz widzę, jak świetnie się bawisz moim kosztem.

- Alexander! Uspokój się!

  Chłopak odetchnął trzy razy głęboko. Magnus nie zauważył kiedy cała nienawiść zniknęła. Jego oczy stały się jakby ciemniejsze. Widać było już tylko smutek.

- Jestem spokojny.- jęknął cicho. - Chodzi o to, że ty... Stałeś się dla mnie kimś na prawdę ważnym. Wtedy, wczoraj. Czułem się... szczęśliwy. Jakbym wygrał na loterii. Czułem, że moje życie się zmienia. Dzięki tobie.

-  Och, Alec.- Magnus zrobił krok do przodu, chcąc przytulić bruneta. Ten jednak cofnął się i spojrzał prosto w kocie oczy.

- Teraz to boli. Bardziej, niż mógłbym się spodziewać. Nie podchodź, chyba że chcesz, żebym cię uderzył.

- Co próbujesz powiedzieć? - Serce Bane'a niebezpiecznie szybko pompowało krew. Słyszał jej szum w uszach. Czuł przyśpieszony puls. Przez krótką chwilę nieświadomie wstrzymywał oddech.

- Sam nie wiem. - szepnął chłopak. - Powinienem z tobą zerwać?

  Nauczyciel wypuścił powietrze z płuc. Ogarnęła go niespodziewana rozpacz.

- Zerwać?

- Problem w tym... że nie potrafię. Bawisz się mną, teraz to widzę.

- To nie prawda, Alexandrze.

- Potrzebuję odpocząć. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Nie zatrzymuj mnie na przerwie, nie zagaduj na korytarzu. Po prostu daj spokój. Muszę to przemyśleć. Wszystko. Na spokojnie.

   Magnus skinął głową. Alec nie powiedział nic więcej. Po prostu wyszedł z sali zamykając za sobą drzwi. Bane jeszcze chwilkę patrzył w przestrzeń pustym wzrokiem. Po chwili wyciągnął komórkę i wybrał numer. Po kilku sygnałach usłyszał dobrze znany głos.

- Magnus? Nie jesteś w pracy?

- Mam długą przerwę. -mruknął do słuchawki. - Masz chwilkę? - zapytał.

- Tak. rzadko się to zdarza, ale jestem w tej chwili wolna.

- Nie chciałabyś się spotkać? Za pięć minut w tym parku przy szpitalu?

- Hmm... Myślę, że nie ma problemu. Stało się coś?

   Magnus przygryzł wargę.

- Caterina.... Spierdoliłem. Jak jeszcze nigdy w życiu.

***

   Alec wyszedł z sali zrozpaczony. Czuł, że właśnie zaczynało się układać, wszystko zmierzało w dobrym kierunku. On i Magnus... w końcu pomyślał że ten związek może przerodzić się w coś poważnego, zaufał, co było do niego niepodobne. Miał wrażenie, że cały świat właśnie się zawalił, że przez jeden krok w przód musi teraz cofnąć się o kilometr. Bolało go całe ciało, ale to był ten dziwny rodzaj bólu, nie fizyczny, bo przecież nic mu nie było. A jednak czuł się wyczerpany, żołądek mu się skręcał a oczy zaczynały piec. Nie trudno zauważyć, że miewał lepsze dni.

   Idąc korytarzem nie zwracał uwagi na mijanych ludzi, co prędzej czy później i tak musiało skończyć się bezpośrednią konfrontacją. I stało się. Pogrążony w myślach chłopak wpadł na drobną blondynkę. To była Carolinne. Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem i nic nie mówiąc chwyciła go za rękę i pociągnęła do szatni, gdzie było ciszej niż na korytarzach. Alec nie protestował. Nie miał siły nawet wyrwać ręki. Po prostu ze spuszczoną głową szedł za dziewczyną, a w głowie wciąż dominowała osoba Magnusa.

- Co jest? - spytała blondynka przyglądając się uważnie chłopakowi. Była niska, miała jasną cerę, jej włosy, o ton jaśniejsze od tych Jace'a, opadały na ramiona układając się w delikatne fale. Miła brązowe oczy, tak ciemne, że prawie czarne. Właśnie teraz te czekoladowe tęczówki prześwietlały Aleca. - Co ci jeszcze powiedział?

- A dlaczego cię to interesuje? - mruknął siadając na parapecie przy dużym oknie. Na zewnątrz było paskudnie. Wiał nieprzyjemny, chłodny wiatr, co chwila kropiło a do tego szara mgła sprawiała, że widok miasta dobijał.

- To było nieprofesjonalne z jego strony. - założyła ręce na piersi i usiadła obok niego.  - Spędzacie razem dużo czasu. - stwierdziła.

- Co?

- Weź przestań, przecież to widać. Gadaliście prawie na każdej przerwie. Chichraliście jak najlepsi kumple. Może gdyby kolega zbłaźnił mnie przed całą klasą nie miałabym mu tego za złe, ale Magnus nie jest kumplem. W pierwszej kolejności jest pedagogiem. Powinien wiedzieć, że są granicę, których się nie przekracza.

  " W pierwszej kolejności jest pedagogiem..." Te słowa zadziałały na Aleca jak kubeł zimnej wody. No tak. Jak mógł być taki głupi. Przecież taki związek nie ma racji bytu. Po co w ogóle się na to wszystko zgadzał. Uczeń? Nauczyciel? Razem? To jakaś kpina.

- Może za bardzo się zaangażowałem. - powiedział sam do siebie opierając czoło o szybę. W jego głowie panował coraz większy mętlik. Im bardziej starał się wszystko na spokojnie przemyśleć i poukładać, tym trudniej było zapanować nad tworzącym się chaosem. Był beznadziejny, jeśli chodzi o kontakty z ludźmi.

- Zaangażowałeś? - zmarszczyła brwi.

   Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jak zabrzmiały jego słowa. Zarumienił się lekko.

- No bo wiesz... nie mam zbyt wielu znajomych i ten... Tak wyszło, że na prawdę się z nim... zaprzyjaźniłem?

- Jeśli mam być szczera to znam go trochę. - wyznała blondynka.

- Jak to? Niby skąd? - po raz pierwszy w ciągu trwania tej dziwnej rozmowy słowa Carolinne go szczerze zaciekawiły.

- Głównie z opowiadań. Mojej ciotki. - uśmiechnęła się promiennie. - Poznała go kilka lat temu i wciąż śmieje się z tej znajomości. W każdym razie opowiadała, że Magnus wbrew pozorom nie ma wielu przyjaciół. Jest zawsze w centrum uwagi, jest gwiazdą wśród szarego tłumu, ludzie do niego lgną, ale ma tylko dwóch, może trzech naprawdę bliskich ludzi. Odkąd mamy z nim lekcje zaczęłam się zastanawiać... nie wydaje ci się czasem być samotny?

  Aleca zamurowało. Chociaż... Bane zawsze z kimś śmiał się na przerwach, ale wracał do domu sam. Wtedy, w Pandemonium również nie było przy nim nikogo, dlatego Alec wyszedł za nim na zewnątrz- nie chciał zostawić pijanego nauczyciela samego. Czy to możliwe? Że pod toną brokatu skrywał się smutny, samotny człowiek?

- Czemu mi to mówisz? - chłopak zmarszczył brwi. - Czemu w ogóle ze mną rozmawiasz? 

- Musze mieć powód, żeby po prostu rozmawiać?

- Do dzisiaj jakoś szczególnie nie byłaś ze mną zainteresowana. Litość? Biedny, nieśmiały Aleksander został zbesztany przez nauczyciela-kumpla i zrobiło ci się mnie szkoda?

- Och, jesteś beznadziejny.- machnęła rękami. - Tak jak już wspomniałam, wiem kilka ciekawych rzeczy o Bane'ie. Mógłbyś to wykorzystać i trochę się odegrać.

- Zabawne, ale już ktoś mi to dzisiaj proponował. - spojrzał w jej ciemne oczy. Czuł, ze dziewczyna nie mówi mu całej prawdy. Nie potrafił tylko rozszyfrować jej intencji, a to go irytowało.

- Zabawmy się. - usłyszał jej dźwięczny śmiech. Była na prawdę ładna. Gdyby Alec nie był gejem mógłby się w niej zakochać. Prawdopodobnie nieszczęśliwie, bo coś w jej zachowaniu sprawiało, że chłopak chciał uciekać. - Zbierzmy jeszcze kilku uczniów, którym Magnus podpadł, spotkamy się, poplotkujemy, może się odegramy. Co ty na to?

- Dziwna propozycja.

- Nie mów, że nie chciałbyś wiedzieć o nim czegoś więcej. - mrugnęła zalotnie do niego.

- Na chwilę obecną wolałbym zostać sam. - odwrócił się w stronę okna dając dziewczynie jasno do zrozumienia, że rozmowa zakończona. Usłyszał tylko jakieś mruknięcie z jej strony i Carolinne wyszła z szatni. Został sam. Tylko on i jego myśli, czyli tylko on i Magnus.

***

- Odbiło ci.  Nie.. tobie zawsze odbija, ale... tym razem przeszedłeś samego siebie. - Caterina siedziała na przystanku pod daszkiem i jadła ciepłą kanapkę z kurczakiem, którą niedawno kupiła. Znów zaczęło padać, więc musieli przenieść się w jakieś suche miejsce by kontynuować rozmowę. Pogoda na prawdę była paskudna. Nawet jak na jesień aura sprawiała wrażenie przytłaczającej i ponurej. Jakby Nowy Jork płakał.

- Wiesz, jaki jestem.- Magnus wydął zabawnie wargi. Stał przed dziewczyną z rękami skrzyżowanymi na piersi. - Poza tym, nie widziałaś jego miny. Bezcenna. Pewnie myślał, że..

- Nie wierzę! Ty ciągle się z tego cieszysz! - przerwała mu gwałtownie, aż cały skulił się w sobie.

- No, może nie do końca. Uważam po prostu, że prank wyszedł wybornie, jak nigdy.

- Jesteś beznadziejny. - odchyliła głowę i spojrzała w szare niebo. - Po co w ogóle wymyśliłeś ten cały związek? Jeśli chciałeś kogoś zaciągnąć do łóżka to istnieją prostsze sposoby, a ty jesteś w tym ekspertem.

- Cat! Przestań. Tu chodzi o coś poważniejszego. - oparł się o ściankę przystanku i wpatrywał w kobietę swoimi złotymi oczami.

- Zechcesz wyjaśnić? - uniosła brew.

- Poczułem to... Gdy go spotkałem, poczułem, że to ten jedyny.

- Magnusie. Mówisz to za każdym razem. Pamiętasz Alexa? Ryczałeś przez tydzień, bo miał być tym jedynym, a rzucił cię dla jakiegoś kumpla z uczelni. A Irene? Gdy oznajmiłeś jej, że nie chcesz żebrać pieniędzy od rodziców i żyć skromnie samemu na siebie pracując odwróciła się na pięcie i tyle ją widziałeś.

- Zależało jej tylko na kasie. -skrzywił się.

- Tak, ale prawie miesiąc biegałeś zakochany i trułeś mi, że w końcu znalazłeś swoją druga połówkę. Potrafiłeś nawijać o niej przez ponad godzinę cały w skowronkach.

- Skończ już, rozumiem o co ci chodzi. - jęknął urażony.

- Magnusie, jesteś kochliwy, oboje dobrze o tym wiemy. Może i tym razem sobie odpuść? Tak będzie lepiej i dla ciebie i dla niego. Wpakowałeś się w nieciekawy związek i może być kiepsko, jeśli to wyjdzie na jaw.

- W sensie, że stracę robotę?

- W sensie, że chłopak będzie miał piekło w szkole. Dzieciaki potrafią być okrutne.

- Dorośli też. - westchnął. 

- A co do roboty, to i tak niedługo ją stracisz. - ugryzła spory kawałek bułki i powoli przeżuwała. 

- Co?! A to niby czemu? Dzieciaki mnie kochają!

- Bo sam jesteś dzieciak. Przerośnięty, rozpieszczony dzieciak, który nigdy nie dorośnie.- oznajmiła, gdy tylko przełknęła kęs. - Od początku uważałam, że ty i praca w szkole to jawna kpina. 

- Obrażasz mnie.- udał urażonego.

- Stwierdzam fakty. Jesteś nieodpowiedzialny i dzisiejsze wydarzenia są tego najlepszym przykładem. Jak chcesz dawać przykład, skoro zachowujesz się jak gimnazjalista?

- Przesadzasz.

- Nadużywasz alkoholu, mimo że doskonale zdajesz sobie sprawę jaką masz słabą głowę. Ten pocałunek przed Pandemonium... skoro tylko się przelizaliście, to musiałeś być w miarę trzeźwy. Pamiętasz, jak ostatnio...

- Cat! Chodzi o to, że właśnie nie pamiętam!

- Na urodzinach Ragnora - kontynuowała niezrażona.- Po zaledwie kilku drinkach rozpłakałeś się i powiedziałeś, że nigdy nie znajdziesz miłości. Nagle jakby coś cię olśniło i wybiegłeś z lokalu krzycząc, że czeka na ciebie twoja ukochana, którą okazała się rzeźba Angel of the Waters w Central Parku. Wskoczyłeś do fontanny i wdrapałeś na pomnik. Cudem udało nam się przekonać policję, że nie uciekłeś z psychiatryka, tylko jesteś pijany.

- Ta historia jest wyssana z palca.- skomentował Magnus marszcząc brwi. - Pamiętam tyle, że następnego dnia byłem chory. 

- Jeśli nie wierzysz przejdź się na komisariat. Ten gruby glina... jak mu było..? James? Zrobił ci kilka zdjęć. Tak na marginesie to mam kopie zachomikowane w domu. Na wszelki wypadek, gdybym czegoś od ciebie potrzebowała. - uśmiechnęła się złośliwie. Bane jęknął, przetarł dłonią twarz i usiadł obok niej. 

- Mieliśmy rozmawiać o czymś innym. Tu nie chodzi o mnie, tylko...

- Mylisz się, znowu. Chodzi właśnie o ciebie. Nie wydaje ci się, że czas dorosnąć?

- Jestem dorosły! Prawie całkowicie niezależny finansowo!

- Przypomnij mi, skąd bierzesz tę całą forsę na ubrania i kosmetyki? Bo za swoją marną pensję raczej nie kupiłbyś tego płaszcza z...Tommy Hilfiger ? 

- Takiej perełki po prostu nie mogłem przegapić! Sama twierdziłaś, że świetnie w nim wyglądam. Poza tym, podkreśla moją talię!

- Tylko nie to... Błagam, nie rozmawiajmy o ubraniach!

- Po prostu nigdy nie znałaś się na modzie. Zazdrościsz mi.

- Alec! Rozmawialiśmy o tym chłopcu, pamiętasz?

- Ach.. Alexander...- gdy wypowiadał to imię jego głos lekko zadrżał, w oczach pojawiły się dziwne ogniki a na usta wślizgnął ledwo dostrzegalny uśmiech. Jednak Caterina była dobrym obserwatorem. Zauważyła reakcję przyjaciela i zamyśliła się na chwilę. Może tym razem Magnus miał rację i to nie była kolejna miłostka? - Jak powinienem go przeprosić? Kwiaty? Nie, zbyt oklepane. Poza tym, pomyśli, że mi zależy.

- Ale przecież ci zależy.- dziewczyna uniosła brew. Czasem na prawdę trudno było zrozumieć Magnusa.

- No tak, ale jeśli przekażę mu to tak nagle i dosadnie to może się przestraszyć. Jeśli on traktuje nasz związek jako nowe doświadczenie to tylko się zbłaźnię. Biżuterii nie nosi, więc to też odpada. 

- Wydaje mi się, że to on powinien podjąć decyzję czy chce ci wybaczyć.

- Nie znasz się na związkach! Przecież jeśli go nie przeproszę to podejmie złą decyzję! - Bane wstał zerkając na przyjaciółkę z góry. 

- Skoro tak twierdzisz.. Może kino? Kolacja?

- Odpada.- machnął ręką, jakby odganiał natrętną muchę. - Niezbyt możemy pokazywać się w miejscach publicznych. Sama rozumiesz, mógłby ktoś nas rozpoznać i..

- Zwłaszcza, że pewna osoba strasznie rzuca się w oczy.

- Grabisz sobie, moja droga. - zerknął na zegarek i przeklął cicho. - Chyba muszę już iść. Przerwa się kończy. Ale jeszcze do ciebie zadzwonię!

- Ten miesiąc, podczas którego byłeś singlem twierdzącym, że związek nie jest ci potrzebny do życia, był najcudowniejszym czasem w moim życiu. - mruknęła wstając z ławki. Rozłożyła parasol i pożegnała się z przyjacielem. Jeszcze chwile patrzyła na oddalającego się mężczyznę. Uśmiechnęła się. - Jak dziecko. - powiedziała cicho sama do siebie. Powoli ruszyła w stronę szpitala. Miała jeszcze masę pracy. Tam umierali ludzie, a ona zamiast im pomagać musiał wysłuchiwać jego rozterek miłosnych. Magnus zawsze pozostanie Magnusem. Jest jedyną trwałą rzeczą we wszechświecie. 

______________________________
Się porobiło.... Przysięgam, że to nie tak miało być! Magnus miał pożartować, Alec się wściec, ale na końcu mieli się z tego razem śmiać u Bane'a w mieszkaniu! Tylko, że... się pokłócili... Jak to jest, że nie panuje, nad własną historią? ._. No i wyszło chyba trochę krótko :/
Musiałam napisać o pijackich wyczynach Magnusa xD Wybaczcie, po prostu nie mogłam się powstrzymać.

Dopiero teraz ogarnęłam, że serial będzie miał 13 a nie 12 odcinków O.o Jak zwykle jestem świetnie poinformowana i tak dalej ;)  

Mogę jeszcze wspomnieć, jakby ktoś był zainteresowany, że w wolnych chwilach próbuję ogarnąć jeszcze jedno opo, tym razem nie związane z DA. Zacznę, je udostępniać dopiero, kiedy napiszę ponad połowę, albo nawet całe, żeby nie publikować czegoś i potem porzucić w połowie, bo mam w zwyczaju tak robić :c 

Się trochę rozpisałam xD
Liczę, na komentarze. Jeśli czytasz to napisz coś od siebie. Każdy komentarz wywołuje wielki uśmiech na mojej twarzy i sprawia że moje serduszko bije zdecydowanie szybciej niż powinno xD

Pozdrawiam
Koneko :*


6 komentarzy:

  1. Weszłam, by zobaczyć, czy na pewno przeczytałam już wszystko, co możliwe, a tu miła niespodzianka. To się nazywa wyczucie. :) Czytam i w ogóle nie zwracam uwagi na błędy, a, uwierz, na interpunkcję jestem uczulona. Magia.xd Alec taki odpływający jest totalnie uroczy. Dla mnie trochę zrobili z igły widły, Magnus nie zrobił nie wiadomo czego. Magnus i jego platoniczna miłość do posągu. [*]
    Pozdrawiam.
    PS Widziałaś promo ,,Malec'' i w ogóle? O mój Boże. :*
    Zapraszam do mnie:
    upadly-marzyciel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam promo trochę żałuję, bo nie myślę o niczym innym, a święta idą xD Jeśli w 12 odcinku się nie pocałują to osobiście przelecę się za ocean żeby ukatrupić reżysera xD
      Przepraszam za błędy ._. O ile ortografię mogę w pewnym stopniu skorygować to z interpunkcją jest już trochę gorzej... Postaram się jakoś nawrócić ;)
      Dziękuję za komentarz
      Pozdrawiam gorąco
      Koneko :*

      Usuń
  2. Genialny rozdział! ♥ Tylko proszę niech Alec nie zrobi niczego głupiego Magnusowi, czego będzie potem żałować ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Blog został dodany do Katalogu 'Tęczowe Historie'.
    Pozdrawiam, Białko :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeju, może jestem wredną sadystką, ale to chyba najlepszy rozdział XD Nie lubię przesłodzonych historii, kłótnie są fajne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaszalałaś, dziewczyno. Jak Magnus mógł być taki chamski? Wiesz, jak mi było ich szkoda? Ale nie powiem, to z pewnością doda historii pikanterii, o ile nie przegniesz i nie zniszczysz wszystkiego. Chciałabym zobaczyć, jak Magnus przeprasza Alexandra. Czekam na genialne, DŁUUUUGIE rozdziały.;*

    OdpowiedzUsuń