niedziela, 4 października 2015

Lekcja historii III

    Magnus obudził się ze strasznym bólem głowy. Wczorajszy wieczór pamiętał jak przez mgłę. Usiadł na łóżku i wysilił umysł. Starał się przypomnieć sobie wydarzenia z zeszłej nocy.
   Wybrał się do Pandemonium, jak co tydzień, żeby uczcić początek weekendu. Może i był nauczycielem ale nie skończył jeszcze trzydziestki. Musiał korzystać z młodości puki jeszcze mógł. Pił, pił, pił i jeszcze raz pił, zdecydowanie za dużo. Wiedział, że po alkoholu często robił głupie rzeczy, ale chciał się odurzyć, chciał zapomnieć o pięknych niebieskich oczach pewnego ucznia. Zaraz przeszedł go dreszcz. Spotkał kogoś w klubie, przy barze. To na pewno był Alec. Siedział sam i popijał kolorowego drinka. Magnus zagadał do niego i widocznie zaskoczył go ponieważ chłopak zareagował dość agresywnie, ale jak tylko rozpoznał nauczyciela uspokoił się i pozwolił mu usiąść obok. Postanowił wypić jeszcze jedno piwo. Na prawdę? Teraz wiedział, dlaczego głowa wprost mu pękała. Wstał chwiejnie z łóżka i ruszył do kuchni. Chwycił całą butelkę wody usiadł na kanapie włączając telewizor. Łagodził skutki spożycia alkoholu tym chłodnym, niebiańskim napojem i próbował poskładać urywki wspomnień w całość.
    Wyszli na zewnątrz i ruszyli w stronę niedużego parku. Po drodze o czymś rozmawiali, był to jakiś dziwny temat ale Bane nie potrafił przypomnieć sobie jaki. Pamiętał tylko speszonego bruneta. Boże... jak ten chłopak słodko się rumienił. Uśmiechnął się sam do siebie. Siedzieli na ławce i coś się stało. Chyba coś ważnego bo Alec wstał i chwilę potem odprowadził Magnusa do taksówki. Przetarł palcami skronie i jeszcze raz wyobraził sobie wczorajszy wieczór. Za wszelką cenę musiał przypomnieć sobie, co miało miejsce na ławce w parku, czuł, że od tego zależy jego życie.
   W telewizji leciała jakaś argentyńska telenowela. Piękna dziewczyna z wyjątkowo dorodnym biustem siedziała na kolanach przystojnego dżentelmena. Zaśmiała się i ich wargi złączyły się delikatnie. Szybko przyjacielski gest zmienił się w intymny pocałunek a zaraz potem wylądowali w łóżku. Bane się zaśmiał. Od jednego pocałunku od razu do łóżka? Przecież.. Przerwał myśl bo w końcu coś do niego dotarło. Urywki wspomnień. Ciepłe usta, niebieskie oczy pełne przerażenia i gniewu. Spokojny i opanowany głos. Gładka skóra, ciemna koszulka. Zamarł. Upuścił odkręconą butelkę a jej zawartość utworzyła sporą kałużę na podłodze, ale nie ruszył się z miejsca. Siedział i patrzył w ekran, a jego wzrok sięgał dalej, jakby w głąb własnego umysłu.
   Rozmawiali o tym, że Alec jest gejem. Magnus nie wiedział o tym, podejrzewał, ale nie był pewien. Gdy chłopak się przyznał poczuł coś na kształt euforii i nadziei. On sam był bi, a niebieskie oczy chłopca były tak piękne i tak hipnotyzujące. Od początku był pewien, że będą z tego kłopoty. Zaprzyjaźnił się z Lightwoodem bo widział samotność w tych błękitnych oczach. Na przerwach rozmawiał albo z rodzeństwem albo trzymał się dość sporej grupki, jednak rzadko uczestniczył w konwersacji. Był obcy w swojej własnej klasie i mimo, że starał się to ukryć, to wyjątkowo spostrzegawcze oko nauczyciela wychwyciło wszystkie nieprawidłowości. Nosił stare swetry lub koszulki w ciemnych kolorach. Całą swoją postawą zdawał się ukrywać, jakby nie chciał zwracać na siebie uwagi. Był cieniem przemykającym po korytarzach.
  Magnus czuł coś do chłopca. Nie potrafił jeszcze sprecyzować co, ale wiedział, że to nie jest prawidłowa relacja uczeń- nauczyciel. Myślał nawet kilka razy nad zerwaniem przyjacielskich stosunków z niebieskookim, ale zaraz uświadamiał sobie jak chłopak mógłby to odebrać.
   Poza tym, był gejem. To dawało Bane'owi szansę na... Na co do cholery?! Właśnie taki myślenie doprowadziło do tego, że pocałował chłopca. Jego dziwne wyobrażenia + alkohol = katastrofa. Nigdy nie był dobry z matmy ale to równanie pojawiło się w jego głowie niczym wypalony znak na skórze. Dopiero teraz zauważył kałużę na drewnianym parkiecie. Zaklął cicho i ruszył do łazienki po ręcznik.
    Alec był na niego zły. Chociaż Magnus wiedział, że chłopcu się podobało. Teraz gdy pamiętał wszystko ze szczegółami czół pasję bruneta, jego płytki oddech i pożądanie w oczach. Chciał więcej, to było pewne. Tylko on, w porównaniu do historyka zachował zimną krew i przerwał to, zanim było za późno. Mimo wszystko był zły, a mężczyzna wiedział z czego ta złość wynikała. Posmakował zakazanego owocu, czegoś, czego nie będzie mógł mieć, przynajmniej w najbliższym czasie. Czegoś co było przez społeczeństwo uznawane jako złe. Najśmieszniejsze było to, że Bane czuł dokładnie to samo.
  Wytarł plamę wody i wyciągnął z kuchni kolejną butelkę. Wciąż przecież miał kaca. A może jednak wszystko się ułoży? Pomyślał. Może teraz chłopak się otworzy, może będzie chciał ze mną być? Uśmiechnął się na tę myśl. Zawsze, nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji szukał pozytywów. Teraz już miał plan. Będzie udawał, że nic nie pamięta, zaprzyjaźni się z Alekiem, lepiej go pozna i może, jeśli jego uczucia się nie zmienią, gdy chłopiec skończy szkołę, będą parą? Może uda mu się ułożyć życie właśnie z tym nieśmiałym człowiekiem noszącym za duże swetry? Medal ma dwie strony. Tę gorszą i tę lepszą. Zobaczymy, czy będzie mi  dane spełnić swoje marzenia.

*** 

   Cały ranek miał doskonały humor. Nie mógł się doczekać, aż zobaczy Aleca w szkole. Już w głowie miał kilka scenariuszy rozmów z chłopcem. Najważniejsze, to udawać, że nic się nie stało. Pełen energii wszedł do liceum i od razu zalała go fala przyjacielskich powitań.
 -Siema Magnus!
-Hej Bane!
-O Bane! Jak tam weekend?
  Nauczyciel każdemu życzliwie odpowiadał, a wszyscy chyba zauważyli jego świetny humor. Wszedł po schodach na piętro i w końcu go zobaczył. Stał przed planem lekcji i wyraźnie sprawdzał gdzie znajdzie klasę 1A.
-Hej Alec- rzucił Magnus z szerokim uśmiechem. Minął chłopaka nie czekając na odpowiedź i nagle za plecami usłyszał cichy głos.
-Dzień dobry.
   Zamarł. Zatrzymał się na środku korytarza i jakaś dziewczyna na niego wpadła. Przeprosił ją i podszedł do chłopaka.
-Co powiedziałeś?- zapytał z nutką niedowierzanie w głosie.
-Dzień dobry panie profesorze.- Odpowiedział brunet nie patrząc nauczycielowi w oczy.
-Jak to "dzień dobry"? Czemu nie cześć, hej, siema, jak zwykle?
-Po tym co wydarzyło się w piątek wolę nie zacieśniać z profesorem kontaktów, tak będzie lepiej.- Mówiąc to wpatrywał się z podłogę, zaraz odwrócił się i ruszył w stronę schodów. Bane'a zamurowało. Przecież dobrze pamiętał, jak niebieskooki chciał, żeby o wszystkim zapomnieli. No tak. Pomyślał. Zapomnieli ale nie udawali, że nic się nie stało. Teraz będzie trzymał dystans, żeby to się nie powtórzyło. Historyk poczuł zalewającą go falę irytacji. Dlaczego ten szczeniak tak się zachowywał? Przecież mu się podobało, przecież... A jeśli źle odczytał jego zachowanie? Może chłopcu wcale się nie podobało? Może wcale nie był gejem?  Magnus wiedział, że jest spora różnica między byciem gejem a sądzeniem, że jest się gejem. Chłopak prawdopodobnie nigdy nie był w związku z facetem, ale z dziewczyną też nie.
   Ruszył za chłopcem i złapał go za ramie. Ten odwrócił się, ale nie spojrzał mężczyźnie w oczy, nawet na chwilę.
-Chcę z tobą pogadać po lekcjach.- mruknął historyk.
-Dobrze- szepnął Alec i oboje usłyszeli dzwonek. Bane puścił bruneta i zaklął cicho, gdy ten odchodził.
Jakaś klasa będzie miała dzisiaj kartkówkę. Pomyślał. Współczuje im, mam dziś strasznie zły humor i muszę się na kimś wyżyć. Ruszył w stronę sali, w której właśnie miała mieć lekcje historii klasa 1A.

***

  Jace wyszedł z klasy wściekły jak osa. Gdy spotkał na korytarzu Isabelle od razu opowiedział jej co się stało.
-Zrobił nam kartkówkę! Wyobrażasz to sobie? Zawsze sądziłem, że jest świetnym nauczycielem a on zaraz po wejściu do klasy oznajmia nam, żebyśmy wyciągnęli karteczki!
-To chyba normalne, że na lekcjach są kartkówki.- Wtrąciła Izzy gdy szli korytarzem w kierunku automatu z kawą.
-No niby tak, ale to jest Magnus! Oznajmił nam że ma podły humor a nie mamy w dzienniku jeszcze żadnej oceny i że się świetnie złożyło. -Blondyn był na prawdę wściekły. Myślał, że skoro Bane jest takim spoko gościem to nie musi uczyć się na jego lekcje. Co prawda o wiele więcej zapamiętywał podczas tych 45 minut bo historyk na prawdę dobrze przekazywał wiedzę, ale sama świadomość, że mógł im zrobić coś takiego... Jace czół się zdradzony.
-Widziałeś gdzieś Aleca?- Zapytała nagle dziewczyna.
    Blondyn przytaknął
-Poprosił mnie o fajki i wyszedł na zewnątrz.
-O fajki?! Jace, przecież on...
-Tak wiem, coś jest nie tak. Nasz aniołek nigdy nie palił. Ale co miałem zrobić? Wyglądał na naprawdę wkurzonego, powiedział, że chce się trochę uspokoić.
   To była prawda. Niebieskooki nigdy nie palił, nawet gdy na siłę próbowano mu wciskać papierosy na imprezach. Zawsze odmawiał, mówił, że to niszczy płuca i zdrowie. Teraz sam, z własnej woli poprosił o szluga?
-Pogadam z nim- oznajmiła Isabelle i ruszyła w stronę wyjścia ze szkoły. Jace patrzył za nią. Nie towarzyszył jej. Wiedział, że są sprawy, których on nie zrozumie, gdy Alec potrzebował z kimś szczerze pogadać zawsze to była siostra. Ona potrafiła spojrzeć w głąb człowieka i wiedziała co powiedzieć. Poza tym blondyn był pewien, że jeśli nadejdzie odpowiednia pora dowie się o wszystkim. Na tę chwilę wolał zostawić rodzeństwo w samotności. Kupił kawę i ruszył w kierunku sporej grupki znajomych.
    Isabelle zastała bruneta na ławce przed szkołą. Właśnie zapalał kolejnego papierosa. Westchnęła i usiadła obok niego.
-Od kiedy palisz? -Zapytała delikatnie.
-Od dzisiaj.. chyba.- Mruknął i zaciągnął się gorzkim dymem.
-Coś się stało prawda? Wtedy, w piątek mówiłeś, że musisz o czymś zapomnieć. O co chodziło.
-Nie o co, tylko o kogo- westchnął odchylając głowę i patrząc w błękitne niebo.
-Zakochałeś się?
-Tak. Nie... Nie wiem- brunet jęknął. Postanowił opowiedzieć siostrze o tym co wydarzyło się w piątek.- Ja, on... Całowałem się z pewnym facetem.- Zaczerwienił się wciąż nie parząc na siostrę. Ta pisnęła i objeła ramie brata.
-To chyba dobrze.- Uśmiechnęła się.- Jak było? Romantycznie? Z języczkiem? Kto jest tym szczęściarzem? -Dopytywała.
-Izzy, proszę bez szczegółów. Chodzi o to że... to nigdy nie powinno się wydarzyć.- Szepnął.
-Masz wyrzuty sumienia bo się całowałeś?
-Bo całowałem się z niewłaściwą osobą i nie mogę o tym przestać myśleć.
-Kochasz go?- Zainteresowała się dziewczyna
-Nie wiem. Jak dotąd myślałem, że mam już osobę, którą kocham
   Nastała chwila milczenia, Isabelle patrzyła na brata zatroskana.
-Jace- szepnęła i poczuła, że mięśnie brata się napinają.- To prawda? Jace ci się podoba?
   Alec oparł łokcie na kolanach i ukrył twarz w dłoniach. Papieros wciąż tlił się między jego palcami.
-Jestem nienormalny- jego głos się łamał i dziewczyna bała się, że brat zaraz zacznie płakać.- On jest moim bratem do cholery. Jak mogę kochać się we własnym bracie?!
-Alec, kochanie.- mówiła cicho i głaskała go po ramieniu. - To nie jest nienormalne, Jace nie jest z nami spokrewniony, prawda? Tak właściwie łączy nas tylko papierek. Spędzasz z nim dużo czasu, jest przystojny, jest gwiazdą towarzystwa. To nie jest nic dziwnego, że coś do niego czujesz.
  Brunet wyprostował się i mocno przytulił siostrę.
-Dzięki Izzy. Nic mu nie mów, ok? Jeśli ma wiedzieć, chcę żeby usłyszał to ode mnie.
-Dobrze.- Przytuliła mocno brata. -Ale to nie przez Jace'a siedzisz tu sam i palisz już 2 papierosa.
-Skąd wiesz, czy drugiego?
-Jestem spostrzegawcza- zaśmiała się- Więc, o kogo chodzi?
-Nie mogę ci powiedzieć.- westchnął- nawet jakbym bardzo chciał, obiecałem. Chodzi o to, że ten ktoś... to co zrobiliśmy jest złe.
-Zwykły pocałunek jest zły?- Zdziwiła się dziewczyna i popatrzyła bratu prosto w oczy.
-Tak.-skinął głową- A najgorsze jest to, że ja chcę więcej.- Zarumienił się ale nie odwrócił wzroku. Znów pociągnął kłujący dym. Czuł się lepiej i nie był pewien, czy to przez nikotynę czy dzięki rozmowie z siostrą.
-Skoro chcesz więcej to znaczy, że coś jednak czujesz- uśmiechnęła się promiennie. - Nie powinieneś się ograniczać.
-Ale...
-Alec!- podniosła głos i chłopak zamilkł. - Nie kieruj się zasadami. Powinieneś zrobić to, co podpowiada ci serce.
-Moje serce.. mówi, że powinienem zakończyć tę znajomość- jęknął. - Próbowałem być dzisiaj dla niego oziębły, zachować dystans, ale on zbył zdziwiony, jakby spodziewał się wszystkiego, tylko nie tego.
-Dzisiaj? Czyli to ktoś ze szkoły.
-Nie powiem nic więcej.- mruknął i ruszył w kierunku szkoły.
-Ej, Alexander! -zawołała go siostra.- Jaką masz teraz lekcję?
-Angielski- odpowiedział po chwili zastanowienia.
-To dobrze, bo zrywamy się z budy na godzinkę. Idziemy na czekoladę. Myślę, że jeśli dziewczyną czekolada pomaga w trudnych chwilach to facetom też pomoże.- Znów się uśmiechnęła i Alec poszedł za jej przykładem. Jeszcze raz przytulił mocno siostrę i ruszyli w kierunku niewielkiej kawiarni.

***

    Dzwonek  oznaczający koniec lekcji był dla Aleca czymś w rodzaju dzwonów pogrzebowych. Magnus chciał z nim pogadać właśnie po lekcjach, czyli teraz. Chłopak nie chciał o niczym rozmawiać, postanowił wymknąć się ze szkoły tak, żeby nauczyciel go nie zauważył. Szybko spakował plecak i ruszył w stronę szatni, gdzie zostawił rano płaszcz. Schodził właśnie po schodach gdy wpadł na Bane'a. Dosłownie wpadł. Spieszył się i był pogrążony w myślach. Nie zwracał uwagi na to co dzieje się naokoło i nagle poczuł, że o coś uderza. Czołowe zderzenie okazało się wyjątkowo bolesne zarówno dla niego jak i dla historyka. Niebieskooki zachwiał się w tył i podniósł przerażony wzrok. Nauczyciel stał przed nim i trzymał się za głowę z grymasem na twarzy.
-Gdzie się tak śpieszysz, co?
  Alec nie odpowiedział. Zwinnie wyminął mężczyznę, lecz ten złapał go za ramię.
-Musimy porozmawiać, zapomniałeś?
-Nie mam dzisiaj czasu- odpowiedział chłopak odwracając wzrok.
-Mi się wydaje, że jednak masz.
   Był przerażony. O czym będą rozmawiać? Na pewno o piątkowej nocy. Znów miał przed oczami tamten obraz, uczucie przyjemności rozchodzące się po jego ciele w postaci dreszczy. Zapach alkoholu. Zarumienił się i przestał stawiać opór. Schował ręce do kieszeni, spuścił głowę i ruszył za nauczycielem. Weszli do pracowni historycznej i Bane zamknął za nimi drzwi upewniając się, że nikt nie siedzi zbyt blisko sali.
-O.. O czym pan profesor...
-Zamknij się z tym profesorem!- wybuchnął nauczyciel. Alec podniósł przerażone spojrzenie. Chciał uciec ale znalazł się w pułapce. Zaraz jednak usłyszał ciche westchnięcie. Wiedział, że jego rozmówca się uspokaja.- Przepraszam. Po prostu.. to nie jest trudne tylko dla ciebie.
   Chłopak poczuł gniew. Jak to nie tylko dla niego?! Przecież to on został wciągnięty w jakieś chore relacje z nauczycielem. On był ofiarą.
-Ja jednak myślę inaczej.- powiedział twardo. Czuł się zdenerwowany, więc wyciągnął ostatniego papierosa od Jace'a. Dzisiaj wypalił już chyba ze cztery. Skrzywił się myśląc o tym ale zapalił i zaciągnął się dymem. Magnus patrzył na niego.
-Palisz?
-Dzisiaj tak.- westchnął.- Przez pana.
-Nic nie zrobię z tymi twoimi formalnościami, co?
   Niebieskooki pokręcił głową i podszedł do okna. Przypomniał sobie, że jest w klasie w której na pewno ktoś jeszcze będzie miał lekcje. Jak nie dzisiaj to jutro rano, nie chciał, żeby śmierdziało dymem.
-Przeze mnie się trujesz?
-Jak widać.
-No nie ważne- Magnus znów westchnął. Odrobina brokatu zsypała się na jego ramiona.- Jeśli chodzi o piątek to ja...
-Był pan pijany, ja też nie byłem całkiem trzeźwy. Koniec tematu. Pan zostaje nauczycielem a ja uczniem i rozchodzimy się w pokoju.
-Nie...- Alec spojrzał na stojącego przed nim mężczyznę.
-Nie?
-Nie chcę niczego tracić przez głupi incydent. Jesteś gejem, prawda?
   Chłopak zarumienił się i odwrócił wzrok. Patrzył za okno, gdzieś bardzo daleko.
-Jestem, i co z tego?
-Miałeś już kiedyś kogoś?
-To jest moja prywatna sprawa!- Krzyknął. Był wściekły. Dlaczego miał się spowiadać przed zboczonym nauczycielem? -Jeśli ta rozmowa ma tak wyglądać, to lepiej będzie, jak już pójdę.
-Zaczekaj, nie o to mi chodziło. -Bane oparł się niedbale o biurko i podrapał w tył głowy. -Po prostu nie wiem jak... Jak to powiedzieć. To wcale nie był przypadkowy wybryk. Masz racje, byłem pijany, a gdybym nie był pewnie bym cię nie pocałował, ale chodzi mi o to, że to nie całkiem przez alkohol.
-Sugerujesz coś?
-Tak. Mam opowiedzieć po kolei? Wysłuchasz mnie?
  Alec przez chwilę milczał. Patrząc w dal. Wypalił papierosa i zamknął okno a sam usiadł na parapecie.- Słucham.
   Magnus uśmiechnął się lekko i zaczął mówić.
- Pierwszy dzień w szkole, moja pierwsza lekcja. To była lekcja z twoją klasą. Wszyscy byli zaskoczeni gdy mnie zobaczyli. Wzbudzam kontrowersję, wiem, ale lubię być w centrum uwagi. Uczniowie byli rozgadani, siedzieli na ławkach, na podłodze z jednym wyjątkiem- spojrzał na chłopca- jedna osoba była zakryta podręcznikiem do historii i czytała jakąś grubą książkę. Nic by mnie nie zdziwiło gdybyś na mnie wtedy nie spojrzał. Masz wyjątkowe oczy. Oczy w których można na prawdę utonąć. Z trudem oderwałem od ciebie wzrok i rozpocząłem prowadzenie lekcji.
  Brunet zarumienił się. Usłyszeć taki komplement od faceta... To nie było normalne. Mimo wszystko nie przerwał Magnusowi, obiecał, że go wysłucha.
- Dwa dni później znów miałem z wami lekcje.Gdy przeczytałem twoje imię odpowiedziała mi cisza. Ty byłeś wpatrzony w moją stronę ale jestem pewien, że po prostu o czymś intensywnie myślałeś, dlatego odpłynąłeś. Zacząłem zwracać na ciebie uwagę. Wiem jak to brzmi, jakbym był jakimś zboczeńcem szukającym ofiar w szkole. Ale to na prawdę nie tak. W pewien sposób zainteresowałeś mnie swoja osobą. Z każdym dniem zauważałem więcej. Że jesteś jakby obok wszystkich, że nie oglądasz się za dziewczynami, że patrzysz na swojego brata z dziwną nadzieją i tęsknotą w oczach... Nie! Nie przerywaj! Myślałem o tym wszystkim coraz więcej i więcej. Wiedziałem, że nie powinienem ale to nie taki proste. Wtedy, w piątek poszedłem się upić bo... bałem się swoich uczuć. Bałem się, że dzieje się najgorsza rzecz, jaka może się przytrafić nauczycielowi. Bałem się, że zaczynam czuć coś do ucznia. Niefortunnie wtedy, w Pandemonium cię spotkałem, a ponieważ byłem już nieźle nawalony to... Sam wiesz co było dalej.
   Alec patrzył na niego z otwartymi ustami. Nie miał pojęcia co powiedzieć. Przez chwilę panowała cisza.
-Czekaj, czekaj... czegoś nie rozumiem.
-Czego? Wytłumaczyłem ci wszystko w najprostszy z możliwych sposobów- zirytował się Bane
-Wiem ale.. ty.. próbujesz mi coś wyznać?
-Bingo Sherlocku.
-Bez sarkazmu proszę.- Niebieskie oczy wciąż były szeroko otwarte ze zdziwienia.- Co dokładnie chcesz mi wyznać? Kochasz mnie?
-Ech.. i tu zaczynają się schodki. Sam nie wiem co do ciebie czuję.
-Co?! Skoro nie wiesz, to po co mi to wszystko opowiadasz? Z takimi wyznaniami powinno się chyba zaczekać aż wszystkie wątpliwości znikną.
-Tak, masz rację. Zapewne zaczekałbym, ale przez piątkowy wieczór, albo raczej przez twoje zachowanie musiałem pójść o krok dalej.- Magnus uśmiechnął się lekko. Alec przestał się do niego zwracać oficjalnie.
-Czyli.. to moja wina?
-Nie. Moja i biorę za to pełną odpowiedzialność.
-Więc.. czego ode mnie oczekujesz?
-Chciałbym, żebyś dał mi szansę. Żebyś dał nam szansę.
   Lightwood siedział na parapecie i wpatrywał się w kocie oczy nauczyciela. Wciąż do niego nie docierało, co się dzieje. Był zagubiony ale starał się myśleć logicznie. Jeśli nie wiesz o co chodzi to zadawaj pytania. Najwyżej nie uzyskasz odpowiedzi.
-Szansę na co?
-Na związek?- Spytał Bane.
-Zapomniałeś chyba o małym szczególe. Jesteś moim nauczycielem historii.
-Myślisz, że o tym nie wiem. Po prostu to jest silniejsze ode mnie. Nie proszę o wiele, tylko szansę. Jeśli nie wyjdzie obaj o tym zapomnimy. Co ty na to?
   Alec zamyślił się. W sumie co miał do stracenia? No dobra. Ten związek wiązał się z dużym ryzykiem. Ale jego towarzysz również mógł wiele stracić. Poza tym Alexander wiedział, że będąc gejem ma marne szanse na ułożenie sobie życia z innym facetem. Przecież nawet, jeśli jakiś chłopak by mu się spodobał to stworzenie z nim związku graniczyło z cudem. Pozostawała jeszcze kwestia Jace'a. Czy uda mu się zapomnieć o bracie? Powinien spróbować? Zdecydowanie tak.
-W tej klasie są kamery?- zapytał nagle i rozejrzał się dookoła.
-Nie.- odpowiedział zdziwiony nauczyciel.
   Niebieskooki podszedł do mężczyzny i przez chwilę przypatrywał mu się z bliska. Westchnął cicho.
-Uznaj to za moją odpowiedź.- Powiedział i zbliżył się jeszcze bardziej. Lekko musnął swoimi wargami usta Magnusa. Odsunął się i usmiechnął.- Dostajesz ode mnie szansę a to prawie jak wygranie losu na loterii. - Odwrócił się w bez pożegnania wyszedł z sali.
   Tym razem nauczyciel stał oszołomiony wpatrując się w wychodzącego chłopca. Zaraz jednak opadł na fotel za biurkiem i zaśmiał. Cwana z niego bestia. Pomyślał. Już dawno nie czuł się taki szczęśliwy jak teraz.

_____________________________________

Tak oto są razem <3  Pisałam ten rozdział zamiast uczyć się na chemię... czuję, że to będzie miało przykre konsekwencje ale trudno.

Jeśli czytasz ten post to zostaw komentarz. Zajmie Ci to 2 minuty a dla mnie będą to 2 godziny radości i motywacja do dalszego pisania ;)

Pozdrawiam, Koneko :*

5 komentarzy:

  1. Masz te dwie minuty ;* to jest WSPANIAŁE

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyobraziłam sobie, wręcz widziałam, niczym żywego, Jace'a, który z hukiem tysiąca piorunów opuszcza klasę i tonem jakby sam nie mógł w to uwierzyć krzyczy "Zrobił kartkówkę! KARTKÓWKĘ!", a potem wypomina to Magnusowi do końca, właściwie już nie tak długiego, z powodu tej kartkóki, życia... XD Poskutkowało to u mnie wielkim wybuchem śmiechu.
    Boskie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne! Jaram się tym pocałunkiem jak głupia! To zdecydowanie jeden z moich ulubionych pairingów, a możliwość zobaczenia ukochanych bohaterów w szarym, codziennym życiu... - bezcenne. No i oczywiście Jace - wymiata. Świetny rozdział, oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twoje historie są świetne i do tego nareszcie ktoś wziął pod uwagę poboczny paring a nie tylko ten główny

    OdpowiedzUsuń