środa, 24 lutego 2016

Rozdział VIII

   Magnusa swędziała szyja. Czuł na karku regularne podmuchy ciepłego powietrza, które drażniło delikatną skórę. Podrapał się i lekko rozchylił powieki. Za oknem było już jasno, ale zdecydowanie za wcześnie żeby wstawać. Sięgnął ręką po komórkę leżącą na stoliku tuż obok łóżka. Na wyświetlaczu pojawiło się kilka cyferek. 8.24. Zdecydowanie zbyt wcześnie. Znów sięgnął ręką i przetarł podrażnione miejsce na szyi. Poczuł na palcach ciepły oddech. Spojrzał na swoje paznokcie. Trzeba będzie coś dziś z nimi zrobić. Pomyślał, zamknął oczy i przewrócił się na drugi bok. W tej chwili zdał sobie sprawę, że w jego łóżku coś leży. Raczej nie coś ale ktoś. Zbyt duży jak na Prezesa Miau. Otworzył oczy i zobaczył twarz Aleca. Miał zamknięte oczy a jego rzęsy wydawały się być jeszcze dłuższe. Oddychał równo, a powietrze wydostające się z jego płuc łaskotało policzki Magnusa. Zerwał się i usiadł na łóżku ciągnąc ze sobą kołdrę. Dopiero teraz zauważył, że chłopak leży w samych bokserkach. Przez chwilę przyglądał się jego bladej skórze, delikatnie zarysowanym mięśniom. Wyciągnął dłoń. Jego serce zdecydowanie zbyt mocno tłukło w piersi. Chciał dotknąć każdego skrawka ciała chłopca. Chciał go przytulić, pocałować, chciał...
   Alec skulił się. Był w samych bokserkach a teraz leżał odkryty więc musiało być mu zimno. To przywróciło Bane'a do rzeczywistości. Był pewien, że już nie zaśnie. Wstał więc wciąż nie mogąc oderwać wzroku od ciała Aleca. Zobaczył jak jego ręka się porusza.
- Kołdra.- wymamrotał brunet. Gdy jego dłoń napotkała przykrycie od razu przyciągnął je i szczelnie się nim otulił.
- Mogę wiedzieć co robisz w moim łóżku?- spytał Magnus pewien, że chłopak już się obudził.
- Śpię. -wymamrotał nie do końca przytomny. Nawet nie otworzył oczu. - Wpełzłem tu koło piątej bo byłeś ciepły.
  Nauczyciel uniósł brew. Ciepły?
- Czyli mam rozumieć że...
- Zamknij się i daj mi spać- warknął i odwrócił się na drugi bok. Magnus uśmiechnął się pod nosem. Śpiący Alec był zdecydowanie zbyt uroczy.
- Śpij ile chcesz.- powiedział łagodnie i lekko pocałował go w głowę. Dalej nie wiedział jak i dlaczego Lightwood znalazł się w jego łóżku. Uspokoił się. Szczerze mówiąc przez chwilę bał się, że wydarzyło się coś, co nie powinno się wydarzyć. No bo kto by tak nie pomyślał budząc się obok pół nagiego mężczyzny?
  Ubrał papcie i na palcach wyszedł z pokoju. Jeśli chłopak chciał spać to Magnus nie miał zamiaru mu przeszkadzać. Wciąż uśmiechał się sam do siebie. Zdał sobie sprawę, że chce, żeby tak wyglądał każdy jego ranek. Gdy wszedł do salonu na parapecie zobaczył swój ulubiony kubek z misiem i prawie pustą butelkę whiskey. No szczerze mówiąc nie zostało nawet pół szklanki. Czyli już wszystko wiemy. pomyślał. Wypił resztkę trunku. Stwierdził, że nie ma sensu chować pustej butelki. Kubek wrzucił do zlewu. Zajrzał do lodówki i stwierdził że nie ma z czego zrobić śniadania. Najciszej jak umiał otworzył drzwi do sypialni. Jeszcze raz spojrzał na śpiącego Aleca i wszedł do dużej garderoby. Przez chwilę zastanawiał się co powinien ubrać, ale zaraz stwierdził, że idzie tylko do spożywczego za rogiem, więc wciągnął przetarte jeansy i luźną koszulkę z logo jakiegoś niezbyt znanego zespołu. Zazwyczaj o wiele dłużej i dokładniej wybierał ubranie zanim wyszedł z domu ale tym razem musiał się śpieszyć i nie miał czasu na przymierzanie, dobieranie i dodatki. Chciał zrobić Alecowi wyśmienite śniadanie. Nie zrobił nawet makijażu. Po prostu cicho wyszedł z mieszkania, zamknął drzwi i ruszył do najbliższego sklepu. Wciąż się uśmiechał.

***

  Przyjemny zapach rozchodził się po całym pomieszczeniu. Alec uśmiechnął się wciąż nie otwierając oczu. Wtulił się w kołdrę i próbował znów zasnąć. Jednak słodka woń mu nie pozwoliła. Otworzył zaspany oczy i przeciągnął się na łóżku. Nie swoim łóżku. Rozejrzał się dookoła. Był w sypialni Magnusa... O kurwa! Usiadł błyskawicznie wpatrując się w puste miejsce obok niego. Był ranek. Zaraz... sięgnął po komórkę. Nie było jej. Została w pokoju gościnnym. Wyciągnął dłoń po telefon Magnusa i sprawdził godzinę. 11.20. No ciężko było nazwać tę porę rankiem. Było mu zimno, Bane'a nie było obok, siedział w samej bieliźnie.
   Miał poleżeć tylko kilka minut i się zagrzać. Wiedział tyle, że nauczyciel obudził się wcześniej i zastał go śpiącego w swoim łóżku. Jak przez mgłę przypomniał sobie krótką wymianę zdań. A może mu się śniło? Nie był do końca pewien. Nie wiedział również co powinien teraz zrobić. Jedynym wyjściem było przejście pół nago przez połowę mieszkania Magnusa z powrotem do pokoju gościnnego i ubranie się w wczorajsze ubranie. Chociaż ten pomysł nie wydał mu się najlepszy.
  Zerwał się z łóżka. Albo raczej próbował się zerwać. Jego noga zaplątała się w prześcieradło, stracił równowagę i poleciał na podłogę. W ostatnim akcie desperacji próbował się złapać nocnej lampki ale ona jak na złość poleciała za nim. Najpierw dźwięk tłuczonego szkła a później straszliwy huk jego własnego ciała zderzającego się z podłogą.  Jest źle, jest źle. Cholera, jest bardzo źle! Przestraszonym wzrokiem ocenił zniszczenia, spanikowany próbował pozbierać się z podłogi. Jego dłoń wylądowała na potłuczonym szkle.
 -Kurwa mać!- wrzasnął znów lądując na twarzy. Co sobie o nim Magnus pomyśli? Że jest niewyżytym, zboczonym nastolatkiem gejem. Jak mógł wparadować komuś do łóżka?! I jeszcze rozwalić pół pokoju. No.. może prawie pół. Ale to nie zmieniało faktu, że jest bardzo źle.
  Usłyszał kroki. Ostrożnie podparł się na rękach, wyplątał nogę i w chwili gdy drzwi się otworzyły siedział między resztkami lampki i przerażony patrzył na stojącego w drzwiach mężczyznę. Ten uśmiechał się złośliwie.
- Może teraz mi powiesz, dlaczego gdy się obudziłem słodko spałeś u mnie w łóżku? Rano nie byłeś zbyt rozmowny.
- To nie tak jak myślisz! - Alec zaczynał panikować. Jeszcze raz rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu jakiejś pomocy. Czego dokładnie szukał? Sam nie wiedział. Czegoś, co pozwoliłoby mu się zapaść pod ziemię.
- Skąd wiesz co ja myślę.- westchnął Magnus i uśmiechnął się serdecznie. Ruszył w stronę Lightwooda.
- Stop. Muszę ogarnąć sytuację. - powiedział wystawiając ręce w dziwnym geście, przez który Bane miał prawdopodobnie się zatrzymać. Na prawej dłoni widać było sporą szramę a krew kapała na podłogę.
- Nie boli? - spytał nauczyciel coraz bardziej rozbawiony sytuacją.
  Dopiero teraz Alec przypomniał sobie o skaleczeniu.
- O jasna cholera. To wygląda strasznie. -błyskawicznie wstał. - Powiedz, że masz jakąś apteczkę albo coś. Nie trzeba z tym jechać do szpitala? Nie umrę od tego? Magnus słuchaj...
  Ale Magnus nie słuchał. Przytulił do siebie mocno, zszokowanego chłopaka.
- Wyliżesz się. - szepnął mu do ucha. - Chodź, zobaczymy co da się z tym zrobić. - Uśmiechnął się i na chwilę zniknął w garderobie. Wyciągnął cienki szlafrok i rzucił Alecowi na głowę, chwycił go za rękę i pociągnął za sobą do łazienki.
  Obejrzał ranę na dłoni Lightwooda. Rzeczywiście nie wyglądała najlepiej. Była dość głęboka. Bane skrzywił się lekko. Odkaził skaleczenie, przyłożył gazę i ostrożnie przykrył bandażem. Alec przez czas trwania całego zabiegu nie odezwał się ani słowem.
- Trzeba będzie z tym pojechać do szpitala.- mruknął Magnus. Oczy chłopaka otworzyły się ze zdumienia. Był przerażony.
- Ale jak to... Przecież to tylko skaleczenie...
- Przyniosę ci coś do ubrania i zaraz jedziemy. - poinformował nauczyciel i wyszedł  z łazienki.
  Alec przykryty szlafrokiem został sam z zabandażowaną ręką i świadomością konieczności wizyty w szpitalu. A to wszystko przez to, że wczoraj postanowił się napić. Alexandrze. Zdecydowanie powinieneś zacząć myśleć. Skarcił się w myślach.
   Magnus wrócił i wręczył chłopakowi ciemne jeansy i czerwony t-shirt z czarnym nadrukiem.
- Ubierz się, a ja zrobię śniadanie. Zjesz coś i jedziemy.
   Alec był w stanie tylko kiwnąć głową.

***

  Gdy już się ubrał i wyszedł z łazienki uderzyła go fala przepięknego zapachu. Odrobina wanilii i aromat smażonych naleśników. Dyskretnie oblizał suche wargi. Był straszliwie głodny.
- Magnus...- zaczął siadając przy stole. - Nie musisz mnie zaciągać na SOR. Jestem dorosły, a szpital jest niedaleko. Mogę się...
- Gadasz głupoty. - nauczyciel nawet się nie odwrócił. Zajęty był przygotowywaniem śniadania. Brunetowi zaburczało w brzuchu. Spojrzał zrezygnowany na swoją dłoń.
- Przecież nie jest aż tak głęboka. Rana znaczy się. Wygląda źle ale...
- Ale drasnąłeś się szkłem. Nie mam pewności, że kawałek nie został w środku. Poza tym, jeśli tego nie zszyją będziesz miał straszną bliznę na pół dłoni.
- Dobra, poddaje się.- Alec uniósł ręce i uśmiechnął się. Bane zerknął na niego i westchnął. Opatrunek powoli zaczynał przeciekać. Położył przed chłopakiem talerz z ciepłymi naleśnikami. Chłopiec uśmiechnął się szeroko i zabrał się za jedzenie.
- To może teraz mi wszystko na spokojnie wytłumaczysz? - Magnus usiadł naprzeciwko bruneta i podparł głowę na dłoni. - Na przykład dziwne okoliczności zniknięcia mojej najlepszej whisky.
- Dobra była- przyznał Alec.
- Czekam...- nauczyciel nie miał zamiaru odpuścić.  Lightwood na chwilę odłożył widelec, napił się wody i lekko odchylił na krześle. Patrzył za okno.
- Nie mogłem spać.- mruknął. - Chciałem się tylko przejść, a gdy zobaczyłem barek stwierdziłem, że na bezsenność najlepsze są procenty. - uśmiechnął się krzywo i spojrzał na Magnusa jednak nic nie potrafił wyczytać z jego miny. Znów zerknął za okno.- Nagle uświadomiłem sobie, że w tym gościnnym pokoju jest strasznie.. ponuro... pusto.. nie wiem jak to ująć. Nie wiem czemu przyszedłem do ciebie, ale byłeś taki ciepły. - zarumienił się. Na twarzy Magnusa zagościł delikatny uśmiech.- Chciałem się zagrzać i wrócić do siebie ale.. tak jakby zasnąłem.
  Przez chwilę panowała cisza.
- Jedz- powiedział Bane. Alec kiwnął głową. - Wczoraj mówiłeś, że chcesz odpocząć od rodzeństwa i że chciałbyś zostać na kilka dni.- Zaczął uważnie przyglądając się chłopakowi. Ten kiwnął głową nie patrząc na nauczyciela. - Dalej chcesz zostać?
- Tak. - przyznał brunet. Bane skinął głową.
- Ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
-Pójdziesz dzisiaj do domu, pogadasz z Izzy i Jacem, powiesz, gdzie będziesz, zgarniesz kilka ubrań i szczoteczkę. Na ile tak w ogóle chcesz zostać?
  Alec uważnie przyglądał się siedzącemu przed nim mężczyźnie.
- Na tydzień? - bardziej spytał niż stwierdził. Magnus westchnął.
- Jesteś tego pewien?
- Jeśli mi pozwolisz zostać jestem skłonny spełnić twoje warunki.
  Lightwood w ciszy dokończył jedzenie. Wyglądało jakby w ogóle nie czół zranienia. A może to przez adrenalinę nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego, że go boli? Wstał i spojrzał wyczekująco na Magnusa.
- Więc jak? Pozwolisz mi zostać?
  Mężczyzna podrapał się po głowie.
- Ach z tą młodzieżą. A mam wybór?
- Obawiam się, że nie. - Alec uśmiechnął się pod nosem.
- Idź ubieraj buty i jedziemy.
  Chłopak skinął głową. Z jakiegoś powodu czuł się strasznie szczęśliwy.

***

    W pierwszej chwili Magnus chciał jechać samochodem. W garażu stało jego czarne bmw, które rodzice kupili mu jakiś czas temu, na osiemnaste urodziny. Jego rodzina była bogata. Jeśli by chciał to mógłby zaciągnąć się do firmy ojca bez jakichkolwiek studiów, albo w ogóle nie pracować i żyć wygodnie z pieniędzy rodziców. Tyle, że nie chciał. Zawsze uwielbiał historię i chciał dzielić się swoja pasją. Rodzina powtarzała mu, że jeśli na prawdę chce pracować to powinien znaleźć jakąś lepiej płatną posadę. Wyśmiał wszystkich. Pieniądze zawsze miał, więc teraz przyszła kolej na spełnianie marzeń, a jednym z nich było uczyć w liceum i przełamać stereotyp nudnego nauczyciela.
  Byli już w drodze na parking znajdujący się kilkaset metrów od mieszkania Bane'a. Rzadko używał samochodu. Do szkoły miał na tyle blisko, że podróż metrem zajmowała nie dłużej niż 10 minut, a stanie w korkach w zatłoczonym mieście i później szukanie miejsca by zaparkować zdecydowanie odbierało całą przyjemność z jazdy własnym samochodem.
  Zatrzymał się nagle przez co idący za nim Alec wpadł na niego.
- Ostrzegaj jeśli chcesz się tak nagle zatrzymywać.- mruknął chłopak przecierając nos.
- Cholera jasna. - Bane nawet nie zwrócił uwagi na komentarz młodszego. - Jednak pojedziemy metrem.
- Co? Myślałem, że masz samochód. Wciąż powtarzałeś że mnie zawieziesz.
- Bo mam. - westchnął i ruszył w kierunku stacji metra. - Ale gdy wstałem skończyłem whisky, którą prawie całą w nocy wypiłeś i miałbym problem gdyby mnie złapali, nawet jeśli nie jestem pijany.
   Przyrzekł sobie w duchu, że już nigdy nie chwyci się alkoholu rano. Nigdy nie wiadomo co może się stać i czy następnym razem nie będzie trzeba pilnie gdzieś pojechać. Usłyszał stłumiony jęk. Spojrzał przez ramie na swojego towarzysza.
- Wszystko ok?
- Tak jakby. - Alec zmarszczył brwi. - Wiesz, trochę boli.
  Bane nie potrafił powstrzymać śmiechu. Niebieskooki posłał mu urażone spojrzenie.
- Aż tak cię to bawi?
- Nie, to nie tak. - przetarł oczy wciąż radośnie się szczerząc. - Po prostu ręka zaczęła cię boleć dopiero po pół godzinie od kiedy się skaleczyłeś. Chyba masz mały problem z refleksem.
  Jego wyraz twarzy był zadziorny, a sam Magnus gotów na małą sprzeczkę. Po prostu uwielbiał przekomarzać się z ludźmi i zazwyczaj takie małe bitwy na docinki wygrywał. Lightwood tylko wzruszył ramionami i skrzywił. Bane nie zważając na przechodzących ludzi chwycił chłopca i delikatnie przytulił. Trwało to tylko krótką chwilkę a gdy brunet dosunął się od mężczyzny jego twarz pokrywał soczysty rumieniec.
- Chodźmy. -powiedział tylko i ruszył przodem. Nauczyciel nie potrafił powstrzymać uśmiechu.

***

  Trzeba było szyć. Magnus czekał na korytarzu przed salą zabiegową na swojego chłopaka. Co jakiś czas zza drzwi słychać było przytłumione odgłosy rozmowy. Zastanawiał się czy to lekarz rozmawiał z pielęgniarkami czy może wciągnęli do konwersacji również Aleca. Rzadko widywał bruneta rozmawiającego i innymi. Zastanawiał się również jak wyglądają jego relacje z rodzeństwem. Byli jego najlepszymi i możliwe że jedynymi przyjaciółmi. Wiedział, że pokłócili się przez zazdrość. Alec nie chciał żeby Jace się z kimkolwiek wiązał bo był w nim zakochany. A może tylko zauroczony? Blondyn był przystojny, ale Bane za nim nie przepadał. Był zbyt pewny siebie, zarozumiały i narcystyczny. Irytowało go niezdecydowanie Lightwooda. Teraz był jego chłopakiem a myślami wciąż uciekał do swojego przyrodniego brata. Nauczyciel wiedział, że chłopak potrzebuje czasu, by odnaleźć się w nowej sytuacji, ale jego cierpliwość również miała granicę.  Szczerze? Pocieszanie niebieskookiego gdy ten pokłócił się z Jacem i otwarcie przyznał, że go kocha była na prawdę bolesne. Ale Magnus był dorosły i wiedział jak powinien postąpić. Z drugiej strony zdawał sobie sprawę, że dłużej tak nie wytrzyma. W najbliższym czasie będzie musiał poważnie pogadać z Aleciem.

***

  Alexander stał przed swoim domem. Nawet nie wyobrażał sobie, że tak trudno będzie mu nacisnąć klamkę i wejść do środka. Wiedział, że tam ciągle jest Clary, że Jace wciąż nic nie wie i że Izzy obwinia o wszystko siebie. Znał ich, w końcu to jego rodzeństwo. Mimo wszystko nie chciał tam wchodzić.
  Rozstali się z Magnusem pod szpitalem. Alec obiecał nauczycielowi, że pogada z rodzeństwem i gdy wciąż będzie zdecydowany od nich odpocząć to spakuje rzeczy i wróci na Brooklyn. Tyle, że młody Lightwood wcale nie miał ochoty na szczere rozmowy. Chciał jak najciszej wślizgnąć się do pokoju, spakować szczoteczkę, podręczniki i trochę ubrań, a potem niezauważony wrócić do Magnusa. Wiedział, że plan miał niewielkie szansę na powodzenie. Zacisnął dłonie w pięści. No właściwie jedną dłoń bo druga wciąż była pod wpływem miejscowego znieczulenia. Nabrał powietrza do płuc i powoli nacisnął klamkę. Gdy tylko wszedł do domu na jego drodze stanął Jace.
 No po prostu świetnie. Pomyślał. Mimo wszystko wciąż nie miał ochoty na rozmowy. Chciał minąć brata w milczeniu i iść do siebie. Niespodziewanie blondyn rzucił mu się na szyję.
- Cholera! Idioto, gdzieś ty wczoraj polazł. - powiedział odsuwając się od brata. Od razu zauważył opatrunek na dłoni. Na twarzy malował się wyraz niedowierzania. - A to co? Nie mów mi, że się biłeś bo i tak nie uwierzę. - posłał brunetowi ten piękny uśmiech. Właśnie za te cudownie słoneczne uśmiechy Alec uwielbiał brata. Ogólnie cała jego postać kojarzyła mu się ze słońcem w letni poranek. Otrząsnął się odrzucając natrętne myśli.
- Słuchaj- odezwał się niepewnie.- Przyszedłem tylko na chwilę, zaraz mnie nie ma. Będziecie mieli spokój na tydzień.- z trudem udało mu się podnieść kąciki ust w krzywym uśmiechu. Znikąd pojawiła się Izzy. Podbiegła do Aleca i mocno wtuliła się w niego.
- Och Alec! Tak się martwiłam! Nie rób mi tego więcej, proszę! - był pewien, że czuje jak pojedyncza łza zostawia mokrą plamę na jego, a właściwie Magnusa, koszulce. Zaraz przywróciła się do porządku i pociągnęła brata do salonu. - Musimy pogadać.
   Alexander wiedział, że już nie uniknie rozmowy. Westchnął tylko i posłusznie ruszył za siostrą. W pokoju siedziała Clary i oglądała telewizję. Na jego widok lekko zbladła. Ona się mnie boi? Brawo Alec, ty to wiesz jak radzić sobie z kobietami. Usiadł obok niej na kanapie. Uśmiechnął się lekko i rzucił krótkie cześć. Ona odpowiedziała niepewnie wciąż mu się przyglądając.
- Teraz tłumacz się gdzie byleś i co robiłeś.- Jace stanął przed nim krzyżując ręce na piersi.
- Długo by opowiadać.- mruknął wymijająco starając się nie patrzeć blondynowi w oczy.
- Tylko bez takich. Już mi się spowiadaj. Najpierw na wszystkich nawrzeszczałeś a potem nie wróciłeś do domu na noc. Gdzie byłeś? A może...- zrobił krótką pauzę i uśmiechnął się zadziornie.- U jakiejś dziewczyny? No Alec! Nie wstydź się. Każdego może trafić strzała amora. Ze mną zawsze...
- Jace!- głos zabrała Isabelle. Rzuciła blondynowi wściekłe spojrzenie a następnie zerknęła na brata. Siedział ze spuszczoną głową, a włosy zasłoniły oczy. - Alec. Możemy pogadać później jeśli...
- Jestem gejem. - szepnął chłopak łamiącym się głosem. Zaraz jednak podniósł wzrok, spojrzał bratu głęboko w oczy i powtórzył. - Jestem gejem.
   Nikt się nie odezwał. Izzy zerkała na Jace'a i Aleca na zmianę, Clary zacisnęła ręce w pieści. Chyba nie bardzo chciała być świadkiem prywatnych rozmów rodzeństwa. Nie powinna była się tu wprowadzać, jeśli jest aż takim problemem. Blondyn cofnął się o krok. Oczy miał okrągłe a na twarzy malowało się zdziwienie. Nie wiedział co powinien odpowiedzieć na takie wyznanie. Jego brat... był gejem. A on paplał mu o dziewczynach. Jace zaczął składać fakty. Nigdy nie widział bruneta z żadną laską. Nawet się za nimi nie oglądał, a gdy złotooki opowiadał o swoich fankach, nie odzywał się i był nieobecny. Może nawet trochę przygnębiony. Tak.. Alec był gejem. Tylko dlaczego on, jego brat i zarazem najlepszy przyjaciel dowiadywał się tego w takich okolicznościach? Zerknął na Isabelle. Ona wiedziała. Jej spojrzenie mówiło samo za siebie. Tylko on... wszyscy go okłamywali.
   Zmarszczył brwi i znów patrzył brunetowi w oczy. Tym razem niebieskie tęczówki uciekły w bok jakby ich właściciel się bał. Czego? Przecież... cholera. Jace właśnie chciał opieprzyć Aleca za to, że dowiedział się ostatni. Gdyby to zrobił zraniłby brata. Tak głęboko, że nigdy nie zostałoby mu to wybaczone. Zamiast krzyczeć, złościć się, dalej zastanawiać po prostu kucnął i zamknął bruneta w braterskim uścisku.
- Ty..- zaczął Lightwood.- Nie masz nic przeciwko? Znaczy, nie brzydzisz się ani...
- Cicho bądź.- warknął Jace i poczuł, że Alexander spiął się słysząc ton jego głosu. Odsunął się i spojrzał na niego uśmiechnięty.- Jak bym mógł brzydzić się własnego brata? Jestem zły bo... dowiaduje się jako ostatni. To o to wczoraj chodziło, prawda? Dlatego chodziłeś taki rozdrażniony? Nie powinieneś tego ukrywać. Przecież mnie znasz.
  To nie do końca tak. Chodzi o to, że cię kocham i jestem zazdrosny. Alec nie wypowiedział tych słów na głos. Zmusił się tylko do lekkiego uśmiechu spuszczając wzrok.
- Chciałem powiedzieć, że wynoszę się na kilka dni. - zaczął niepewnie. - Chcę wszystko przemyśleć na spokojnie i odpocząć.
- To.. przeze mnie?- Odezwała się Clary. Wszyscy zapomnieli o tym, że wciąż tutaj siedzi. - To jest twój dom i to chyba ja powinnam się wynieść. Jeśli...
- Clary! - Jace wyglądał na odrobinę zdesperowanego.
- Nie o ciebie chodzi.- westchnął Alec. - No może po części też o ciebie. Ogólnie to chciałem przeprosić, bo byłem dla ciebie nie miły i tak dalej. Możesz zostać, jesteś w ciężkiej sytuacji i lepiej, żebyś mieszkała tutaj niż sama w mieszkaniu. - zarumienił się i wyciągnął do niej dłoń. - Zgoda?
- Zgoda. - uścisnęli sobie ręce.
- Właśnie. - odezwała się Isabelle.- co z twoją ręką?
- Ach to... - Alec spojrzał na starannie założony bandaż. - Tak jakby... spadłem z łóżka?
  Dziewczyna uniosła brew. Tylko ona wiedziała, że nocował u Magnusa i widocznie w jej czarnej główce zaczynało roić się coś niebezpiecznego.
- To nie tak.- powiedział, zanim zdążyła się odezwać. - Nie wymyślaj jakiś niestworzonych historii. Spadłem z łóżka, pociągnąłem za sobą lampkę i stało się.
- Ale to nic poważnego? - spytała Clary. Czuła się widocznie swobodniej.
- Byłem w szpitalu. Wszystko ładnie odkażone, zszyte.
- Zszyte?! - Izzy spojrzała przestraszona na bandaż. - Az tak poważnie się skaleczyłeś? Na pewno wszystko ok?
- Tak, spokojnie siostra. Uśmiechnął się. Znów rozmawiali normalnie. Jak rodzeństwo. Może... nie było potrzeby zostawać u Magnusa na tydzień? Tylko, że jakaś cząstka tak bardzo chciała wrócić do mieszkania na poddaszu. Chciał znów zjeść przepyszne naleśniki na śniadanie i oglądać filmy pod różowym kocem do późnej nocy. Kiedy nauczyciel stał się dla niego taki bliski? Powinien zostać w domu.
   -Chyba pójdę się położyć.- podrapał się po karku. Izzy odprowadziła go do pokoju gratulując odwagi i tego, ze w końcu powiedział Jace'owi. Mruknął coś w odpowiedzi, a gdy zamknął drzwi swojego pokoju mógł spokojnie przebrać się we własne ciuchy i rozłożyć na miękkim łóżku.
   Myślał nad tym, dlaczego zgodził się na związek z Magnusem. Zawsze uważał, że by zostać parą trzeba... coś do siebie nawzajem czuć. Musi być pomiędzy dwojgiem ludzi jakaś chemia, muszą się znać. On widział nauczyciele kilkanaście razy w swoim życiu. Był dla niego właściwie obcym człowiekiem. Niby obcym, a jednak... Zdążył się z nim pocałować, zacząć spotykać i w pewnym sensie też przespać. O co tak właściwie chodziło? Co takiego było w Magnusie, że Alec nie potrafił o nim nie myśleć? Dlaczego gdy tylko zamykał oczy widział kocie tęczówki, złote kreski na powiekach i obsypane brokatem włosy? Czemu wciąż wspominał tamten pocałunek przed klubem, czuł ciepło mężczyzny i bicie jego serca jak wtedy, gdy wślizgnął się do jego łóżka? Czemu tak bardzo chciał wrócić do loftu, na czerwoną kanapę? Tak bardzo chciał spakować torbę i wybiec z domu. Wsiąść do metra i zadzwonić do tego mieszkania na Brooklynie. Co się z nim działo?
   Wciąż rozmyślając nawet nie zauważył, kiedy zasnął. To był ciężki dzień, pełen wrażeń.

_______________________________________
Mam pytanko :D  Ktoś z czytających ogląda serial Shadowhunters? Co myślicie?
Ja szczerze mówiąc oglądam tylko ze względu na Aleca i Magnusa, ale ciii. Zachowajmy pozory, że to Clary i Jace są najważniejsi :P

Pozdrawiam
Koneko :* 

4 komentarze:

  1. Swietny rozdzial ;-) z niecierpliwoscia czekam na ciag dalszy ;-) :-*
    W serialu zdecydowanie Alec i Magnus sa najciekawszymi postaciami :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chodzi o serial - witaj w klubie! Oglądam go, bo kocham świat Nefilim i łykam wszystko co jest z nimi związane. Ogólnie historia spoko, ale nie lubię aktorów, którzy grają Jace'a i Clary, nie pasują mi do tych ról. Na ich miejscu cały czas wyobrażam sobie tych filmowych. Ale pomijając ogrom błędów typu Luke-murzyn czy totalnie absurdalny Instytut z mnóstwem technologii, który wymyślili sobie z kosmosu, lubię go oglądać dla kilku postaci. Polubiłam Izzy, Simon jest uroczy... I podoba mi się sposób, w jaki przedstawili społeczność wampirów - w filmie podoba mi się praktycznie wszystko, ale przeszkadza mi to, że zrobili z wampirów bandę dzikich, popapranych zombi. Ale fakt, tak jak filmowy Alec jest do kitu i dali zdecydowanie za mało Magnusa, nie mówiąc już o Malec, w serialu dosłownie zakochałam się w Alexandrze. I tak, oglądam to właściwie tylko dla nich. Także piąteczka, bo wielu uważa serial za bezwarunkowo cudowny, a naprawdę nieliczni mają takie zdanie co ja.

    Jeśli chodzi o twój rozdział, to powiem tylko jedno - dla mnie mógłby tak wyglądać już każdy. To było tak piękne i słodkie, że szczerzyłam się do komputera jak głupia i jeżeli Alec nie wróci na Brooklyn, chyba się rozpłaczę, bo zakochałam się w tym wspólnym spaniu, słodkiej pobudce kolo południa, pysznym śniadanku, boskich zapachach, cieple...
    Ja chcę więcej takich rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogl Shadowhunters kocham go i nie mogę doczekać się następnego sezonu ale szczerze mówiąc najchętniej ogladalabym tylko momenty z Alekiem jest taki przystojny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ja oglądam ze względu na Aleca i Magnusa :D Simon też jest ok.
    Jace jest nie do zaakceptowania .... nie tak sobie go wyobrażałam. Wybrali chyba najbrzydszego aktora do tej roli pod słońcem :D:D:D

    Malec

    OdpowiedzUsuń