wtorek, 29 września 2015

Lekcja histori

   Zadzwonił dzwonek. Na szkolny korytarz powoli wylewały się stada młodych ludzi z kolorowymi plecakami i torbami. Od razu zrobiło się tłoczno ale w wielobarwnym tłumie jeden człowiek zwracał na siebie uwagę. Jego złote włosy lśniły w świetle słońca dziwnym blaskiem a oczy koloru bursztynów przyciągały wzrok. Przedzierał się przez tłum ludzi z czarnym plecakiem zarzuconym na jedno ramie. Gdy przeszedł obok grupki dziewczyn te odwróciły się i cicho westchnęły.
-To był Jace! -Powiedziała jedna z nich.
-Tak, jego nie da się pomylić z nikim innym. Takiego chłopaka to ja bym... -odpowiedziała druga tonąc we własnej wyobraźni.
-Ej, chyba przesadzasz. Poza tym wszystkie wiemy jaki on jest.- Trzecie nastolatka spojrzała na pozostałe koleżanki a te przytaknęły.- Umawia się z dziewczyną przez tydzień, czasem dłużej a potem po prostu ją zostawia. Ze złamanym sercem.
-Ale mimo wszystko laski lecą na niego jak Reksio na szynkę- zaśmiała się kolejna i znów spojrzały na blondyna, który zniknął w tłumie.

***

-Hej Izzy! -Blondyn podszedł do wysokiej, ciemnowłosej dziewczyny. Gdy ta się odwróciła uśmiechnął się promiennie. -Idę korytarzem i słyszę westchnienia niewiast.- teatralnie przyłożył dłonie do klatki piersiowej- aż mi się serce kraja, że nie mogę być dla nich wszystkich.
-Zamknij się już.- Zbeształa go dziewczyna. Miała gładką, jasną cerę, lekko podciągnięte maskarą rzęsy i krwisto czerwone usta. Była na prawdę piękna ale Jace tylko się skrzywił.
-Za dużo makijażu moja droga- pokręcił głową. Isabelle kopnęła go w łydkę. -Ej, no dobra, już dobra. Wyglądasz pięknie. Widziałaś gdzieś Aleca?
-Daj spokój, znasz go- westchnęła dziewczyna- Pewnie siedzi gdzieś z kanapką i się uczy...- zamilkła na chwilę i spuściła wzrok. Chwyciła Jace'a za rękę i zaprowadziła go do automatu z kawą. Wyciągnęła do niego dłoń. Chłopak zrobił zbolałą minę ale kupił 2 kawy.- Martwi mnie to. - Zaczęła czarnowłosa gdy znaleźli się w bardziej odludnym miejscu.- Mam wrażenie, że ciągle jest sam. Niby skończył już 18 lat, ale ma problemy z dostosowaniem się do otoczenia. Wiesz o co mi chodzi. Jace, a co jeśli on sobie nie poradzi?
    Popatrzyła w jego bursztynowe oczy lekko zdenerwowana a na jej twarzy malowała się troska.
-Pogadam z nim.- Obiecał blondyn i przytulił dziewczynę. - W końcu jest moim bratem.

***

-Klasa 3F... 3F... -Jace wodził palcem po planie lekcji aż w końcu znalazł to czego szukał- Jest! Sala 44.
Ruszył korytarzem. Zdawał sobie sprawę ze swojego wyglądu. Dziewczyny oglądały się za nim i rumieniły a chłopcy rzucali mordercze spojrzenia. Gdy doszedł do sali 44 zastał grupkę ludzi śmiejących się i żartujących z czegoś. Jednym z nich był Alec. No może nie do końca jednym z nich. Stał co prawda w kole razem z kilkoma dziewczynami i chłopakami ale w odróżnieniu do reszty rozbawionego towarzystwa on tylko lekko się uśmiechał i słuchał opowieści innych nie dodając nic od siebie. Jest, ale jakby wcale go tam nie było. Pomyślał Jace i bez wahania wepchnął się w środek okręgu. Stanął przed bratem i zmierzył go wzrokiem. Miał ciemne włosy- tak jak Isabelle- pozostawione w nieładzie, byle jak obcięte włosy. Białą skórę, bez żadnych przebarwień czy trądziku na twarzy. a do tego niebieskie oczy. Jace wiedział, że wiele dziewczyn zazdrości Alecowi tych głębokich oczu, w które nie można było zbyt długo patrzyć. Hipnotyzowały i jeśli człowiek przez dłuższą chwilę im się przyglądał zapominał o bożym świecie. W tych oczach można było utonąć.
    Uśmiechnął się promiennie do wszystkich zgromadzonych, kilka dziewczyn się zarumieniło, chwycił Aleca za rękę i pociągnął za sobą.
-Ech.. Jace. Jeśli masz do mnie jakąś sprawę to możesz powiadomić mnie o tym dyskretniej.
-W czym problem? -zapytał blondyn gdy odeszli kawałek od zgromadzenia ludowego- I tak z nimi nie gadałeś.
  Twarz niebieskookiego zalał rumieniec. -Czemu sądzisz, że nie gadałem?
-Alec.. proszę. Stałeś tam z tym swoim głupkowatym wyrazem twarzy i udawałeś, że to o czym mówią interesuje cie.
-A skąd wierz czy mnie nie interesowało?!- chłopak podniósł głos.
   No super. Pomyślał Jace. Jak zwykle nie potrafię trzymać języka za zębami i musiałem palnąć coś takiego. Westchnął i uśmiechnął się smutno do brata.
-Izzy chciała, żebym z tobą pogadał.
-O co chodzi?- Alec momentalnie się uspokoił i spojrzał na blondyna zdziwionym wzrokiem. - Coś się stało.
-Nie, po prostu... Isabelle martwi się o ciebie.
-O mnie? Przecież wszystko ze mną dobrze.
-Nie Alec... Nie jest dobrze. -Jace podniósł wzrok, brat był od niego odrobinę wyższy, ale dość chudy. Maił na sobie czarny, rozciągnięty sweter i ciemne spodnie. Jak zwykle...- Chodzi o to, że...
  Nie dokończył bo ktoś na nich wpadł. Dosłownie potrącił ich z taką siłą, że blondyn aż upadł.
-Cholera. Mógłbyś uważać jak chodzisz idioto! -spojrzał w stronę odchodzącego mężczyzny. Nie widział jego twarzy ale wydawał się dość młody, tak około 20 lat. wysoki, dobrze zbudowany i... obsypany toną brokatu, który spadając na ziemię tworzył za mężczyzną świetlistą drogę. - A co to niby jest,Jaś i Małgosia w wersji sf? Droga Mleczna zamiast okruszków? Alec pomóż mi- Wyciągnął rękę w stronę brata i dopiero teraz zauważył, że brunet wciąż patrzy w ślad za odchodzącym facetem. Miał minę jakby... Jace nigdy nie widział, żeby Alec miał taki wyraz twarzy. Coś mu nie pasowało.
-Alexander Lightwood! -Odezwał się głośniej tak, że chłopak prawie podskoczył.- Pomożesz mi wstać?
   Niebieskooki uśmiechnął się rozbawiony i chwycił blondyna za rękę. 
-Kto to był? -spytali równocześnie i spojrzeli na siebie pytająco. Jace wybuchnął śmiechem a kącik ust Aleca poszybował w górę.
-Obawiam się, ze już niedługo się dowiemy.- powiedział, jakby sam do siebie ciemnowłosy.
  Zadzwonił dzwonek.

***

  W klasie panował zamęt. W całej szkole aż roiło się od plotek. Nauczycielka historii, dość młoda i atrakcyjna kobieta podobno zaszła w ciąże. I to akurat mogło być prawdą. Ostatnimi czasy ubierała się w luźne bluzki, nie nosiła szpilek i często bywała rozdrażniona. Nagle pojawiła się informacja o jej urlopie. Tak... Definitywnie była w ciąży.
   Było już sporo po dzwonku a nauczyciela dalej nie było. Wszystkich intrygowało i zastanawiało kogo zobaczą w drzwiach. Dziewczyny siedziały w grupkach i piszczały coś o przystojnym studencie, który w ramach praktyk przez kilka miesięcy będzie zajmował się ich klasą. Chłopcy szeptali o "niezłej dupie" która miała być blondynką z krwisto czerwonymi butami na szpilce i w obcisłej miniówce. W sali panował rumor, który było słychać na korytarzu i prawdopodobnie w innych klasach.
   Alec siedział w ławce zaczytany. W końcu udało mu się dostać kolejny tom jego ukochanej powieści. Zakrył się nudnym podręcznikiem do historii i odpłynął do świata fantastyki. Niewiele do niego docierało, ale gdy cisza trwała już zbyt długo, jak na jego gust, podniósł wzrok.
   Pierwsze wrażenie było zaskakujące. Wąskie czerwone spodnie obwieszone srebrnymi łańcuszkami, ćwiekami i błyszczącymi ozdobami. Czarne glany sięgały prawie połowy łydki. Luźna bluzka z cienkiego materiału w orientalne, kolorowe wzory opadała na jedno ramie a pod nią dało dostrzec się czarną bokserkę. Ciemne, nastroszone włosy obsypane toną brokatu i.... makijaż?  Przecież osoba, która wywołała takie poruszenie w klasie definitywnie była mężczyzną, więc dlaczego makijaż? W sumie teraz dużo słyszy się o tych... no... transwestytach, gender, facetach z tapetą na twarzy. Rozmyślał Alec. Ale w stojącym przed nim człowieku było coś... dziwnego. Rysy twarzy i ciepły odcień skóry świadczyły o jego azjatyckich korzeniach. Jeśli Alexander wyobrażał sobie mężczyznę z makijażem to od razu na myśl przychodzili mu krzykliwie ubrani, napakowanie faceci w odcieniach różu z toną szminki na wargach i kiczowatymi cieniami. Ale ten był inny. Lekka, złota kreska tuż nad linią rzęs zwracała uwagę i nadawała głębi jego niezwykłym, kocim oczom. Usta barwy ciemnej śliwki idealnie pasowały do miodowej karnacji ale nie wyglądały odrażająco tylko... pięknie. Tak pięknie, że aż chciało się je całować. Stop! Alec do cholery! O czym ty myślisz! Chłopak zaczął panikować w duchu i oblał się rumieńcem. Schował twarz za barierę z książki ale nie potrafił oderwać wzroku od...
-Witam wszystkich- Usłyszał niski głos. Tak, głos też pasował. Wszystko w tym mężczyźnie było jak wielkie, idealnie dopasowane części układanki. Nie było niczego co przyciągałoby wzrok bardziej, lub mniej. Każdy najdrobniejszy dodatek pełnił przemyślaną funkcję, nic nie pozostawiono przypadkowi. Całość było wprost oszałamiająca. Mężczyzna obrzucił klasę spojrzeniem i zamknął drzwi do klasy nogą. -Jestem tu w zastępstwie pani Smith i przez najbliższe kilka miesięcy będę was uczył historii.
  Alec wciąż uważnie mu się przyglądał. Zauważył sypiący się z ułożonych włosów brokat, unoszący się wokół mężczyzny niczym magiczna mgiełka i opadający na drewnianą podłogę.
-Nazywam się Magnus Bane.- Uśmiechnął się słodko, ale w jego oczach można było dostrzec morze ironii- mam nadzieję, że się polubimy.
-Coś czuję, że sprzątaczki będą miały więcej pracy w ciągu tych kilku miesięcy.- Odezwał się Olivier, wygadany i strasznie wkurzający chłopak. Zawsze musiał dorzucić coś od siebie i mieć ostatnie zdanie.- Powinny dostawać wyższą pensję.
   Cała klasa zaczęła się śmiać. Dziewczyny ryczały szczerząc się. Prawie nikt nie siedział w ławce. Alec był pewien, że nowy nauczyciel nie ogarnie klasy i kolejne kilka miesięcy to będzie zwykła samowolka rozbrykanej młodzieży. Spojrzał na Magnusa ale ten nie wydawał się być zdenerwowany. Wręcz odwrotnie uśmiechnął się, a w tym uśmiechu można było dostrzec odrobinę złośliwości.
-Cudowny Magnus Bane!- zaczął nauczyciel. -Odbiera bogatym a daje biednym!
-Prawie jak Robin Hood- Zaśmiała się jedna dziewczyna.
-Można tak powiedzieć, chociaż pewnie nawet nie zdajecie sobie sprawy ile postaci historycznych mogło poszczycić się równie wielkim sercem. - Rozsiadł się wygodnie i zaczął opowiadać. O królach, którzy poświęcali własne majątki by pomagać najuboższym, co doprowadzało ich do śmierci, zazwyczaj skrytobójczego zamachu zleconego przez urzędników tracących fundusze. O oszustach, którzy potrafili oszukać cały dwór i podzielić się pieniędzmi z biednymi. A o każdym opowiadał z takim zapałem i wyciągał na forum takie ciekawostki, że aż można by pomyśleć, że znał ich osobiście.
   Zanim Alec się zorientował cała klasa siedziała na swoich miejscach wsłuchana w jego słowa. Dziewczyny nie bawiły się telefonami. Co chwila z którejś części klasy padały celne uwagi a Magnus zabawnie je komentował. Wszyscy się śmiali a zaraz znów słuchali z zaciekawieniem całkiem nowych i o wiele ciekawszych faktów historycznych.
-Według starożytnych Egipcjan pierwsi z bogów należących do heliopolitańskiej dziewiątki zostali poczęci w akcie samogwałtu.- uśmiechnął się szeroko- Egipcjanie mieli dość wiele podobnych przykładów w swojej mitologii i...
  Zadzwonił dzwonek. Wszyscy uczniowie rozejrzeli się wokoło jakby nie dowierzając. Właśnie skończyła się pierwsza lekcja z Magnusem Bane. Pierwsza w życiu Aleca ciekawa lekcja historii.

***

-Jace! Isabelle! -Alec biegł korytarzem w kierunku rodzeństwa. O ile Isabelle wyglądała praktycznie jak on, z pominięciem koloru oczu, to Jace był inny. Jego złote włosy w zależności od oświetlenia lśniły innym blaskiem. Oczy bursztynowego koloru były przepełnione arogancją i pewnością siebie. Był taki przystojny i zdawał sobie z tego sprawę. Alec nie chciał wiedzieć z iloma dziewczynami już spał, ale wiedział, że było ich sporo. 
   Alexander od jakiegoś czasu zaczął zauważać, że jest w pewien sposób.... inny. Nie oglądał się za dziewczynami, a gdy jego znajomi z klasy rozmawiali o swoich upodobaniach nie potrafił wyobrazić sobie jak wyglądałby jego ideał. Kobiecy ideał. Blond długie włosy? Nie. Ciemne, głębokie oczy? Niee. Szerokie, silne ramiona? Tak. Tak?! Chłopak był przerażony ale powoli do niego docierało, że nie będzie miał w życiu lekko. Idąc korytarzem patrzył na facetów ale nie w taki sposób jak kumpel może patrzyć na kumpla tylko jak facet na dziewczynę. Kochanek na kochanka. Gej na geja. Najbardziej bolał go widok Jace'a. Jego idealne rysy twarzy. Promienny uśmiech. Arogancka postawa. Po prostu uwielbiał w nim wszystko. Ale przecież blondyn był facetem i na dodatek jego bratem. Może nie byli ze sobą spokrewnieni, rodzice Aleca adoptowali Jace'a gdy ten miał 10 lat, ale zdecydowanie byli rodzeństwem. 
-Co się stało?- Izzy spojrzała na brata, ale ten nie patrzył na nią tylko jego smutne oczy utkwione były w postaci Jace'a. Po chwili otrząsnął się z zadumy.
-Miałem właśnie pierwszą lekcję z tym nowym historykiem.
-Magnus Bane, tak?- wtrącił blondyn. To ten co na nas dzisiaj wpadł?
-Tak, to on. -Alec uśmiechnął się. -Jest świetny! 
   Rodzeństwo spojrzało na siebie a następnie popatrzyli pytająco na Alexandra.
-W jakim sensie świetny?- Jace uniósł brew. 
-Wyobrażasz sobie, że ja, nienawidzący historii, słuchałem go z zapartym tchem. Ściągnął na siebie dosłownie całą uwagę. Jest na prawdę spoko.
-Pierwszy raz słyszę, żebyś mówił z takim zapałem o kimkolwiek- Isabelle badawczo spojrzała na brata. -a co dopiero o nauczycielu.
  Alec zarumienił się lekko. Rozejrzał dookoła. Miała racje, o nikim nigdy tak nie mówił. Tak właściwie jego jedynymi przyjaciółmi btli Jace i Izz. Ale nie czół się samotny z tego powodu. 
-Alec..-zaczęła łagodnie Isabelle- martwię się o ciebie.
-Dlaczego?- W niebieskich oczach można było dostrzec zdziwienie i zaciekawienie.
-Mam wrażenie, że odstajesz od swojej klasy. -mówiła cicho, ale zdecydowanie i patrzyła bratu prosto w oczy.- Nie jesteś samotny?
-Samotny? Izzy przecież dobrze wiesz, że puki mam was nigdy nie będę samotny.- Podszedł do niej i przytulił ją delikatnie. Ona się odsunęła i z determinacją patrzyła na niego.
-Ale nie zawsze tu będziemy! Alec jesteś już dorosły. Dobrze wiesz, że potrzebujesz nowych kontaktów, musisz wejść do nowego świata. A tam zostaniesz sam. Nie chcę tego! Proszę cię, zrób to dla mnie i otwórz się. Musisz zburzyć mur, który wybudowałeś wokół siebie. 
-Ej, ej Izzy, spokojnie.- brunet uniósł ręce w uspokajającym geście. -nic mi nie jest, ok? Moje życie jest moim problemem, ale dzięki, że się martwisz. -lekko uniósł kąciki ust. -Dam sobie radę siostrzyczko, obiecuję. 
  Znów ją przytulił a ona tym razem się nie odsunęła. Stali tak chwilę. Znów zadzwonił dzwonek.

_______________________
A gdyby tak umieścić Nocnych Łowców w świecie przyziemnych? Z Magdnusa zrobić historyka a z Aleca aspołecznego nastolatka?  xD  Mam wrażenie, że Alec w tej wersji trochę przypomina mnie. Bez przesady, mam przyjaciół, żebyście nie myśleli że jestem samotnym odludkiem xD
Tak się rozpisałam, że tą historię też podzielę na kilka rozdziałów ;) 

Jak zwykle zapraszam do komentowania i pisania co jest dobrze, a co mogłabym poprawić.

Pozdrawiam, Koneko :*

3 komentarze:

  1. Podoba mi się twój pomysł. Jest nieco zaskakujący, ale masz ciekawy styl pisania więc całość na pewno wyjdzie dobrze. Czytam dalej☺

    OdpowiedzUsuń
  2. czytam dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rok 2020 - zaczynam czytać :D

    OdpowiedzUsuń