środa, 14 października 2015

Rozdział V

Alec siedział w ławce na lekcji historii. Wczoraj, gdy wrócił ze szły szybko zjadł obiad i starając się nie wpaść przypadkiem na Jace'a, zamknął się w pokoju. Siedział w samotności, słuchał głośno muzyki i kłócił się z myślami.
     Teraz też wspomnieniami wciąż wracał do swojego brata i nowej, rudej uczennicy. Alec znał blondyna i wiedział, że chłopak uwielbia łamać dziewczęce serca, ale nie był bezdusznym potworem. Tak na prawdę nigdy nie powiedział żadnej dziewczynie, że mu się podoba, że ją lubi, że ją kocha. To w chorych, niewieścich umysłach powstawały niestworzone historie, a w sercach iskrzyła nadzieja. Nadzieja na to ,że Jace jest księciem z bajki i to właśnie to danej dziewczyny należy zaszczyt posmakowania prawdziwej miłości. Niestety, ale to "prawdziwa miłość" trwała zwykle tydzień, w porywach do miesiąca. Czasem to była tylko jedna noc. Blondyn zdecydowanie miał powodzenie u płci pięknej i umiał to dobrze wykorzystać.
     Ale z Clary było inaczej i Alec czuł to całym sobą, każdą komórką swojego ciała. Dziewczyna nie zachwycała się Jacem, albo dobrze to ukrywała. Zachowywała się zupełnie tak, jakby brat Lightwooda był jej dobrym znajomym albo nawet przyjacielem. Brunet wiedział, że taka relacje jest najgorsza, bo może wyniknąć z tego coś więcej. A przecież Jace był jego! No, może nie całkiem, ale gdyby blondyn zaakceptował uczucia Aleca to chłopak na prawdę nie miałby nic przeciwko.
-Alexander Lightwood!- chłopak usłyszał donośny głos przed sobą.- nie odpływaj mi tu. Mógłbyś chociaż udawać, że mnie słuchasz.
     Niebieskooki podniósł wzrok i zobaczył stojącego zaraz obok jego ławki Magnusa. Dłonie zaciśnięte w pięści miał oparte na biodrach. Wpatrywał się w Aleca pytającym wzrokiem.
-Postaram się- mruknął chłopak. Nauczyciel skinął głową i wrócił do wykładania.
       No tak, przecież od wczoraj Alec był "zajęty". Nie powinien myśleć o bracie, tylko skupić się na Magnusie. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął zmiętą kartkę, na której odręcznie zapisany został adres jednego z brooklynskich mieszkań. Piękne pismo pomyślał chłopak. Wygląda zupełnie inaczej niż na szkolnej tablicy. W krótkiej notce było coś  osobistego, intymnego i na swój sposób pięknego. Zupełnie tak, jakby pisząca to osoba wylała na papier wszystkie swoje emocje. Przecież to tylko adres. przypomniał sam sobie w myślach. Jednak rzeczywiście w charakterze pisma nauczyciela było coś pięknego. Coś, co poruszało serce. Alecowi przypomniały się zdjęcia średniowiecznych, ręcznie przepisywanych ksiąg z ozdobnymi malowidłami.
      Mimo, że był to zwykły, wyrwany z zeszytu kawałek papieru, to Alec miał wrażenie, że jest warty więcej, niż jakakolwiek kartka, którą dotychczas miał w ręce. No oprócz pieniędzy, ale chodziło o zupełnie inne określenie "wartości". Był to adres Magnusa. Chłopak jednocześnie chciał odwiedzić nauczyciela w mieszkaniu i spokojnie z nim porozmawiać. Zacieśnić relacje, bo na chwilę obecną mimo, że byli para to tak na prawdę nic ich nie łączyło. Chodził przecież z super przystojnym, błyszczącym nauczycielem historii. Takiej okazji nie można zaprzepaścić. Lightwood musiał zrobić wszystko, żeby podtrzymać tworzącą się relacje.
     Ale z drugiej strony bał się. Sam dokładnie nie wiedział czego. Jakoś nie potrafił sobie wyobrazić takiej wizyty. Bo niby co będą robić? Oglądać filmy? No ale ile można gapić się w ekran. Co potem? Zjedzą coś? Na pewno nie pójdą na miasto, bo mógłby ktoś ich zobaczyć. Będą rozmawiać? O czym no i jak długo można tylko rozmawiać?! A co będzie potem?
    Alec znów widział pijanego Magnusa, dreszcz przyjemności, ciepłe, delikatne wargi na swoich ustach. Wtedy byli w miejscu publicznym, ale w mieszkaniu Bane'a będą mieli tyle prywatności ile tylko mogą chcieć. A co to mogło oznaczać?  Tylko tyle, że jeśli znów zaczną się całować, to Alec nie będzie potrafił oprzeć się błogiemu uczuciu przyjemności, a to może skończyć się... Na samą myśl się zarumienił i popatrzył na nauczyciela a ich spojrzenia się spotkały. Przypomniał sobie o czym jeszcze przed chwilą myślał i odwrócił wzrok. Schował do kieszeni kawałek papieru. Próbował się skupić na lekcji. nie potrafił.

***

    Gdy skończyła się lekcja Alec jak wszyscy w klasie spakował zeszyty. Zamknął ciemnozieloną torbę, przewiesił przez ramię i usiadł na ławce. Czekał, za sala opustoszeje przyglądając się uzupełniającemu jakieś dokumenty nauczycielowi. Gdy w klasie zostali tylko oni dwaj uśmiechnął się lekko i usiadł na skraju biurka, tyłem do Magnusa. Patrzył za okno na szare, jesienne niebo i tańczące na wietrze wielobarwne liście. Nagle poczuł na plecach delikatny dotyk. Odwrócił głowę i zobaczył ,że Bane wskazującym palcem prawej ręki rysuje na plecach chłopaka trudne do zidentyfikowania wzory, jednocześnie lewa ręką zawzięcie uzupełniając dokumenty.
-Jesteś leworęczny?- zdziwił się Alec próbując przypomnieć sobie, którą ręką nauczyciel zazwyczaj pisze na tablicy.
-Nie, jestem oburęczny.-odpowiedział marszcząc brwi. Skończył właśnie uzupełniać ostatnią rubrykę jakiegoś pisma, odetchnął głęboko i oparł się o oparcie fotela.- Milo ,ze mnie słuchasz na lekcji- powiedział zmęczonym głosem, ale uśmiechnął się uroczo do siedzącego na blacie chłopaka. Ten lekko się zarumienił i znów skupił wzrok na krajobrazie za oknem.
-Nic nie sprawi, że polubię historię. Nawet ty.
-Jeszcze cię przekonam, zobaczysz.- Zaśmiał się melodyjnie, wstał z fotela i zaczął pakować swoje rzeczy. Alec zeskoczył z biurka i razem wyszli na zatłoczony korytarz. Udali się w kierunku bufetu. Właśnie trwała długa przerwa więc nie musieli się śpieszyć. Magnus, obładowany przekąskami i słodkim latte, zajął miejsce przy niedużym, dwuosobowym stoliku. Alec poszedł za nim z kubkiem białej kawy w ręce. Przez chwilę siedzieli w cieszy. Chłopak przyglądał się rówieśnikom okupującym duże stoliki, rozradowanym i hałaśliwym.
-Gadałem wczoraj z twoją siostrą- przerwał milczenie nauczyciel. Brunet spojrzał na niego zaciekawiony.
-O czym?- spytał, jego głos zadrżał delikatnie.
-O tobie- westchnął Bane- o mnie, i trochę też o niej.
    Serce Lightwooda zabiło szybciej. Patrzył przerażony na siedzącego przen nim mężczyznę.
-Powiedziałeś jej coś? O czym konkretnie rozmawialiście?Ona chyba nie wie...
-Wie.- skwitował Magnus.
-Powiedziałeś jej?- w błękitnych oczach już nie było strachu tylko gniew. Zabawne, jak łatwo można odczytać jego emocje. Jest jak biała kartka na której wyraźnie widać każde zabrudzenie. Pomyślał historyk.
-Wydaje mi się, że to ty jej powiedziałeś- odpowiedział popijając swoje latte.- Zwierzałeś jej się, prawda? To mądra i domyślna dziewczyna. Powiedziałeś odrobinę za dużo, a ona poskładała fragmenty układanki w całość.
-Masz rację- uspokoił się chłopak i oparł głowę na dłoniach.- Dlaczego ona zawsze musi wtykać nos w nie swoje sprawy?
-Myślę, że po prostu się o ciebie martwi.
-Ale przecież ze mną wszystko w porządku.
-Na pewno?- spytał Magnus przyglądając się chłopakowi.
-No..może nie do końca.
-Bawiłeś się dziś tą kartką, którą ci dałem- Bane zmienił temat przeżuwając kęs drożdżówki.- Jeśli chcesz przyjść to przyjdź a nie zastanawiaj się niepotrzebnie.
    Na policzkach Aleca pojawił się rumieniec. Jak słodko  przemknęło nauczycielowi przez myśl. Uwielbiał wyraz twarzy chłopca gdy ten był zakłopotany. Nie lubił co prawda wywoływać u niego zażenowania ani nic w tym stylu. Po prostu uważał, że chłopak był na prawdę uroczy. Sposób, w jaki odwracał wzrok, jak chodził korytarzem, jak obserwował innych uczniów. zdecydowanie brakowało mu pewności siebie i Magnus chciał to zmienić.Chciał, by Alec był szczęśliwy.
-Powiedziałem już- chłopak wyrwał Bane'a z rozmyślań- że przyjdę, jak będę gotowy.
    Mężczyzna napił się chłodnej kawy nie spuszczając wzroku z chłopca.
-Słuchaj, wiem że to ja nalegałem, że to ja prosiłem o szansę ale- zrobił krótka pauzę przyglądając się swojemu towarzyszowi- jeśli to ma tak wyglądać to zastanawiam się, czy jest sens kontynuować.
-Przecież.. to ty...-  w głosie Aleca słychać było nutę desperacji i strachu, co zupełnie naskoczyło nauczyciela. Był pewien, że jest chłopakowi obojętny. Co prawda Isabelle powiedziała, że Lightwood coś do niego czuje, ale uznał to za zwykłą pomyłkę. Od początku wiedział, że to jednostronne uczucie.
-Po prostu musisz mi dać czas.- dokończył niebieskooki.
-Więcej czasu?- Magnus uniósł brwi.
-Chyba zdajesz sobie sprawę, że nie jestem osobą, której łatwo przywyknąć do nowego otoczenia. Zanim dałem sobie sprawę z tego, że jestem-przerwał i rozejrzał się dyskretnie- no sam wiesz kim, to inaczej wyobrażałem sobie mój pierwszy związek. -znów się zaczerwienił. Magnus nie przerywał chłopakowi.- Miało być jak na tych wszystkich, tandetnych filmach. Ja i moja piękna dziewczyna idziemy za rękę szkolnym korytarzem, śmiejemy się, całujemy. Sielanki... Jakiś czas temu zauważyłem, że jestem inny.-Bane chciał się odezwać, ale Alec powstrzymał go ruchem ręki, chciał dokończyć swój wywód. - Już nie potrafiłem wyobrazić sobie mnie w szczęśliwym związku, bo moje szczęście wiązało się z tym, że ślicznotka, z którą chodziłbym za rękę, stałaby się chłopakiem. Musisz zrozumieć, że w moim życiu sporo się teraz dzieje. Tak więc potrzebuję czasu, żeby oswoić się z zupełnie nową sytuacją. Zrobisz to dla mnie? Poczekasz?
-A mam wyjście?- mężczyzna uśmiechnął się smutno.
-Masz w sobie coś, co mnie przyciąga- zapewnił go niebieskooki.
-A mogę wiedzieć co to takiego?
-Sam nie wiem. Może brokat?- Alec zaśmiał się głośno.
    I w tym momencie Magnus poczuł ukłucie. Wpatrywał się w zamknięte powieki, w długie, czarne rzęsy. W bladą, gładką skórę. Słuchał dźwięcznego śmiechu i zdał sobie sprawę, że pierwszy raz go słyszy. Lightwood często się uśmiechał. Co prawda było to tylko lekkie uniesienie kącików ust, ale w przypadku chłopca oznaczało więcej niż tysiąc słów. Uśmiechał się na wiele różnych sposobów. Czasem z pozoru radośnie, jednak błękitne oczy pozostawały smutne i poważne. Wyglądał wtedy jakby miał się zaraz rozpłakać. Innym razem jego wyraz twarzy był sztuczny i można było zauważyć, że chłopak nie czuje się komfortowo udając szczęśliwego. Gdy uśmiechał się szczerze jego oczy jaśniały i cała jego postawa stawała się lżejsza, jakby ściągnięto z jego ramion ogromny ciężar. Jednak teraz Alec śmiał się na głos z głębi serca. Trwało to kilka sekund ale Magnusowi zdawało się, że minęła wieczność. Teraz poczuł palącą chęć, żeby pocałować chłopca. Przygryzł delikatnie pomalowaną wargę i rozejrzał się. Naokoło było pełno ludzi no i oczywiście monitoring. Alec byłby wściekły, gdyby Bane go teraz choćby przytulił albo chwycił za rękę, nie mówiąc już o całowaniu.Więc gdzie? Wbiegnie z brunetem do toalety i każe wszystkim wyjść? Nie. Zabierze go do klasy i zamknie drzwi? Zdecydowanie nie. Więc co robić?
    Zacisnął mocno dłoń tak, że paznokcie boleśnie wbijały mu się w skórę. Odetchnął kilka razy próbując uspokoić walące w piersi serce.
   Co było najśmieszniejsze? Magnus w przeszłości korzystał z życia jak mógł. Chodził z wieloma osobami a spał praktycznie z każdym, kto mu wpadł w oko, zarówno z kobietami jak i mężczyznami. Jednak, gdy udało mu się naleźć etat w szkole postanowił dorosnąć. Miał plan, żeby znaleźć ładną i mądrą dziewczynę, założyć rodzinę i w końcu się ustatkować. Dożyć spokojnej starości z gromadką dzieci kochającą żoną. Jednak pojawił się on. Wysoki chłopak, któremu nie brakowało nic z wyjątkiem pewności siebie. Jego wyjątkowe, błękitne oczy i czarne jak węgiel, zawsze rozczochrane włosy. Za duże swetry i ciemne spodnie. Jasna, delikatna skóra i rumieńce na policzkach.
  Plan Magnusa posypał się gdy tylko pierwszy raz zobaczył Alexandra Lightwooda w klasie 3F.
-Ej, wszystko dobrze?- Alec wpatrywał się w mężczyznę swoimi wielkimi oczami koloru letniego nieba.- Tak nagle odpłynąłeś.
-Nic mi nie jest.- Bane wrócił do rzeczywistości.- Która godzina?
Brunet spojrzał na zegarek- 12.35.
-Cholera! Spotkanie! Na śmierć zapomniałem.- nauczyciel zerwał się ja poparzony. Zgarnął pod pachę bułkę i czekoladowego batona. Dopił kawę i ruszył w kierunku wyjścia- Przepraszam, jeszcze pogadamy.
-Tak, tylko ciekawe kiedy- mruknął smętnie Alec, ale tego nauczyciel już nie usłyszał.

________________________________________
Miało być 2, góra 3 rozdziałowe opowiadanie, a ja strasznie się na to nakręciłam i mam już pół zeszytu zapisane xD Zapowiada się dość długi tasiemiec. 
   Jak zawsze zachęcam do komentowania! Zagubiona duszyczko, która się tu kiedyś pojawisz. Zostaw kilka słów od siebie. Bardzo mi to pomoże :D 

Pozdrawiam, Koneko :*

5 komentarzy:

  1. Witaj ;-) czytałam twoje misto kosci i prosbe o pomoc. Były świetne teraz urzeklas mnie tym opowiadaniem. Co rozdział lepsze ;-) zdzwilo mnie ze nikt nie zostawia komentarzy... wiec specjalnie dla ciebie załorzyłam konto :-P weny i czasu :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogę powiedzieć, że ciekawe opowiadanie ^^ kreatywny pomysł, choć styl pisania według mnie trochę oporny (dobry, ale jakby wymuszony), ale bd czytać dalej, pewnie z następnymi rozdziałami bd tylko lepiej

    Zapraszam do mnie
    http://historienadeser.blogspot.com/p/szklany-pantofelek.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam twoje opowiadanie <3 Jeju, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że jakimś sposobem Cię tu przywiało :D
      W każdym razie będę się starać... Wiem, że jest sporo błędów i styl też leży, ale trening czyni mistrza, prawda? Może kiedyś uda mi się opanować trudną sztukę pisania ;)

      Usuń
  3. Mogę powiedzieć, że ciekawe opowiadanie ^^ kreatywny pomysł, choć styl pisania według mnie trochę oporny (dobry, ale jakby wymuszony), ale bd czytać dalej, pewnie z następnymi rozdziałami bd tylko lepiej

    Zapraszam do mnie
    http://historienadeser.blogspot.com/p/szklany-pantofelek.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Akcja zaczyna się rozkręcać... ;D Nie mogę się doczekać na więcej. Kocham tę historię i nie mogę przestać o niej myśleć. Pisz jak najwięcej, póki starczy ci weny i chęci. Będę czekać.

    OdpowiedzUsuń