czwartek, 8 października 2015

Lekcja hisotrii IV

   -Będziemy mieli 2 nowych uczniów w klasie- westchnął Jace w drodze do szkoły. Obok niego szedł Alec i Isabelle. Miał nadzieję, że nowa informacja ich zaskoczy ale reakcja rodzeństwa pozostawiała wiele do życzenia.
-Bardzo mnie to interesuję- ziewnęła Izzy. -Podobno jakiś chłopak i dziewczyna.  Słyszałam, że przenoszą się z tej samej szkoły. Nie masz na co liczyć braciszku, pewnie są parą.
-Mnie tam to nie przeszkadza. -blondyn uśmiechnął się promiennie Alec spojrzał na niego. W świetle porannego słońca jego włosy mieniły się ciepłym blaskiem.- Przecież wiem, że wszystkie na mnie lecą. Założę się, że jestem lepszy od tego jej chłoptasia.
-Jeszcze jej nawet nie widziałeś- westchnął brunet odwracając wzrok.
-Ale wiem tyle, że będę się jej podobać. Kolejna fanka do kolekcji.
-Och, Jace! Proszę cię!- syknęła Isabelle.
-Alexanderrr- Alec usłyszał tuż przy swoim uchu. Ciepłe powietrze musnęło delikatnie jego skórę. Prawie podskoczył zaskoczony. Odwrócił się i zobaczył parę kocich oczu.
-Magnus?- Zdziwiła się Izzy? -Co tu robisz?
-Idę do pracy- skrzywił się historyk i spojrzał na bruneta. Ten stal cały czerwony na twarzy ze zmarszczonymi brwiami.
-Chyba musimy pogadać, prawda? -Chwyciła Bane'a za ramię i odciągnął w bok.- Idźcie beze mnie. -Rzucił jeszcze do swojego rodzeństwa.
   Isabelle ruszyła w kierunku szkoły ale Jace wciąż wpatrywał się w nauczyciela.
-Muszę sobie z nim porozmawiać- powiedział w końcu.
-O czym? -spytała zaskoczona dziewczyna.
-Zostałem przez niego zdradzony!- w głosie blondyna słychać było złość.- Nigdy nie zapomnę tej kartkówki! Rozpoczął wojnę! Będę musiał ostrzec Aleca.
-Daj już spokój.- Izzy chwyciła brata za rękę i odciągnęła od rozmawiających.
  Magnus patrzył na niebieskookiego unosząc brew.
-Wczoraj dałeś mi jednoznaczną odpowiedź, prawda? -Zapytał chłopaka, gdy Jace i Isabelle byli już odpowiednio daleko. Ten zarumienił się jeszcze bardziej ale nie odwrócił wzroku, przytaknął skinieniem.- Czyli mogę z czystym sercem powiedzieć, że jesteśmy razem, tak?
      On powiedział to głośno. Powiedział coś, o czym Alecowi ciężko było nawet myśleć. Wczorajszą decyzję podął nie do końca świadomie, raczej pod wpływem chwili, ale takie były fakty. Chodził z Magnusem Bane, niesamowicie przystojnym, wyróżniającym się i błyszczącym nauczycielem historii. Wziął głęboki wdech.
-Myślę, że tak. Jesteśmy razem.
-Więc w czym problem?- spytał Bane.
-Wydaje mi się, że doskonale wiesz o co chodzi. -Niebieskooki miał rację. Historyk zdawał sobie sprawę ze swojego położenia. Mimo wszystko wciąż drażnił się z Lightwoodem.
-Naprawdę? Byłbym wdzięczny gdybyś mi wszystko wytłumaczył.
    Chłopak rozejrzał się i ruszył w kierunku szkoły ciągnąc na sobą nauczyciela.
-Będziemy mieli naprawdę wielkie kłopoty jeśli ktoś się dowie. Ty stracisz pracę a ja do końca roku będę miał w szkole prawdziwe piekło.
-Czyli mam rozumieć, że się ukrywamy?
-Dokładnie.
-Jedno pytanie. -Magnus westchnął.- Jak w takim razie mam cię lepiej poznać?
   Alec zatrzymał się i patrzył zdziwiony na stojącego przed nim mężczyznę.
-Co masz na myśli?
-Nie chcesz, żeby ktokolwiek o nas wiedział. Będziesz się bał wszystkiego co mogłoby zostać dwuznacznie odebrane. Czyli zbyt długie i częste rozmowy w szkole odpadają, tak?
   Chłopak zastanowił się chwilę i skinął głową.
-Ale tu nie chodzi tylko o szkołę- kontynuował Bane.- Nigdzie nie będziemy mogli razem pójść. Ani do kawiarni, ani restauracji ani do parku. Zawsze będzie prawdopodobieństwo że ktoś znajomy nas zobaczy. Nawet jeśli wywiozę cię na drugi koniec miasta nie przestaniesz myśleć o tym, że możesz kogoś spotkać. Więc co nam zostaje? I czy jest sens bycia razem, jeśli nie możemy nawet spokojnie porozmawiać?
   Alec poczuł bolesne ukłucie. Mężczyzna miał rację, zawsze ktoś będzie mógł ich zobaczyć. Czyli żadnych czułych gestów, żadnych dwuznacznych komentarzy. Nawet rozmawiać nie będą mogli zbyt często, bo ktoś mógłby się domyślić. Czyli ten związek nie miał sensu. Ale brunet nie potrafił zrezygnować. Nie chciał znów odsunąć się od Magnusa. Czuł coś dziwnego, nie potrafił tego nazwać ale chciał być blisko nauczyciela. Jakaś nieokreślona siła nie pozwalała mu na zerwanie świeżo nawiązanej relacji. Dopiero teraz zauważył, że historyk wyciągnął z torby kawałek papieru i coś na nim napisał. Podał Alecowi kartkę. Ten spojrzał na nią i zamarł. To był adres.
-Brooklyn..- przeczytał cicho. Spojrzał na swojego towarzysza.
-Możesz dzisiaj do mnie wpaść- wyszczerzył się Magnus.- zjemy coś, oglądniemy film, pogadamy.
    Miał przyjść tak po prostu do jego mieszkania. Przecież to mogłoby się tragicznie skończyć. Co prawda wtedy, kiedy Bane go pocałował był pijany, ale teraz oficjalnie byli parą więc teoretycznie mógł sobie pozwolić na więcej. Wtedy Alec przerwał w ostatniej chwili, ale bał się, że następnym razem nie da rady. Był pewien, że pozwoli trwać chwili przyjemności i się w niej zatraci. To mogłoby mieć na prawdę tragiczne skutki. Zarumienił się lekko przez swoje myśli. Przecież nauczyciel proponował tylko rozmowę i obejrzenie filmu!  Zmiął kartkę w pięści i schował do kieszeni.
-Przyjdę... jak będę na to gotowy.- odwrócił się i ruszył przodem w stronę liceum.
-Nie ma sprawy, nie naciskam- mruknął Magnus i szybko dogonił chłopaka.

***

    Isabelle siedziała w klasie, ale nie była zainteresowana lekcją. Myślała o osobie, która tę lekcję prowadziła a mianowicie o  wysokim, ciemnowłosym mężczyźnie o kocich oczach. Już wcześniej zastanawiała się po co Magnus nosi soczewki. Bo to musiały być soczewki, żaden normalny człowiek nie mógł mieć takich oczu. Tęczówki były żółto-zielone a źrenice zawsze zwężone sprawiały wrażenie prawie pionowych. Jak u kota. Dodatkowo efekt potęgowała lśniąca złota kreska pociągnięta tuż nad linią przyczernionych rzęs. Jego miodowa karnacja nadawała całości lekko egzotycznego wyglądu. Był przystojny- to musiała przyznać. Może nie każdej dziewczynie by się spodobał, budził kontrowersję nie tylko sposobem ubierania, ale było w nim to coś. Coś co sprawiało, że uczennice wzdychały na jego widok. Prawie jak u Jace z tym wyjątkiem, że blondyn był idealny pod prawie każdym względem z wyjątkiem charakteru. Magnus wręcz odwrotnie, ale te drobne niedoskonałości dodawały mu uroku.
   Przypomniała sobie dzisiejszy ranek i to jak pojawił się niespodziewanie tuż za nimi i przywitał. Cóż, przywitał się tylko z Aleciem i to właśnie dręczyło Izzy. Jeszcze wczoraj jej brat był załamany. Mówił coś o zakazanym czuciu. Może nie uczuciu, ale o pocałunku, do którego nigdy nie powinno dojść. Opowiadał, że próbował być dla tego kogoś oschły, ale okazało się to niezwykle trudne. Dziewczyna zaczynała kojarzyć fakty. Po pierwsze pocałunek- zakazany pocałunek. Najpierw była pewna, że ten pozornie zwyczajny gest został uznany przez jej brata za grzech ciężki dlatego, że Alec był gejem i lizał się z chłopakiem. Potem jednak uznała, że to musi być coś więcej, coś gorszego.
    Fakt nr2. Brunet rozmawiał ze swoim adoratorem w poniedziałek rano, po 1 lekcji poszedł zapalić, więc rozmowa musiała odbyć się albo przed zajęciami albo w czasie. z tego wynikało, że tajemniczy mężczyzna był w szkole. Coś co się nigdy nie powinno wydarzyć, ktoś chodzący do tego samego liceum... kolega z klasy? Może ktoś z 1 roku? Ktoś z 1A? Kolega Jace'a?
   Dziś doszły nowe informacje. Alec nie był już w takim podłym humorze jak wczoraj. Ba! Wręcz kipiał radością, chociaż ewidentnie próbował to ukrywać. Coś się stało, coś na tyle radosnego, że zapomniał o problemach i jednocześnie coś, czego nie mógł powiedzieć siostrze. Pozostawała jeszcze kwestia Magnusa i jego dzisiejszego przywitania. Jaki normalny nauczyciel mruczy do ucha swojego ucznia? No dobra, Bane nie był normalny pod żadnym aspektem, ale mimo wszystko nie widziała, żeby witał się w ten sposób z kimkolwiek.
   W tym momencie wszystko ułożyło się w logiczną całość. W piątek na imprezie Alec całował się z kimś, z kim nie powinien. Było jedno logiczne wytłumaczenie. Tą osobą był właśnie Magnus! Brunet przerażony tym co zaszło starał zachować dystans między nim a nauczycielem ale usposobienie Bane'a na to nie pozwoliło, on nie znosił oficjalnych relacji z uczniami. Pewnie dlatego, że wciąż był młody.
   Teraz Isabelle w pełni rozumiała wczorajszą rozpacz brata. Całować się z nauczycielem - to po pierwsze. Całować się z chłopakiem- to po drugie. Razem powstawała mieszanina wybuchowa, bo jeśli niepowołana osoba dowiedziałaby się o tym obaj skończyliby tragicznie.
   Westchnęła. Badawczo przyglądała się stojącemu pod tablica mężczyźnie. Coś się wczoraj wydarzyło. Po lekcjach. Alec wrócił do domu w o wiele lepszym nastroju, ale zachowywał się podejrzanie. Musiało się znów coś między nimi wydarzyć, ale nie wiedziała co. Ciekawość była jej słaba stroną. Jak ona Isabelle Lightwood może nie być na bieżąco?! Postanowiła wybadać u źródła i miała do wyboru albo brata albo historyka. Alec był skryty i na pewno nie będzie chciał ryzykować zwierzając się siostrze. Magnus wręcz odwrotnie. Uśmiechnęła się lekko. Teraz pozostaje mi już tylko czekać na dzwonek.

***

    I dzwonek zadzwonił. Wszyscy uczniowie równocześnie zaczęli zbierać swoje rzeczy z ławek. Magnus próbował ich jeszcze przekrzyczeć, prosił, żeby przeczytać ostatni temat. Isabelle nie rozumiała po co. Pamiętała wszystko z lekcji mimo, że myślami była bardzo daleko. Podzielna uwaga to jednak dobra rzecz.
Gdy w klasie zaczęło się robić pusto podeszła do biurka i poczekała aż ostatni z jej rówieśników opuści klasę. Zamknęła drzwi przed Banem i wpatrywała się w niego ze skrzyżowanym na piersi rękoma.
-Porozmawiamy? -Zapytała z uśmiechem.
-Masz do mnie jakąś sprawę?- Zapytał nauczyciel zmęczonym głosem i rozsiadł się wygodnie na swoim krześle. Czuł, że ta rozmowa potrwa troszkę dłużej.
-Jestem siostrą Aleca, ale to już wiesz.
-Możesz być pewna, że nawet gdybym nie wiedział, mógłbym się domyślić.- westchnął.- jesteście jak dwie krople wody.
-Chcę wiedzieć co jest między wami.
   Magnus uniósł brew. Najpierw zmierzył dziewczynę pytającym spojrzeniem a potem uśmiechnął się lekko.
-Czemu uważasz, że coś jest między nami?
-Bo nie jestem głupia?- odpowiedziała pytaniem.
-Niestety.- teatralnie wzruszył ramionami.- Więc, czego chcesz się dowiedzieć? I po co? Ciekawość cię zżera? Nie uważasz, że to prywatna sprawa Aleca i nie powinienem ci odpowiadać?
-Jestem jego siostrą i moim obowiązkiem jest wiedzieć.- Odpowiedziała.
-Obowiązkiem? Jesteś pewna? Może on nie chce, żebyś wiedziała o nim wszystko.
-Zawsze wiedziałam o nim wszystko.
-Czas dorosnąć.- Uśmiechnął się nauczyciel. - Chciałabyś, żeby Alec opowiadał ci o swoich intymnych sprawach? Z kim, kiedy i gdzie spał? W jakiej pozycji...
-Dość! -Nawet Izzy lekko zarumieniła się po tych słowach.- Po prostu się o niego martwię. Jeszcze wczoraj żalił mi się, był po prostu załamany. Wziął od Jace'a papierosy, a zawsze mi powtarzał że to świństwo. Mam wrażenie, że to ma jakiś związek z tobą.
-Może ma, a może nie ma.- Bane zerknął na zegarek. Zostało już tylko 5 minut przerwy. -Jeśli chcesz wiedzieć takie rzeczy to idź spytaj brata.
-On mi nie powie- westchnęła i oparła się o tablicę. Nauczyciel odwrócił się na krześle, żeby lepiej ją widzieć.
-Więc to chyba kończy naszą rozmowę. Jeśli Alexander ci nie powie, to ja tym bardziej.
-Jesteście razem?- spytała bezpośrednio. Widocznie zaskoczyła tym mężczyznę bo uśmiech zniknął z jego twarzy. Chwile oboje milczeli.
-Czemu tak sądzisz?- Magnus przerwał ciszę.
-Poukładałam fragmenty układanki. - Uśmiechnęła się ale jej oczy były poważne, a głosie słychać było determinacje. Mężczyzna wiedział, że już się nie wywinie.- Umawiacie się, czy nie?
-Coś w tym stylu- odpowiedział wymijająco.
-Czemu nie chcesz mi wszystkiego wyjaśnić?
-Bo wiem, że twój brat nie byłby szczęśliwy, gdyby ktokolwiek się dowiedział.
-Całowałeś się z nim w piątek?
   Teraz nauczyciel się lekko przeraził. Skąd ona miała takie informacje? Czyżby Alec... nie on by nie powiedział. Więc jak?
-Tak- poddał się Bane. Odchylił głowę i spojrzał na sufit. - Spotkałem go w klubie, bylem nieźle nawalony i powiedział, że nie wypuści mnie samego w takim stanie. W sumie ledwo trzymałem się na nogach, więc jego obawy były słuszne. -uśmiechnął się zapatrzony w górę. -Poszliśmy do parku i jakoś tak wyszło.
-Jakoś tak wyszło?! -zdenerwowała się Izzy. -przecież jesteś nauczycielem! Nie powinieneś być odrobinę bardziej odpowiedzialny?
-Mam dopiero 26 lat! Jestem młody, a to, że przyjęli mnie na staż nie czyni ze mnie zrzędliwego profesora bogatego w doświadczenie! -Uspokoił się zaraz. - Byłem pijany, ok?
-Czyli przelizałeś mojego brata jak byleś nawalony? No pięknie -westchnęła.- teraz rozumiem dlaczego cały weekend był taki zrozpaczony.
-Zrozpaczony?- zainteresował się Magnus. Spojrzał przestraszony na dziewczynę. Przypomniał sobie swoja reakcję, gdy w sobotę udało mu się pozbierać kawałki wspomnień. Potraktował to lekko i z dystansem. Okazało się, że Lightwood cierpiał przez ostatnie dni aż do wczorajszego popołudnia. Chwycił się za głowę. -Naprawdę? Zrozpaczony?
-Wyglądał jak żywy trup - opowiadała dziewczyna. -miał podkrążone oczy i widać było że nie przespał nocy. Nie chciał jeść. Na prawdę zaczynałam się martwić. Ale wczoraj coś się stało, prawda? Nie możliwe, żeby nagle to wszystko przestało go dręczyć.
-Stało się. -przytaknął Bane.- ale o tym ci już nie opowiem. wybacz ale na prawdę to Alec powinien zdecydować czy będziesz wiedzieć czy nie.
-Rozumiem. -westchnęła. - Na prawdę go lubisz?- spytała patrząc głęboko w kocie oczy.
-Sam nie wiem.- mruknął mężczyzna. - Ale na pewno nie jest mi obojętny. I uwierz mi, że nie chcę go w żaden sposób wykorzystać. Po prostu jego zachowanie zmusiło mnie do... powzięcia pewnych kroków. Teraz potrzebuję trochę czasu.
-Rozumiem - uśmiechnęła się. Zadzwonił dzwonek. Dziewczyna podeszła i mocno przytuliła nauczyciela. -Nie zrań go, proszę. Może on tego nie okazuję, ale jesteś dla niego kimś na prawdę ważnym i wyjątkowym- wyszeptała mu do ucha i wyszła z sali.
         Magnus siedział na krześle jeszcze krótką chwilę. Wstał i otworzył drzwi. Do klasy natychmiast wlała się gromada uczniów. Przetarł dłonią twarz. Jak on w takim stanie miał prowadzić lekcje? Zmarszczył brwi i uśmiechnął się krzywo.  Właśnie zaczęły go ogarniać wątpliwości. Czy aby na pewno uda mu się wytrwać w zawodzie nauczyciela?

***

  Alec szedł do szkolnego bufetu. Potrzebował kawy, dobrej kawy i może jeszcze jakiejś drożdżówki. Nie znalazł Magnusa a chciał z nim pogadać. Po pięciu minutach poszukiwań poddał się i postanowił wspomóc się kubkiem gorącego napoju.
    Jace'a widać było na korytarzu z daleka. Jego blond czupryna powiewała i wyróżniała wśród tłumu a dziewczęta stojące naokoło oglądały się i wzdychały gdy je mijał. Dziś obok niego podskakiwała burza rudych włosów. Alec zmarszczył brwi. Gdy tylko Jace go zauważył, zawołał i pociągnął drobną dziewczynę w jego kierunku. Była sporo niższa od blondyna, miała zielone oczy i włosy koloru płomieni, które niesfornie opadały falami na szczupłe ramiona. Nie była pomalowana, co wyróżniało ją z tłumu wytapetowanych nastolatek. Uśmiechała się nieśmiało przenosząc wzrok z blondyna na Aleca i z powrotem.
-Alec! To jest Clary. Będzie chodzić ze mną do klasy. Oprócz niej przypałętał się jeszcze taki jeden.
-Simon. Jeśli chcesz go obrażać to proszę cię, nie w mojej obecności.- mruknęła.
-A dlaczego nie?- spytał blondyn i charakterystycznym dla siebie ruchem przeczesał włosy.
-Bo Simon jest moim przyjacielem. Nie lubię jeśli ktoś go obraża.
-No to musisz się zacząć przyzwyczajać.- Zaśmiał się Jace.
-Masz podły charakter.
-Wiem, często to słyszę. O właśnie Clary, to jest Alec-mój brat.
-Nie jesteście podobni- zauważyła dziewczyna
-Ja jestem adoptowany-oznajmił blondyn i uśmiechnął się uroczo.
    Alec obserwował całą tę rozmowę lekko zirytowany. Znowu jakaś laska się do niego przyczepiła. Tym razem ruda, super.
-Oprowadzasz ja po szkole?- zapytał brata.
-Tak! Rycerz na białym koniu zawsze pomoże niewieście w potrzebie.
-A ten kolega... Simon? Jemu nie pomagasz?-dopytywał się brunet.
-Wybacz ale moje usługi są zarezerwowane tylko dla dam. Jeszcze ktoś pomyśli, że wolę chłopaków.-zaśmiał się melodyjnie.  Niebieskooki zmarszczył brwi. Jace był nieświadomy jak bardzo go w tym momencie zranił. Chciał po prostu odwrócić się i odejść. Zauważył przed sobą wyciągniętą dłoń dziewczyny.
-Jestem Clary, miło mi cię poznać.
-A ja jestem Alec.-nie uścisnął wyciągniętej dłoni. Na jego czole pojawiła się zmarszczka. Spojrzał z wyrzutem na Jace'a, odwrócił się na pięcie i odszedł.
-Zawsze jest taki? -wymruczała urażona dziewczyna.
-Nie, nigdy- powiedział blondyn.- Coś jest nie tak.- Przyglądał się odchodzącemu Alecowi puki ten nie zniknął w tłumie.
_______________
Mam wrażenie, ze jest troszkę krótszy, ale trudno.  Czuję się tu taka samotna i wiem, ze na chwile obecną pisze sama dla siebie xD Jak się tu ktos pojawi to bardzo proszę, żeby dał znak i pokazał mi swoje istnienie ^^"


Pozdrawiam, Koneko :*



1 komentarz:

  1. Obecna! Wiem, minęło już wiele miesięcy i pewnie tego nawet nie zauważysz, ale jestem tu i czytam sobie o dwunastej w nocy zajebistego bloga, totalnie olewając jutrzejszy sprawdzian. I mam zamiar przesiedzieć tu jeszcze parę ładnych godzin... Chociaż chyba nie mam wyboru, póki nie skończę tego bloga, i tak nie dam rady zasnąć. Trzymaj za mnie kciuki. Weny na przyszłość, bo masz ogromny talent i do zobaczenia! ^.^

    OdpowiedzUsuń