piątek, 18 marca 2016

Rozdział X

   Kurtyna gęstych, czarnych włosów przykrywała ramiona i plecy. Co jakiś czas ktoś odwracał się by spojrzeć na dumnie kroczącą dziewczynę, jej jasną cerę, oczy tego samego koloru co włosy. Pełne, czerwone usta przyciągały uwagę, a buty na wysokim obcasie głośno stukały o kamienna podłogę. Isabelle szła korytarzem i rozglądała się uważnie szukając swojego brata. Dosłownie wpadła na Aleca przechodząc obok szkolnego bufetu.

- Izzy? - spytał chłopak. - Nie patrzysz gdzie chodzisz?

- Mów za siebie. - spojrzała na brata badawczym wzrokiem. - Coś ty taki zadowolony z życia?

- A czy to źle? - wzruszył ramionami i ruszył z siostrą w stronę sali, w której właśnie miał zaraz mieć lekcję.

- To dobrze, nawet bardzo dobrze. Tylko co jest powodem twojej radości? - uśmiechnęła się słodko.

- Po prostu... dobrze zacząłem dzień.- na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec. Izzy zawsze uważała, że to ciągłe rumienienie się jest, w przypadku Aleca, na prawdę urocze. Na jej twarzy nigdy nie pojawiały się wypieki. - No i posłuchałem twojej rady.

- Ach.. no tak. -westchnęła. - Jak mogłam się nie domyślić. To takie proste. Jeśli jesteś szczęśliwy to zawsze chodzi o Magnusa.

- Zaraz, co? To nie prawda!

- Alec, proszę cię. - zaśmiała się melodyjnie. - Przypomnij sobie ostatni tydzień. Gdy byłeś zły przyczyną był Magnus. Gdy wziąłeś od Jace'a paczkę fajek, ty wielki niepalący, to też chodziło o Magnusa. Gdy po sobotniej kłótni wróciłeś w wystarczająco dobrym humorze, żeby przeprosić Clary też było zasługą Magnusa. Sumując: może tego nie zauważyłeś, ale twój świat ostatnio kręci się wokół niego.
- Przesadzasz. - mruknął brunet cały czerwony na twarzy.

- No dobra, już dobra. Nie ważne. Mniejsza o to. Mam sprawę. Chciałbym po lekcjach jechać na obrzeża miasta to nowego centrum handlowego. Dzisiaj otwierają, więc będzie mnóstwo promocji.

- A co ja mam z tym wspólnego?

- Sam doskonale wiesz, że mama krzywo patrzy na tego typu, samotne wypady.

- Samotne? Nie weźmiesz ze sobą żadnej koleżanki? - Alec zerknął na siostrę.

- Nie mają czasu. - mruknęła krzyżując ręce na piersi. - A mnie tak bardzo zależy. Mama powiedziała, że jeśli pojedziesz ze mną to nie ma problemu.

- Chyba żartujesz...

- Wiem, że nie przepadasz, za zakupami, ale...

- Nie przepadam? Izzy doskonale wiesz, że niedobrze mi się robi na samo hasło "galeria handlowa" .

- Dramatyzujesz.

- Uwierz mi, że nie.

- Więc jak? Pojedziesz?

- Nawet gdybym dał się przekonać i odłożył uprzedzenia na bok - zaczął. - to nie. Wybacz, ale mam już.. plany.

- Co? Alec, ty i plany? Wiem, że nie chcesz jechać, ale nie wymyślaj głupich wymówek. - zmarszczyła brwi i spojrzała na niego krzywo.

- Czyli nie wolno mi się już z nikim spotkać? Wy możecie mieć życie towarzyskie, a ja już nie?

- Oj, wiesz, że nie o to mi chodziło. - powiedziała już łagodniej.

- Wiem Izzy. Wybacz, ale nie dzisiaj. Na prawdę już się umówiłem...

- Z Magnusem. - dokończyła za niego. - Chyba przez ten związek stracę mój klucz do wolności. Nie powinnam was wspierać. - zaśmiała się i lekko szturchnęła go w ramię widząc jego minę. - Tylko żartuję. Ale nie waż się zapominać o swojej siostrze.

- Jakbym śmiał. - również się uśmiechnął.

   Zadzwonił dzwonek. Isabelle pożegnała się z bratem i pobiegła pod salę lekcyjną. Była szczęśliwa. Może przegapi wielkie zakupy, ale w życiu jej brata w końcu zaczęło się układać.

***

  Alec czekał na nauczyciela na ławce przed szkołą. Zawsze twierdził, że palenie jest złe, że nie wiąże się z tym nic pożytecznego i że nie warto psuć sobie zdrowia. Wciąż tak myślał. Paradoksalnie teraz, gdy siedział samotnie na ławce wiele oddał by za jednego papierosa.  Miałby chociaż jakieś zajęcie. A może od tego właśnie zaczynało się uzależnienie? Od niewinnej chęci zajęcia się czymkolwiek w czasie czekania. Ale już dawno zdecydował, że nie będzie palił. Bo po co tracić jednocześnie i pieniądze i zdrowie? Gdy pojawił się przed nim Magnus uśmiechnął się z ulgą wymalowaną na twarzy.

- Przecież nie czekałeś długo. - stwierdził Bane gdy tylko zobaczył minę chłopaka.

- Nie.- przyznał Alec wstając z ławki. - Ale nie przepadam za takim samotnym siedzeniem i czekaniem.

- Myślałem że ci to nie przeszkadza. - Magnus uniósł brwi w charakterystyczny dla niego sposób.- Wiesz o co chodzi. Bycie introwertykiem, spędzanie czasu z samym sobą i tak dalej.

- Wszystko ma swoje granice. - wzruszył ramionami.

     Alec nigdy nie potrzebował towarzystwa innych ludzi jakoś... szczególnie bardo. Gdy był mały miał Isabelle z którą tworzył nierozłączny duet. Koleżanki jego siostry doskonale zdawały sobie sprawę z tego, że Alexander zawsze będzie dla dziewczyny numerem jeden i nie ma co konkurować z nim o jej uwagę. Kilka lat później dołączył Jace i z duetu powstało trio. To było dla bruneta wystarczająco. Po co miał nawiązywać nowe znajomości, skoro zawsze miał z kim porozmawiać, pośmiać się, podroczyć. To nie tak, że ciągle siedział samotny. Jako dzieciak bawił się z innymi, ale zawsze był jakby obok. Przez lata zaczęła powstawać granica, którą coraz trudniej było mu przekroczyć. W końcu doszło do tego, że jego rodzeństwo zaczęło się martwić o jego kontakty z innymi ludźmi. Może mieli rację? Może powinien otworzyć się na innych?

- Magnus..- zaczął niepewnie.

- Hmm? - nauczyciel wpatrywał się w szare, jesienne niebo przykryte grubą warstwą chmur.

- Czy... Znaczy chciałem zapytać, czy ja na prawdę wyglądam na samotnika?

- Nie, nie wyglądasz. - stwierdził nie patrząc na chłopaka. - Ty nim jesteś.

- Delikatnie to ująłeś. - jęknął zrezygnowany.

- Alexander. - Magnus zerknął na bruneta pełnym czułości spojrzeniem. -  Ty, to ty. Nie zmieniaj się na silę, bo to nigdy nie działa.  A poza tym, jeśli chcesz odbyć poważną rozmowę na ten temat to zawsze jestem do twojej dyspozycji. Tyko, skoro już się umówiliśmy to myślałem, że... spędzimy ten czas w nieco bardziej.. pozytywnej atmosferze.

- Masz rację.- skrzywił się lekko próbując się uśmiechnąć. - O nic nie pytałem, zapomnij.

- Nie zapomnę. - zapewnił go Magnus. - Obiecuję, że z tobą porozmawiam. Ale dzisiaj nie mam do tego głowy.

- Mówisz jak moja matka. - zaśmiał się Alec.

- Od razu lepiej. Dzisiaj chcę na twojej twarzy widzieć tylko i wyłącznie uśmiech. No, może ewentualnie ślady mojej szminki.

    Chłopak zarumienił się i odwrócił wzrok, ale nie mógł powstrzymać zdradliwego chichotu, który wydobył się z jego ust.

***

  Wsiedli do metra i już po piętnastu minutach stali przed drzwiami mieszkania Magnusa.

- Tak na marginesie.- Alec przerwał panującą między nimi od dłuższego czasu, przyjemną ciszę. - Dobrze... Znaczy... Chciałem powiedzieć, że...

- Jeszcze popracujemy nad twoją elokwencją.- wtrącił Bane otwierając drzwi do mieszkania. 

    Promienie zachodzącego słońca, które jakimś dziwnym sposobem przebiły się przez grubą warstwę chmur, przez chwilę oświetliły postać nauczyciela. Jego rozczochrane przez wiatr włosy sprawiały, że wyglądał jak niesforne dziecko. Ciepłe światło odbijało się od cekinów na koszuli i brokatu między czarnymi kosmykami. Zadymione, huczące i ponure miasto dookoła jakby specjalnie tworzyło kontrast i potęgowało wrażenie magicznej poświaty otaczającej Magnusa. Zupełnie jakby ten człowiek był ostaniom iskierką nadziei i tajemniczą obietnicą. W tamtej chwili wydawał się wręcz nierealny. Alec patrzył na ten niezwykły obraz. Chłonął go, podziwiał z błyszczącymi oczami.

- Nieziemski.- powiedział na głos swoje myśli. Bane znieruchomiał i odwrócił się zerkając na chłopaka, który właśnie zdał sobie sprawę z tego, co powiedział. Oblał się rumieńcem i spojrzał na przejeżdżający samochód z podejrzanym zaciekawieniem.

- Zdaję sobie z tego sprawę. - zaśmiał się nauczyciel wchodząc do budynku. - Chociaż... usłyszeć od ciebie komplement to jak wygrać na loterii.

- Wybacz. - mruknął zażenowany Alec.

- Niby za co mnie przepraszasz? Ludzie podziwiają siebie nawzajem, to normalne.

- Wybacz, że we mnie nie ma nic, co mógłbyś komplementować. - szepnął brunet. Ale Magnus to usłyszał. Gdy tylko zamknął za nimi drzwi od mieszkania zerknął na Lightwooda z poważnym wyrazem twarzy.

- Alexandrze.- zaczął spokojnie. - Ja ująłbym to inaczej. Nie ma w tobie niczego, co nie byłoby warte zachwytu. Spójrz w lustro. - odwrócił chłopaka w stronę wiszącego na ścianie zwierciadła. Stanął za nim i objął go czule. - Widzisz? Te błękitne oczy, które zmieniają odcień w zależności od twojego nastroju? Mógłbym je podziwiać godzinami. Hipnotyzują, przenoszą w zupełnie inny wymiar. Patrząc w nie człowiek może utonąć. A teraz zobacz na włosy. Zawsze rozczochrane, nierówno obcięte, kruczoczarne. Takie delikatne, takie mile w dotyku, tak cudownie pachnące. - z każdym słowem na twarzy Aleca pojawiał się coraz gorętszy rumieniec. - Ramiona. Silne, umięśnione, ale nie przesadnie. Dają poczucie bezpieczeństwa. Wąskie biodra, płaski brzuch i... Przesłodki rumieniec. - zaśmiał się serdecznie. - Nie rozumiesz tego? Nie widzisz? Jesteś idealny, Alexandrze.

   Brunet nie wiedział co odpowiedzieć. Milczał. Po prostu stał i w ciszy wpatrywał się w odbicie, ale nie swoje. Patrzył na stojącego za nim mężczyznę, który właśnie powiedział tyle krępujących rzeczy bez mrugnięcia okiem. Złote tęczówki lśniły uroczo, ramiona były tak przyjemnie ciepłe, głos niski i delikatny. W tym człowieku wszystko było idealne. Alec odwrócił się i jeszcze przez chwilę patrzył Magnusowi głęboko w oczy. Potem go pocałował. Bane zaśmiał się wprost do jego ust odwzajemniając pocałunek. Nie był chaotyczny ani pośpieszny. Raczej leniwy, słodki i czuły. Zupełnie inny, niż Alec zapamiętał. Jakby całował właśnie kompletnie inną osobę. Brakowało charakteru i zawziętości Magnusa, ale zostało to zastąpione dziwną bliskością i intymnością. To była niema rozmowa, dzięki której obydwoje mogli przekazać sobie nawzajem to, czego nie potrafili ująć w słowa. Znali się zaledwie kilka tygodni. Obydwaj nie byli pewni tego, co jest między nimi. Obydwaj byli zaskoczeni. Tak bardzo, że niemal jednocześnie, idealnie zsynchronizowani, odsunęli się od siebie oddychając ciężko. Panowała cisza. Gdzieś w tle Alec słyszał odgłosy Nowego Jorku i szum krwi pompowanej przez zbyt szybko bijące serce. Zaskoczeniem było to, że właśnie on pierwszy przerwał dziwne milczenie.

- To..- musiał odkaszlnąć, żeby jego głos brzmiał normalnie.- Masz jakieś propozycje? Co zamierzamy robić?

- Ach! - Magnus jakby dopiero teraz oprzytomniał. Odwrócił się tyłem do chłopaka i ruszył przez niewielki salon w stronę kuchni. - Myślę, że moglibyśmy coś upichcić. - Ostrożnie obejrzał się przez ramię i  ich spojrzenia się spotkały. Obydwaj niemal natychmiast odwrócili wzrok.

- Dobry pomysł. - stwierdził Alec. - pójdę do łazienki. - W odpowiedzi usłyszał tylko krótkie "ok". 

    Alexander umył dłonie mydłem o zapachu wanilii, chłodną wodą ochlapał twarz i oparłszy ręce na umywalce zaczął uważnie przyglądać się swojemu odbiciu.  To, co przed chwilą się wydarzyło było... nie planowane. Takie inne, takie wstydliwe. Jak tajemnica, która miała nigdy nie zostać zdradzona. Jego usta były zaczerwienione, oczy błyszczały, twarz miała wiśniowy odcień, włosy jak zwykle pozostawały w nieładzie. 

   Dlaczego Magnus tak dziwnie się zachowywał? Ten pocałunek był nieziemsko słodki ale jednocześnie przerażający. Jakby w ten sposób na Aleca spadła ogromna odpowiedzialność. Tylko za co miał być odpowiedzialny? Było tyle pytań i tak mało odwagi, żeby wypowiedzieć je na głos.  A ta cisza? To nieobecne spojrzenie nauczyciela? I jeszcze zbyt szybko bijące serce Lightwooda oraz jego chęć przytulenia Bane'a. Chłopak chciał znów go pocałować. Chciał odpowiedzieć na dziwną czułość mężczyzny, pokazać, że sam nie jest bierny. Wszystko mu w ten sposób opowiedzieć. Wszystko czyli co? Co tak na prawdę było między nimi? Kim byli dla siebie na wzajem? Alec był coraz bardziej przekonany, że nie są i nigdy nie byli dla siebie obcymi ludźmi. Od pierwszego spotkania. Od tego momentu, gdy ich spojrzenia spotkały się po raz pierwszy. Od chwili, gdy nauczyciel wypowiedział jego imię swoim niskim, głębokim głosem. To zaczęło się już wtedy, tylko Alec nie był tego świadomy. Teraz prawda uderzyła go w twarz i zostawiła po sobie pamiątkę niczym opuncja. Ten związek... Ten przypadek... zaczynał przeradzać się w coś na prawdę poważnego.

***

  Magnus położył dłonie na zimnym blacie kuchennego stołu. Oddychał ciężko, wpatrywał się pustym wzrokiem w szare miasto za oknem. Przygryzł delikatnie dolną wargę próbując uspokoić galopujące serce. To wszystko nie tak jak miało być! Miał przecież poczekać, aż chłopak da znak, pokaże poważniejsze zainteresowanie. Co go do jasnej cholery opętało? Dlaczego pocałował Aleca w taki sposób? Otworzył się.. chyba zbyt bardzo. 

   Zamknął oczy i przypomniał sobie wszystko, co wydarzyło się dosłownie chwilę temu. Obaj stojący przy lustrze. Jego niski głos, komplementy, z pomocą których próbował udowodnić Alecowi że jest przystojny, wręcz zjawiskowy. Czerwona twarz chłopca i to zdziwienie w błyszczących oczach. Potem już tylko jego miękkie i gorące usta. W tamtej chwili Magnus poczuł, że zalewa go fala czułości. Ten chłopak. Żyjący w cieniu innych, cichy,  ze wszystkimi swoimi kompleksami i dziwactwami. Jego błękitne oczy i niewinna szczerość. Wszystkie emocje, które z niego emanowały, radosne uśmiechy i niepewne spojrzenia. 

   Bane zachciał trzymać go w swoich ramionach. Chciał go chronić przed całym światem i jednocześnie nauczyć go życia w tym świecie. Chciał czuć jego ciepło, ocierać łzy, pocieszać w chwilach zwątpienia. Chciał zostać z nim. Już na zawsze.

   Zorientował się zbyt późno. Wbrew własnej woli przelał wszystkie swoje myśli, emocje, pragnienia w ten pocałunek. Gdy odsunął się od chłopaka wiedział, że ten wszystko zrozumiał i... był zaskoczony. Na twarzy nie malowały się żadne emocje, tylko niepewność. 

   Jak to możliwe, że on, Magnus Bane, który w swoim życiu był już z wieloma, zarówno kobietami jak i mężczyznami, aż tak się zatracił? Wciąż nie udało mu się uspokoić walącego serca i spłyconego oddechu. Ten chłopak... Alexander znaczył dla niego więcej, niż Magnus się spodziewał. Tylko kiedy brunet zdążył wtargnąć tak głęboko do jego serca? Może wtedy, gdy ich spojrzenia pierwszy raz się spotkały w pracowni historycznej? Albo wtedy, gdy kompletnie pijany pocałował chłopaka?

  Teraz pozostawała tylko jedna kwestia. Czy Alec ucieknie? Bo Magnus nie miał wątpliwości co do tego, że Lightwood zrozumiał. A jeśli przyjmie wyznanie, to co dalej? 

  Drzwi od łazienki otworzyły się. Bane przeczesał dłonią włosy i otworzył lodówkę udając, że czegoś szuka. Zachowywał się jak zakochana nastolatka z tanich romansideł. Policzył do dziesięciu i po kolei zaczął wyciągać potrzebne składniki. 

- Co powiesz na lasagne? - spytał chłopaka uśmiechając się promiennie. Najważniejsza jest dobra mina do złej gry. 

- Idealnie. - Alec odpowiedział mu równie pogodnym uśmiechem. Magnus gdzieś wewnątrz poczuł dobrze mu znane ukłucie. Nadzieja. 

________________________________
Tak na dobry początek weekendu nowy rozdzialik :D 
Chyba jesteśmy tak mniej więcej w połowie opowiadania. 
Napiszcie, czy się podobało, co można by ewentualnie zmienić, albo dopracować.

Pozdrawiam 
Koneko :*


7 komentarzy:

  1. Nic nie musisz zmieniać. Dla mnie idealnie ❤. Przysięgam na Anioła :D.
    Na początku liczyłam, że do czegoś między nimi dojdzie, ale potem to się tak cudnie rozwinęło, że brak mi słów ❤. Czy ktoś z nauczycieli, albo uczniów dowie się o nich?
    Obejrzałam dzisiaj odcinek 10... Jeśli ktoś szybko nie zrobi czegoś z Aleciem to osobiście go wykastruję i nakarmię tym co wyrwałam!!! (Jestem na niego wściekła, a wtedy jestem nieobliczalna, ale tylko dla Aleca i Lydii)
    Mimo to uważam, że był najlepszy odcinek sezonu (Jak na razie ;)).
    Wątek z Simonem zdobył moje serce. Z każdym odcinkiem kocham go coraz bardziej... (Raphael, Luke i Magnus są wciąż na pierwszym miejscu).
    Malec z alternatywnej przyszłości sprawił, że spadłam z krzesła. Dosłownie :D.
    Uff... Trochę się rozpisałam.
    Kiedy wstawisz coś następnego?
    Jak Ci się podobał odcinek 10?
    Jak myślisz co będzie w odcinku 13, bo ja nie mam pojęcia czego się spodziewać :D.
    Pozdrowienia. Życzę masę veny, czasu, Internetu i jeszcze więcej chęci do kontynuowania ❤.
    PS. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy "Miasta Kości". Jeśli jeszcze nie skończyłam tego pisać oczywiście :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co słyszałam pierwszy sezon ma się zakończyć na 12 odcinku. Prace nad drugim jeszcze nawet się nie zaczęły, więc możemy sobie trochę poczekać :/
      10 odcinek... Ten Alec z ulizanymi włosami... grrr zdecydowanie nie xD Chociaż grabi sobie chłopak i to porządnie. Najlepsza scena to Simon wychodzący z czarnego worka w kostnicy xD Po prostu umarłam <3 Ogółem odcinek dobry, nawet bardzo, ale przez zachowanie Aleca trochę słabszy niż mógłby być. Magnusa kocham, tylko ciągle mnie bolą jego czarne oczy. Mogliby zainwestować w jakieś soczewki :/
      Jeśli znajdę czas to w środę coś wstawię, jeśli nie, to będzie w przyszłym tygodniu.
      Z "Miastem Kości" sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Pisałam to z książką na kolanach i wymyślałam własne wtrącenia do właściwej akcji. Miałam wtedy straszną fazę. Myślę, że może będę kontynuować ale nie potrafię powiedzieć kiedy. To musi samo do mnie przyjść :D

      Jak zwykle dziękuję za komentarz ;)
      Pozdrawiam
      Koneko :*

      Usuń
  2. Bardzo fajne opowiadanie.Mogłabyś informować mnie o nowych wpisach?:) Zapraszam także na swoje opowiadanko http://causeivegotajetblackheart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dodałam odpowiednią opcję. Wystarczy wpisać e-mail w pasku po prawej stronie ;)
      Pozdrawiam
      Koneko :*

      Usuń
  3. Jestem na siódmym rozdziale, niesamowicie mnie wciągnęło. Magnus akurat nauczycielem historii, to dopiero zaskoczenie.xd
    Pozdrawiam. :)
    kot-z-maslem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależało mi na tym, żeby pozbyć się z opowiadania całkowicie Świata Cieni. Tylko co miałabym zrobić z Magnusem? A skoro spał z większością ważnych postaci historycznych, to czemu nie historia xD
      Poza tym związek Podziemnego i Nefilim budzi kontrowersję, tak jak nauczyciela z uczniem. Mam nadzieję, ze się podoba :D
      Pozdrawiam
      Koneko :*

      Usuń
  4. Rozdział ZAJEBISTY! Wiem, piszę to w każdym komentarzu, ale cóż poradzę, skoro jesteś taka boska? Kocham Aleca i Magnusa, a kiedy się całują, mam gęsią skórkę. Sorry, nie mam zamiaru pisać więcej, bo już nie mogę się doczekać, żeby czytać dalej. Więcej Magnusa. Więcej Aleca. Więcej Malec. Więcej zarąbistych tekstów. Więcej pocałunków. ;*
    I lasagne.
    Uwielbiam lasagne! Mam nadzieję, że jej nie spartolą. Chociaż jeżeli ktoś żyje kilkaset lat, chyba nie ma z tym problemu ;)

    OdpowiedzUsuń