piątek, 2 października 2015

Lekcja historii II

    Magnus opadł ciężko na czerwona kanapę i włączył telewizor. To był jego pierwszy dzień w pracy a już czuł się jak żywy trup. Leniwie spojrzał na ekran, nic ciekawego. Skacząc po kanałach rozmyślał o dzisiejszym dniu, po kolei przypominał sobie i analizował wydarzenia, które miały miejsce.
    Zaczął od swojej pierwszej lekcji czyli lekcji z klasą 3F. Zamknął oczy i starał się przypomnieć jak najwięcej twarzy. Ten wygadany dzieciak, który wciąż o coś pytał. Jak mu było? Olivier? Zapamiętał kilka dziewczyn, które pożerały go wzrokiem. Blondyn, który wciąż próbował znaleźć luki w sposobie myślenia Magnusa i jeszcze ktoś. Siedział przy oknie i zasłaniał się podręcznikiem do historii. Jego niebieskie oczy z zaciekawieniem obserwowały Bane'a. W chłopcu było coś wyjątkowego, zwracał na siebie uwagę mimo, że się nie odzywał.
   Zadzwonił telefon. Mężczyzna jęknął cicho, wstał i podszedł do stolika, na którym zostawił komórkę. Zadrżał gdy zobaczył numer. Nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył urządzenie do ucha.
-Słucham?
-Och panie Bane! Chciałbym panu pogratulować!
-Pogratulować? -zdziwił się historyk. Dzwonił jego pracodawca- dyrektor szkoły. Magnus był przekonany, że zrobił coś źle i za chwile usłyszy smutną nowinę. Jednak słowa mężczyzny z telefonu zupełnie go zaskoczyły.
-Tak, pogratulować. Doszły do mnie bardzo pozytywne plotki. Wychodzi na to, że uczniowie pana uwielbiają. Mam nadzieję, że miło będzie się nam współpracowało przez najbliższe kilka miesięcy.
-O, bardzo mi miło i też liczę na owocną współpracę. Dziękuję za telefon, do widzenia.
   Rozłączył się i rzucił telefonem na wersalkę. Potarł palcami skronie i ruszył w stronie sypialni. Zdecydowanie za bardzo się tym wszystkim przejmował.

***

   Alec obudził się we wspaniałym humorze. W końcu doczekał się piątku, ale tym razem nie chodziło o początek weekendu. Chłopak już nie mógł się doczekać kolejnej lekcji z nowym nauczycielem.

***

   Wszyscy siedzieli w ławkach rozmawiając między sobą. Pierwsza lekcja z Magnusem zrobiła na całej klasie duże wrażenie. Nie minęło pięć minut gdy drzwi się otworzyły i do klasy wszedł nauczyciel. Alec dokładnie mu się przyjrzał. Dziś miał na sobie jasne spodnie, ciemną koszulkę, brązowe, wysokie buty i płaszcz w tym samym kolorze. Wokół szyi owinął czarny szalik pasujący do bluzki. Włosy miał dokładnie ułożone jak ostatnim razem a nad linią rzęs można było dostrzec złotą, połyskującą kreskę. Brokat lśnił we włosach, ale tym razem nie sypał się na podłogę.
-Dzień dobry.- rzucił do uczniów i ruszył w stronę biurka. Klasa entuzjastycznie mu odpowiedziała i w sali zapanowała cisza. Bane rozsiadł się wygodnie na krześle, wyprostował nogi pod stołem i spojrzał na stojący na blacie ekran komputera.
-Powinienem chyba sprawdzić obecność. No to zaczynamy. Adler?
-Obecny.
    Alec przyglądał się nauczycielowi zza książki. Podziwiał każdy, najdrobniejszy ruch na jego twarzy. Obserwował niezwykłe żółto- zielone kocie oczy, rozluźnioną sylwetkę i przemyślany strój. Zastanawiał się co takiego było w tym człowieku. Co go tak przyciągało? Nagle, jak na złość przypomniały mu się słowa Isabelle. Czy on na prawdę był odludkiem? Zaczął rozmyślać nad tym, co mówił Jace: "Stałeś tam z tym swoim głupkowatym wyrazem twarzy i udawałeś, że to o czym mówią interesuje cie." . Miał racje. Tak na prawdę nigdy nie fascynowały go tematy na które rozmawiali jego "koledzy" z klasy. Nie miał wśród  rówieśników nikogo bliskiego. Często trzymał się w większej grupce ale zawsze był jakby obok wszystkich innych. Nie dodawał nic od siebie. Po prostu stał i słuchał. Ja na prawdę mam problem z nawiązywaniem kontaktów...pomyślał. Skoro Jace to zauważał i Isabelle też to zauważała to nie mógł mieć pewności, że inni ludzie też tego nie widzą.
   Spojrzał przed siebie na parę złocistych oczu i zamarł. Nauczyciel wpatrywał się w niego odrobinę zamyślonym wzrokiem. Alec rozejrzał się, wszyscy na niego patrzyli i szeptali między sobą. Nagle usłyszał głośne.
-Alexander Lightwood. - Chłopak zmieszał się i dotarło do niego, że to nazwisko zostało właśnie przeczytane po raz drugi.
-Jestem. -zaczerwienił się lekko i odwrócił wzrok. Chwilę później znów zerknął na Magnusa i ich spojrzenia znowu się spotkały. Bane sprawdzał obecność ale co chwilę podejrzliwie patrzył na Aleca, który chciał zapaść się pod ziemię. Schował twarz w książce i udawał, że przegląda ostatnie tematy. Dlaczego tak reagował? Nie mógł po prostu zignorować zachowania nauczyciela? Czemu zaczynał się denerwować? Wciąż słyszał za sobą szepty i przerażony stwierdził, że to właśnie on jest tematem rozmów. Lekcja, na którą tyle czekał, z której się tak cieszył już od dwóch dni okazała się prawdziwym piekłem. Chciał po prostu wstać i wyjść. 
   Odetchnął kilka razy, usiadł wygodniej na krześle i skupił się na kreśleniu przypadkowych kształtów w zeszycie. Bane omawiał temat, uczniowie chichotali i aktywnie uczestniczyli w lekcji. Alec z trudem starał się zapanować nad przygnębiającymi myślami przelatującymi przez jego głowę. Czas dłużył się niemiłosiernie a gdy w końcu usłyszał dzwonek odetchnął z ulgą i zaczął się pakować. Już był przy drzwiach gdy usłyszał swoje imię.
-Alexander? Możesz na chwilkę tu podejść?- nauczyciel patrzył w jego stronę z poważną miną. Olivier ze swoim kumplem śmiali się spoglądając na Aleca. Zaczerwienił się ale ruszył w stronę biurka. Miał na prawdę złe przeczucia.

***

  O co chodzi... profesorze? -Spytał Alec niepewnie. Szczerze mówiąc nie wiedział jak powinien zwracać się do Bane'a. Niby był jego nauczycielem, ale tylko kilka lat starszy od Lightwooda. W sumie to mógłby być jego znajomym. Określenie "profesorze" którego używał zwracając się do innych nauczycieli w tym przypadku wydawało się być nie na miejscu.

   Magnus jakby wiedząc, o czym chłopak myśli uśmiechnął się promiennie, wyłożył nogi na biurko i zwrócił się do bruneta lekkim tonem.
-Profesorze? Wydaje mi się mimo wszystko, że nie zasługuję na to miano, zwłaszcza, że nie dzieli nas zbyt duża różnica wieku.
-Więc... jak mam się zwracać..?- Alec zarumienił się lekko i spojrzał za okno. 
-Mów mi po prostu Magnus- Nauczyciel szeroko się uśmiechnął i podał rękę chłopakowi.
-Czyli ja zostanę Alec- odpowiedział brunet.
-Nie, teraz jesteś Alec, przedtem Alexander Lightwood. -Bane ścisnął dłoń niebieskookiego. -Skoro już jesteśmy na "ty" to możemy przejść do sedna sprawy.- Momentalnie spoważniał.
   Jesteśmy na "ty"  szumiało w głowie chłopca. Czy nauczyciel powinien przechodzić do takich relacji z uczniem? I jak to będzie wyglądało, jeśli tylko on w klasie będzie zwracał się do mężczyzny po imieniu? Ej, Magnus nie rób kartkówki, nie przesadzaj! Magnus, możesz to powtórzyć, nie zapisałem. Magnus, słuchaj...  Jasna skóra na twarzy Aleca przybrała czerwony odcień. Nie, zdecydowanie między ludźmi musi zachować choćby pozory przyzwoitości. 
-Mam wrażenie, że coś jest nie tak.- Usłyszał przed sobą. Wyrwany z rozmyślań spojrzał pytająco na historyka. 
-W jakim sensie nie tak?
-Ech... Zdecydowanie nie umiem gadać z młodzieżą.- Bane skrzywił się i podrapał po głowie.- Chodzi mi o to, że wydajesz się być... sam?
   To słowo uderzyło w Aleca niczym pocisk z działa przeciwlotniczego. Jak to możliwe, że po 2 lekcjach zauważył coś, o czym Lightwood sam nie nie wdział przez 3 lata. Cofnął się o pół kroku, ale zaraz opanował emocje i głośno westchnął.
-Wydaje ci się- rzucił siląc się na obojętny ton. 
  Nauczyciel pokręcił głową.
-Będę miał cię na oku.- powiedział poważnie i zaraz wyciągnął rękę na której leżało kilka drobnych i dodał- teraz pójdziesz mi kupić kawę, bo zaraz tu umrę.
    Alec lekko uniósł brew i schylił się w stronę Magnusa.- Sam proponowałeś, żeby nasza relacja nie była zbyt formalna.- para kocich oczu patrzyła na niego z lekkim wyrazem zdziwienia. Chłopak chwycił dłoń nauczyciela i delikatnie zamknął ją w pięść chowając w środku pieniądze.- Wypchaj się- Rzucił ze złośliwym uśmieszkiem patrząc Bane'owi prosto w oczy, odwrócił się i wyszedł.
   Magnus uśmiechnął się od ucha do ucha.- Jeszcze tego pożałujesz smarkaczu!- Zagroził wychodzącemu chłopakowi, ale w jego glosie można było usłyszeć tylko rozbawienie. -Będę miał na ciebie oko!

***

    Gdy Alec w poniedziałek przyszedł do szkoły zastał Magnusa stojącego przy wejściu do szatni. Uśmiechnął się do nauczyciela.
-Hej.- powiedział i poszedł dalej. Jednak chwyciła go silna ręka mężczyzny.
-Wszystko u ciebie ok?- Zapytał Bane.
-Tak, jest dobrze.
-Siema Bane!- Alec odwrócił się i zobaczył grupkę chłopaków machających nauczycielowi. Znów zwrócił się do Magnusa.
-Czy to aby na pewno dobry pomysł rezygnować z formalnych relacji nauczyciel-uczeń?
-Nie wiem czy dobry.- gdy historyk wzruszył ramionami odrobina brokatu spadła na podłogę.- Ale tak się lepiej czuję. Jestem jeszcze młody, nie chcę tworzyć bezsensownej granicy. 
  Lightwood westchnął -Zaraz cała szkoła będzie mówić do ciebie po imieniu.
-I o to mi właśnie chodzi.- Nauczyciel uśmiechnął się uroczo, a na twarzy chłopca pojawił się lekki rumieniec. Pożegnał się i odszedł ze spuszczoną głową. Dlaczego on ma taki piękny uśmiech?!

***

Piątek, piąteczek, piątunio! Alec miał racje, nie było w szkole osoby, która zwracała by się do Magnusa "panie profesorze". Teraz dla wszystkich był Magnusem lub Banem. Uczniowie go uwielbiali. Niektórzy potrafili przegadać z nim całą przerwę, śmiali się, dokuczali sobie. Jak kumple. Co dziwne nauczyciel zawsze witał się z Alekiem i zagadywał. Rozmawiali o błahych rzeczach, ale chłopak czuł, że właśnie takie rozmowy były mu potrzebne.  
   Isabelle i Jace postanowili wybrać się wieczorem do klubu i uczcić początek weekendu. Byli niepełnoletni, czyli musieli być pod opieką kogoś dorosłego. Ta rola zawsze spadała na Aleca. Dodatkowo chłopak miał głowę do alkoholu. Nie upijał się szybko, więc zawsze wszystko w pełni kontrolował. Był tylko jeden szczegół. Alexander nie znosił takich imprez. Było zbyt tłoczno, zbyt głośna muzyka, drażniąca uszy i pełno spoconych ludzi ocierających się o siebie. Ale gdy Jace zaczął go prosić Alec nie potrafił odmówić.. Brat potrafił być naprawdę przekonywujący, a brunet nie chciał go zawieść, zależało mu na tym, aby blondyn mógł zwrócić się do niego w każdej sprawie. I tak było. Jace pierwsze co robił gdy miał problem szedł do niebieskookiego pogadać. To zaufanie znaczyło dla Aleca o wiele więcej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. 
  Tak więc i tym razem zgodził się po niezbyt długo trwających namowach. Ubrał się w czarną koszulkę i spodnie tego samego koloru, a potem ruszył z rodzeństwem w miasto. Klub nazywał się Pandemonium i był jednym z ulubionych miejsc Isabelle.  Chłopcy stanęli na końcu kolejki a Izz, znalazła jakąś znajomą i plotkowała z nią zawzięcie. 
-Za kumplowałeś się z Magnusem co?- Spytał niespodziewanie Jace.
-W pewnym sensie tak- Alec nie chciał o tym rozmawiać, zwłaszcza z bratem. Włożył ręce do kieszeni i cicho westchnął. -A co ty o nim sądzisz?
-Myślę, że jest zajebisty- uśmiechnął się blondyn. -Takich nauczycieli to ze świecą szukać po prostu. Nawet mi ten jego makijaż nie przeszkadza. Umie o siebie facet zadbać i tyle. A co ty na to, żebym ja też się zaczął malować? -Bursztynowe oczy zwróciły się w stronę Aleca przepełnione rozbawieniem.
-Myślę, że pasowały by ci zielone cienie do powiek i czerwona szminka. -Uśmiechnął się brunet.- Wyglądałbyś wprost oszałamiająco.
-Muszę kiedyś podkraść trochę kosmetyków Izz. Skoro już jestem nieziemsko przystojny to w odrobinie makijażu będę wyglądał...
-Zabójczo- wtrącił Alec.- dosłownie.
   Zaśmiali się obaj. Gdy stali przy samym wejściu dołączyła do nich Izzy a oni spojrzeli na nią i znów wybuchnęli śmiechem.  Nie rozumiejąc sytuacji przenosiła wzrok z jednego na drugiego aż w końcu wzruszyła ramionami- Ci faceci...- westchnęła. Chwile później byli już w Pandemonium.

*** 

    Alec siedział przy barze i powoli pił słodkiego drinka. Gdzieś w tłumie ludzi za jego plecami Jace i Izabelle świetnie się bawili. Było ciemno, a oczy raziły kolorowe, migoczące światła. Głośna muzyka drażniła uszy, powietrze było przepełnione sztuczną mgłą. Chłopak bawił się słomką i zastanawiał, dlaczego znów dał się na to namówić. Za każdym razem było tak samo. Najpierw niechętnie przystawał na propozycje rodzeństwa a potem kilka godzin siedział bezczynnie przy barze przyglądając ludziom i pijąc kolejne drinki. 
     Izz lubiła pić, ale miała słabą głowę i Alec już kilka razy przyprowadzał ją prawie nieprzytomną do domu, a potem razem z bratem leczyli jej kaca.  Jace nie miał takich problemów ale spożywał zdecydowanie za dużo alkoholu. Nie potrafił przestać i w rezultacie kończył tak jak siostra, z tą różnicą, że o wiele lepiej znosił przykre następstwa picia. Alexander musiał mieć na nich oko, bo sam doskonale wiedział o ich słabościach. Nie potrafili skończyć na jednym piwie, a on potem musiał tłumaczyć się rodzicom. Taka rola starszego brata wmawiał sobie. 
-Hej! Młody!- usłyszał za sobą głos. Tylko on siedział przy barze, więc nie było pomyłki, ktoś zwracał się właśnie do niego. Znowu jakiś pijany idiota. Jak już się przyczepi to trudno będzie się go pozbyć. Pomyślał i postanowił zignorować nieproszonego gościa. Odwrócił się dopiero gdy poczuł rękę na swoim ramieniu.
-Odwal się, dobra?!- Krzyknął ale to co zobaczył całkowicie go zaskoczyło. Za nim stał Magnus unosząc ręce w obronnym geście.
-Spokojnie, bez nerwów młody. -Uśmiechnął się. -Mogę się dosiąść?
   Alec skinął głową wciąż wpatrzony w nauczyciela.
-Jesteś kompletnie pijany- stwierdził, gdy zobaczył, że jego towarzysz zamawia piwo.- Nie jestem pewien, czy powinieneś to pić.
-A dlaczegóż nie? -Spytał niewinnie Bane sącząc zimny napój. Miał na sobie błyszczące, skórzane spodnie w odcieniu ciemnej szarości. Czerwona koszulka odsłaniała umięśnione ramiona a srebrny łańcuszek na szyi przyciągał uwagę i dodawał blasku. Cała postać Magnusa lśniła brokatem. 
-Mam dziwne wrażenie, że jeszcze jedno piwo i będę musiał taszczyć cię nieprzytomnego do domu.- Mruknął Alec. -Wystarczy mi użeranie się z moim rodzeństwem.
-A więc robisz za niańkę? Chcesz iść potańczyć?- Wyciągnął rękę w stronę chłopaka, ale Lightwood tylko uniósł brew.
-Naprawdę chcesz, żebym wszedł w ten śmierdzący tłum i obijał się o spoconych ludzi? Wybacz ale podziękuję. 
-Nie lubisz takich imprez, co?
-Nie przepadam- odparł szczerze Alec i dokończył drinka.
-Chcesz się gdzieś przejść?- Zaproponował Bane. 
-Wybacz, ale gdzieś w tej masie ludzi jest moje rodzeństwo, muszę pilnować żeby nie zarzygali całego klubu.- Wzruszył ramionami.
-Więc idę sam.- Magnus wstał i od upadku uratowała go szybka reakcja Aleca.
-Chyba nie myślisz, że puszczę cię samego w takim stanie?
-Jestem, dorosły, dam sobie radę.
-Też jestem dorosły i jestem trzeźwy, ty nie. Jeden punkt dla mnie.
-To chodź ze mną, wszyscy będą zadowoleni.
    Alexander rozejrzał się naokoło, jednak nigdzie nie dostrzegł ani Jace'a ani Isabelle. W sumie chyba lepiej się z nim przejść, niż tkwić tu przez najbliższe 2 godziny. Kiwnął głową i ruszył za Magnusem w stronę wyjścia.
   Uderzyło go chłodne powietrze i zapach nocy. Odetchnął głęboko. W końcu wyszedł z tej nory. Nie rozumiał co ludzie widzą w klubach, przecież nie było tam nic ciekawego do roboty, nie licząc możliwości napicia się. Magnus pociągnął  chłopaka za sobą. Ledwo stał na nogach.
-Tu niedaleko jest ładny skrawek zieleni i kilka ławek. Możemy tam przejść, usiąść na ławeczce, pogadać.
  Alec skinął głową i ruszyli w ciemność.
-Czemu siedziałeś tam sam?- Zapytał Bane. -Nie mogłeś kogoś ze sobą zgarnąć?
-I narazić na podobne męki? Dzięki ale nie. Poza tym nie bardzo miałem kogo wziąć.
-No nie wiem, jakąś dziewczynę może.
-A może nie. Słuchaj ta rozmowa zaczyna schodzić w złym kierunku. Jakiś inny temat?
   Usiedli na pierwszej wolnej ławce i przez chwilę w ciszy wsłuchiwali się w odgłosy nocy.
-Wiesz Alexander...- zaczął nauczyciel- jest w tobie coś co mnie urzekło od pierwszej chwili, gdy cię zobaczyłem. Masz cudowne oczy, ten głęboki błękit wprost hipnotyzuje. 
-Zaczynasz gadać od rzeczy.- Alec starał się zachować spokój ale po usłyszeniu czegoś takiego jego serce zaczęło galopować. Przypomniało mu się jak pierwszy raz zobaczył Magnusa. Rozmawiał wtedy z Jacem i prawie się wywrócił potrącony przez pędzącego mężczyznę. Zapamiętał tylko żółto- zielone kocie oczy. Długo wpatrywał się w niknącą postać nauczyciela i dopiero brat ściągnął go na ziemię.
-Alexander... Jesteś gejem, prawda?
    Chłopak powoli odwrócił się w stronę swojego rozmówcy. Jego błękitne oczy były pełne zdziwienia i przerażenia.
-Co... Nie... nie rozumiem- jąkał się. Nie możliwe, żeby zauważył. Niby jak? Przecież Alec nie robił nic, co świadczyłoby o jego orientacji. Czasem oglądał się za jakimś przystojnym chłopakiem, ale to były krótkie chwile słabości, niezauważalne przez innych. Więc jak?
-Wiem o czym myślisz- mruknął Bane- można powiedzieć, że jestem wyjątkowo spostrzegawczy. Nie zadajesz się z dziewczynami i nie oglądasz za tymi ładniejszymi, ale za chłopcami już tak. Poza tym wciąż patrzysz na swojego brata dziwnym, jakby tęsknym wzrokiem. On ci się podoba, prawda? Nie jesteście ze sobą spokrewnieni. Jest adoptowany?
-Eeee. Jace? tak, znaczy nie! To znaczy tak, jest adoptowany. - W głowie mu wirowało. Jak ktoś, kto znał go trochę ponad tydzień mógł odkryć jego tajemnicę tak szybko.- Czy to... czy to widać?- Zapytał czerwieniąc się i patrząc w chodnik.
-To że wolisz facetów? Nie, jesteś w miarę normalnym nastolatkiem. To ja tu jestem dziwny, bo zauważam rzeczy, którymi przeciętny człowiek się nie zainteresuje.
-W miarę normalnym?-Alec uniósł brew. Mimo, że rozmawiali na dość krępujący temat czuł się coraz swobodniej i powoli zaczął  uspokajać. 
-No jesteś odludkiem- uśmiechnął się Magnus. Spojrzał brunetowi prosto w oczy. Był kompletnie pijany, jego wzrok był jakby zamglony. Zbliżył się odrobinę do Lightwooda. Potem znów troszkę, i jeszcze. Unieruchomił chłopaka swoimi ramionami i delikatnie musnął jego wargi swoimi. Zaraz jednak wplótł dłoń ozdobioną pierścieniami w czarne włosy chłopaka i namiętnie pocałował.
   Alec znieruchomiał przerażony. Co się właśnie działo? Całował go nauczyciel historii. To nie było normalne, powinien to przerwać ale nie potrafił. Zaraz się rozluźnił i zalała go dziwna fala przyjemności, odwzajemnił pocałunek i Magnus wyczuł to mocniej całując chłopaka. Dziwne uczucie rozkoszy przeszło jego ciało w postaci dreszczy. Nawet nie zauważył kiedy język Bane'a znalazł się w jego ustach. Cała sytuacja stawała się coraz bardziej intymna. Lightwoot czuł ciepło ust, smak alkoholu, zapach drzewa sandałowego i wanilii. Zapomniał o całym świecie, o klubie w którym jeszcze przed chwilą siedział samotny, pijąc drinka. Nie pamiętał o chłodzie nocy, o tym, że był w miejscu publicznym, o odgłosach miasta dochodzących gdzieś z oddali. Chwila trwała wieczność.
     Magnus mocno zacisnął palce we włosach swojego ucznia, drugą dłoń wsunął pod koszulkę chłopaka i wodził opuszkami po jego bladej skórze. Zjeżdżał coraz niżej i niżej i to wyrwało Aleca z transu. Odsunął mężczyznę od siebie na odległość ramion, a musiał użyć sporo siły nie tylko w sensie fizycznym. Tak bardzo chciał kontynuować. Ale kontynuować co? To go przerażało. Co on właśnie robił z... nauczycielem? Popatrzył na mężczyznę siedzącego obok. Jego oddech był płytki, usta czerwone i lekko rozchylone a w oczach płonęło pożądanie. Pomyślał, że pewnie sam wyglądał teraz podobnie. Opanował się i wstał.
-Chyba posunąłeś się o krok za daleko- skarcił Magnusa zaskakująco spokojnym tonem.
-Nie prawda.- mężczyzna wciąż był jak w transie, nic do niego nie docierało, jego wzrok był skupiony na Alecu.
-Nie zapomniałeś o czymś? O tym, że w środę się spotykamy? W kasie? Na lekcji historii?
   Te słowa podziałały na Bane'a jak kubeł zimnej wody. Wstrzymał na chwilę oddech a w jego oczach pojawiło się przerażenie. 
-Jak to... czekaj co?- Był widocznie zagubiony i sprawiał wrażenie trzeźwiejszego. Mój pierwszy pocałunek. Z upitym w dwie dupy nauczycielem. No po prostu świetnie. Pomyślał niebieskooki i znów usiadł na ławce obok swojego towarzysza. Ten oparł łokcie na kolanach i ukrył twarz w dłoniach.
-Cholera.. cholera- powtarzał. -wiedziałem, że nie powinienem tyle pić, po prostu wiedziałem.
-Jeśli ktoś się dowie stracisz robotę, nie?- Spytał Alec. Wciąż był zaskoczony swoim spokojem. Po tym, co właśnie się wydarzyło powinien być wstrząśnięty, ale gdy tylko patrzył na załamanego  Magnusa wiedział, że bez sensu żeby i on tracił zimną krew.
-Nie tylko stracę robotę ale i prawo wykonywania zawodu... Albo nie? Cholera! W  której ty jesteś klasie?
-W trzeciej.
-Masz skończone 18 lat? Musisz mieć, powiedz, że masz.
-Tak, jestem pełnoletni.- westchnął Alec i zauważył, że młodemu nauczycielowi wyraźnie ulżyło. 
-Co mnie poniosło... po prostu ...
-Słuchaj, było minęło, nie ważne. Wróćmy do teraźniejszości, masz jakieś pieniądze?
  Bane popatrzył zdziwiony na chłopaka ale zaraz wyciągnął portfel i zajrzał do środka.
-Mam- oznajmił.
-W takim razie odprowadzę cię do ulicy i pomogę złapać taksówkę. Co ty na to?
-Dobrze.
    Mężczyzna wstał i zachwiał się niebezpiecznie. Widać jego ciało odmawiało posłuszeństwa. Niebieskooki westchnął i przełożył ramię historyka za swoją głowę, pomagając mu utrzymać równowagę. Ten uśmiechnął się lekko i ruszyli w drogę powrotną.
-Słuchaj- zaczął Alec po chwili milczenia.- lepiej, żebyśmy wrócili do bardziej formalnych relacji.
-Jak to formalnych?- zdziwił się Magnus
-Ty będziesz profesorem, ja będę uczniem. nic więcej, nic mniej. - jego ton był zimny i zaskakująco spokojny, mimo że jego serce biło w pierś jak oszalałe.
-Nie no nie przesadzaj...
-Dzisiaj wydarzyło się za dużo.- przerwał mu niebieskooki. Wyciągnął rękę i jedna z żółtych taksówek zatrzymała się zaraz obok nich. - Lepiej będzie, jeśli obaj o tym zapomnimy.
-Masz racje- mruknął nauczyciel wsiadając do taksówki. -Dzięki za pomoc i do środy.
-Do środy.
   Drzwi samochodu zamknęły się i Magnus Bane odjechał.

***

  Alec jeszcze jakiś czas stał i patrzył w stronę, w którą odjechała żółta taksówka. Dopiero teraz zaczęło do niego docierać co się tak na prawdę wydarzyło. Oparł się plecami o szary budynek klubu i osunął na ziemię. Siedział teraz z rękami opartymi na zgiętych kolanach, wpatrzony w pustkę, gdzieś daleko. 
   Ciepłe usta Magnusa, zapach alkoholu. Miejsca, których dotknął nauczyciel wciąż piekły dziwnym, nieistniejącym żarem. Ciemność ulicy, szum drzew i dźwięki miasta dochodzące z daleka. Jeszcze nigdy w życiu nie przeżył nic tak.. tak pięknego. Chłopak zarumienił się. I ukrył twarz w dłoniach. Co się z nim działo? Najpierw dotarło do niego, że jest gejem. Uświadomienie sobie tego i zaakceptowanie było bardzo trudne i bolesne. Był inny i chcąc nie chcąc musiał się z tym pogodzić. Później spadała na niego bomba w postaci uczuć do Jace'a. Alec zrozumiał, że to co czuje do blondyna nie jest zwykłą braterską miłością. Teraz to. Jego pierwszy pocałunek na dodatek z nauczycielem, przystojnym nauczycielem. W Magnusie było coś, czego niebieskooki nie potrafił zrozumieć. Historyk przyciągał wzrok chłopaka, jego głos był hipnotyzujący a oczy tak wyjątkowe i piękne, że Lightwood potrafił się w nich zatracić. To nie było normalne. Zwłaszcza ten pocałunek. Alec musiał użyć całej siły woli, żeby przerwać, choć jego ciało wciąż nie miało dosyć. 
   Delikatne opuszki palców nauczyciela, woń drzewa sandałowego. Chłopak był pewien, że Bane rano niczego nie będzie pamiętał a mimo to w jego umyśle zaczęły powstawać scenariusze rozmów, które nigdy nie będą miały miejsca. Wyobraził sobie kolejny pocałunek, delikatne, romantyczne gesty, uśmiech Magnusa.
   Pokręcił głową aby pozbyć się natrętnych myśli. Siedział tu już kilkanaście minut. Wyciągnął telefon i wybrał numer. Po kilku sygnałach usłyszał znajomy głos i dudnienie muzyki w tle.
-Alec?- Jace krzyczał do słuchawki.- gdzie jesteś?
-Przed klubem, zbierajcie się, wracamy.. do domu.- Jego głos się załamał. Był bliski płaczu, ale postanowił że nie pokaże blondynowi swojej słabości. -Czekam na was. Macie 5 minut.- dodał i zakończył połączenie. 
    Po kilku minutach jego rodzeństwo pojawiło się przed Pandemonium.
-Alec.. coś się stało?- zapytała Isabelle podbiegając do brata.
-Nic, wszystko jest ok- skłamał. Wstając poprawił ciemne spodnie i ruszył w kierunku domu.
-Jesteś pewien? Wiesz, że nam możesz powiedzieć wszystko.
-A czy ty jesteś pewna, że chcesz o mnie wiedzieć wszystko?- rzucił siostrze gniewne spojrzenie, jednak ta nie odpuściła. Jace został z tyłu. Wiedział, że problemy brata najlepiej zrozumie Izzy.
-Jestem twoją siostrą.- zaczęła.- Wiem więcej niż przypuszczasz.
-A o tym, że jestem gejem też wiesz?- powiedział tak cicho, że Isabelle ledwo usłyszała. Zatrzymała sie patrząc na niego okrągłymi oczami.
-C..Co? Ale jak to...- odwróciła się i spojrzała na blondyna.
-Izzy!- warknął Alec i ona już wiedziała o co chodzi. To nie było coś o czym mogłaby powiedzieć Jaceowi, przynajmniej nie teraz. Nie podobały jej się okoliczności w jakich się dowiedziała. Bruneta wyraźnie coś gryzło, wracali z klubu, była pijana i nagle słyszy coś takiego. Powinien wybrać lepszy moment. Powinien... nie. Nie było lepszego momentu. Idealne okoliczności nie istniały. Podeszła do starszego brata i chwyciła go za rękę. Upewniła się, że blondyn idzie odpowiednio daleko.
-Alec.. mogłeś mi powiedzieć.
-Nie, nie mogłem.- jęknął.
-Czyli coś się dzisiaj stało?
-Tak. Coś o czym powinienem zapomnieć, ale nie chcę.
-Więc nie zapominaj- uśmiechnęła się dziewczyna.- Bo skoro nie chcesz zapomnieć, to znaczy, że spotkało cię coś miłego, a miłe wspomnienia powinny być cennym skarbem.
Brunet przytulił siostrę i pocałował ją w czoło.
-Dziękuję- wyszeptał- ale będzie lepiej, jeśli jednak zapomnę. 
    Przez resztę drogi nie odezwał się ani słowem.

______________________________

Trumtututm 
Wiem, wiem. Wyszedł kiepski :/ albo raczej gorszy niż miał być xD  
Pisałam ten rozdzialik nie wiedząc właściwie do czego zmierza akcja, aż tu nagle na religii (xD) wpadłam na pomysł pocałunku. Mimo niewielkiej różnicy wieku związek ucznia z nauczycielem zawsze będzie budził kontrowersję. Przez prawie tydzień chodziłam z głową w chmurach i jarałam się pijanym Magnusem całującym Aleca >.<   Nie jestem dobra w opisywaniu takich scen ale mam nadzieję, ze nabiorę wprawy.

Jak zawsze zachęcam do komentowania i krytykowania. Robię dużo błędów których często nie widzę, więc każda krytyka będzie dla mnie pomocna <3

Pozdrawiam, Koneko :*

 

1 komentarz:

  1. Hej!
    Twoje opowiadanie jest naprawdę cudowne, a że mam straszny niedobór dobrego Malec'a to pochłaniam je w zastraszającym tempie���� Masz racje, wyłapałam parę błędów, które teraz mi jakoś wyleciały kompletnie z głowy, więc to dobrze bo aż tak się na nich nie skupiłam, żeby je zapamiętać.. Choć pamiętam że w którymś momencie napisałaś "Lightwoot" zamiast poprawnej wersji "Lightwood" i to jest naprawdę jedyne co pamiętam..
    A przy okazji, nie mówiło się "Zlany w trzy dupy"? Idk, po prostu tak mi chyba lepiej brzmi.. Ale naprawdę świetnie piszesz, więc pracuj nad tym i stawaj się tylko lepsza skoro sprawia ci to przyjemność��
    Pozdrawiam ciepło i weny życzę������

    OdpowiedzUsuń